Jak wygląda odpowiedzialność dziecka przed rodzicami w kontekście relacji przedmałżeńskich? Co mówi na ten temat Biblia? Tekst jest transkrypcją filmu, który możesz obejrzeć tutaj. Artykuł jest częścią serii na temat Relacji przedmałżeńskich. Wszystkie artykuły z tej serii możesz znaleźć tutaj: Relacje przedmałżeńskie.
Witaj, nazywam się Paul Washer. Będziemy kontynuować nasze studium na temat biblijnych zalotów. Wprowadzenie, jakie tu mam, to: „Zaloty są po prostu biblijną alternatywą dla jednej z najbardziej niszczących praktyk w historii, czyli idei rekreacyjnego randkowania. Czym jest „rekreacyjne randkowanie”?
Jest to wtedy, kiedy dążysz do bycia z płcią przeciwną, ale nie głównie ze względu na Bożą chwałę czy żeby wypełnić Jego cel poprzez małżeństwo, tylko raczej dla rekreacji, rozrywki czy jakiegoś doświadczenia. Pamiętaj, musimy robić wszystko, co robimy, dla chwały Boga.
Kilka rzeczy, o których już mówiliśmy, to, po pierwsze, że musimy być świadomi współczesnych realiów jako ludzie. Nasza kultura nie jest biblijna, nie tylko poza kręgami ewangelicznymi, ale często w samym ewangelikalizmie, w ramach tego, co nazywamy chrześcijaństwem na Zachodzie, widzimy wiele praktyk, które zwyczajnie nie mogą być potwierdzone przez Biblię.
Mówiliśmy też, że musimy być przekonani o tym, że nasze całe życie musi przynosić Bogu chwałę. To jest podstawowa zasada. Możesz poukładać sobie wiele rzeczy, nauczyć się różnych biblijnych zasad, mądrości, maksym itd., ale jeśli nie będziesz przeświadczony, że każde twoje uderzenie serca i oddech ma przyczyniać się do uwielbienia Boga, nie na wiele ci się to przyda. Jak również, nie chodzi o to, żeby nauczyć się pewnych zasad dotyczących różnych aspektów naszego życia, ale holistycznie musimy rozumieć całe Pismo i musimy wzrastać w upodabnianiu się do Chrystusa. Jeśli weźmiesz tylko jeden mały aspekt życia chrześcijańskiego, który studiujesz, ale nie masz chrystusowego charakteru, to takie twoje studiowanie nie będzie zbyt przydatne.
Mówiliśmy też o kontekście dla nauczania i poświęciłem temu dużo czasu, kilka sesji, mówiąc o relacji rodzic-dziecko. Wielu z was zastanawiało się pewnie: „Czemu to przerabiamy? Mam już 21 lat”, albo „mam 30 lat”, albo „jestem na studiach.” Powinniśmy przerobić ten temat, bo, po pierwsze, rodzina to niezwykle ważna biblijna instytucja i gdy nie jest prowadzona zgodnie z Bożym Słowem, będziesz miał problemy. Będą konsekwencje za łamanie Bożego prawa, nieposłuszeństwo wobec Jego woli. Wielu z nas… Wy, którzy macie 21 czy 30 lat, jesteście na studiach, cokolwiek, jest prawdopodobnie dużo rzeczy, które poszły nie tak w twoim dzieciństwie. Może były jakieś niebiblijne praktyki, albo w twoim osobistym życiu, brak poznania Pisma, niezrozumienie autorytetu – władzy rodzicielskiej – i tego, jak powinieneś poddawać się autorytetowi rodziców.
Dlatego o tym mówiliśmy. Wszystko to jest bardzo ważne. Dlaczego? Bo gdy wchodzimy w temat zalotów i temat szukania partnera, zdajesz sobie sprawę, że to jedna z najważniejszych rzeczy, która cię spotka w życiu – naprawdę.
Potrzebujesz więc porady od Bożych ludzi, mądrych ludzi, których Bóg postawił w twoim życiu. Zawsze pomocne będzie zasięgnięcie rady u swoich rodziców. Pytasz: a jeśli nie są wierzący? Jest to problem, ale wciąż powinieneś okazać im szacunek prosząc o udzielenie rady, zwracając się do nich. Widzisz to? Uczcij ich, a Bóg uczci ciebie. Mówiliśmy też, że rodzice muszą dążyć do bycia biblijnymi przykładami. Rodzice, dużo mówimy o władzy. Starsi zboru też mówią dużo o władzy. Królowie i władcy tak samo, ale nie tylko musimy sprawować rządy, musimy też być godni tej funkcji. Jedynym sposobem, żeby być godnym sprawowania władzy, jest studiowanie Pisma i korzystanie z władzy zgodnie z Pismem, zgodnie z Bożymi zasadami i dla Bożej chwały. Mówiliśmy, że rodzice nie tylko muszą być biblijnymi wzorcami, ale muszą też dążyć do uczenia dzieci Bożego Słowa. Również dzieci muszą być przekonane o roli swoich rodziców. To bardzo ważne. Musimy być przekonani, że Bóg ustanowił rodzinę i że w naszej rodzinie mamy wielki skarb. Możemy otrzymać poradę od ojca i matki. Mój tata zmarł, kiedy miałem 17 lat, a mama odeszła kilka lat temu. …i chociaż podróżowałem po całym świecie, jestem żonaty i mam rodzinę i tak dalej… Wciąż często wracałem do mamy i pytałem o radę. Mama mną nie rządziła, nie miała nade mną władzy, ale zawsze odkrywałem, że w uszanowaniu rodzica, uszanowaniu jego autorytetu, była w tym mądrość i było w tym zawsze więcej plusów niż minusów.
Czytaliśmy też Efezjan 6:1-3, o tym, jak powinniśmy robić coś więcej, niż tylko być posłusznymi rodzicom, ale że powinniśmy ich czcić. Chcę, żeby to było jasne: jest napisane: „Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom.” Nie, że dorośli mają być posłuszni swoim rodzicom w Panu. To bardzo ważne. Powinieneś przyjść do twoich rodziców. Jeśli opuściłeś dom, żyjesz już na swoim – to nie znaczy, że rodzice mają coś ci narzucać, albo muszą dać ci swoją zgodę, ale wciąż powinieneś ich czcić, szukać ich rady. Gdy ich rada jest biblijna, zdecydowanie powinieneś jej posłuchać.
Dziś zaczniemy mówić o herezji rekreacyjnego randkowania. Pozwól, że przeczytam coś, co napisałem już jakiś czas temu, jako formę wstępu. „Praktyka rekreacyjnego randkowania jest tak odległa Biblii, że nie jest tam nawet wspomniana.” Wiele osób mówi: „Bracie Paul, jest mi ciężko. Gdzie są w Biblii zasady dotyczące randkowania?” Odpowiadam, że ich nie ma. Nie ma tam zasad randkowania, bo to niebiblijna praktyka, przynajmniej nie we współczesnej formie. To nowy fenomen, który nie tylko nie występuje w Piśmie, ale też praktycznie nie występuje w kronikach historii ludzkości. Ważne jest, żeby to zrozumieć. Jesteśmy tworem naszej kultury i jeśli nie badamy historii, wydaje nam się, że zawsze było tak, jak obecnie, a to nie prawda.
Młody człowieku, posłuchaj! Ledwie jedno czy może dwa pokolenia temu młody mężczyzna nie podchodził po prostu do dziewczyny, szukając relacji z nią. Nie robiło się tego w oderwaniu od jej rodziny i niezależnie od jej ojca. Nie lekceważyło się autorytetów w jej życiu. Wiem, że dziś to normalne nawet w wielu tak zwanych chrześcijańskich kręgach. Gdybyś choć zasugerował chłopakowi, że źle robi zaczynając budować relację z dziewczyną bez konsultacji z jej rodzicami, wyśmiałby cię. Stwierdziłby, że sama taka sugestia jest świętoszkowata. Zrozum, jesteśmy produktem naszej kultury. Nawet niewierzący świat sprzed kilku pokoleń uznałby za przerażające, gdyby młody mężczyzna podszedł do młodej dziewczyny próbując nawiązać z nią relację bez konsultacji z ojcem czy chociaż z autorytetami w jej życiu.
Rekreacyjne randkowanie to po prostu wytwór bezbożnej, rozwiązłej kultury, motywowany ignorancją. Często, gdy jacyś młodzi ludzie są w naszym kościele, albo nas odwiedzają… Niedawno kilkoro młodych studentów przyszło na spotkanie kościoła po raz pierwszy. Podszedłem do nich i, po dłuższej rozmowie, powiedziałem: „Pozwólcie, że zapytam: gdybym każdego z was poprosił, żeby teraz w 20 minut nauczyli mnie, co Biblia mówi o relacjach, zwłaszcza o relacjach z płcią przeciwną: jak powinny się zacząć, jak rozpocząć, jakie są Biblijne parametry – ilu z was byłoby w stanie to zrobić?” Oni się uśmiechnęli i stwierdzili: „Żaden z nas.” „Niektórzy z was już zaczęli, a inni niebawem rozpoczną prawdopodobnie największą podróż życia – znalezienie partnera i założenie rodziny – a nie macie biblijnych zasad, niczego, na czym możecie się oprzeć. Musicie robić to, co słuszne w waszych własnych oczach. Czy nie wydaje się wam to niebezpieczne?” Powiedzieli: „tak”. „Więc musimy odwrócić sytuację; musicie zostać nauczeni.” Ponieważ Biblia mówi o takich rzeczach.
Dlaczego ludzie po prostu randkują? Gdy ktoś jest w pewnym wieku – w moim pokoleniu było to 16, a teraz, o rety, chyba jakoś 9… Słyszę o dzieciach, że mają chłopaków, dziewczyny, chodzą na randki i tego typu rzeczy, a nie są nawet nastolatkami. Czemu tak się dzieje? Pozwól, że podam kilka powodów, myślę, że będzie to pomocne. Tylko kilka powodów, nie wyczerpiemy tematu, ale spojrzymy na kilka ważnych rzeczy.
Jednym z powodów jest chęć zaspokojenia pożądliwości ciała. Chodzi o popełnianie niemoralności albo zwykłą rozrywkę, szukanie wrażeń, idea nowego doświadczenia w relacji z kimś, z kim wcześniej nie byłeś; doświadczenia rzeczy, które nie mają nic wspólnego z Bożą wolą, a wszystko z naszym upadłym ciałem, w naszym pragnieniu, by wykorzystywać innych, żeby zaspokajać te żądze w naszym życiu. Jeśli jesteś chrześcijaninem, bądź bardzo ostrożny. Jeśli jesteś chrześcijaninem, Bóg naprawdę cię zmienił. Będzie widać dowody ukrzyżowanego ciała, ale nawet najszczerszy chrześcijanin, nawet najbardziej dojrzały, musi walczyć z takimi rzeczami jak niemoralność. To bardzo groźne; to pułapka, do której nie chcesz się nawet zbliżać. Im bliżej jesteś niemoralności, tym większe prawdopodobieństwo, że przyciągnie cię i złapie. Dlatego jednym z celów randkowania jest zaspokojenie żądz ciała. Chcą dreszczyku emocji, chcą jakiś doznań. Często ciało wyraża się przez pragnienie doświadczenia rzeczy, surowo zabronionych przez Słowo Boże. Znów powtórzę się, młoda osobo, jak możesz rozpoznać, czy coś jest wolą Bożą? Tylko przez odnawianie umysłu, przez codzienne studiowanie Bożego Słowa.
Inny powód randkowania, to nie tylko zaspokojenie żądz ciała, ale zaspokojenie głębokich pragnień, które mogą nawet być biblijne, ale nie robienie tego w Boży sposób. Dam przykład. Nie ma nic złego w tym, że młody mężczyzna pragnie towarzystwa młodej kobiety. Może to być wspaniałe, może to być pragnienie dane przez Boga. Wiele z rzeczy, których pragniemy, może być biblijnych, ale jeśli są zaspokajane w niebiblijny sposób, przestają być biblijne. Stają się niemoralne i niebezpieczne. Młody mężczyzno, pragniesz relacji z młodą kobietą? To wspaniałe. Jesteś młodą kobietą i pragniesz relacji z młodym mężczyzną? Wspaniale. Nie ma w tym nic niewłaściwego. ALE biblijne pragnienia muszą być zaspokajane w biblijny sposób, albo przestają być biblijne i stają się ekstremalnie niebezpieczne.
Inny powód to mentalność konsumenta. W naszym kraju, oznacza to, że musisz wypróbować wiele modeli, zanim znajdziesz ten odpowiedni; albo, jak mówią niektórzy, musisz pocałować wiele ropuch, zanim znajdziesz księcia. Problem w tym, że w trakcie nabawisz się brodawek na twarzy. Takie podejście nie jest biblijne, ani trochę. Słuchaj, relacji się nie wypróbowywuje. Ponieważ kiedy testujesz samochód, to, o ile twoje buty nie były brudne albo samochód bardzo brudny, wysiadłbyś z niego i bylibyście nienaruszeni. Samochód zostaje taki sam, ty zostajesz taki sam. Z relacjami jest inaczej. Nie da się wejść w relację z osobą przeciwnej płci, bez zyskania czegoś i stracenia czegoś, bez oddania części siebie tej osobie na zawsze i utkwienia w tobie części tej osoby. Musisz to zrozumieć, nawet w relacji z osobą przeciwnej płci, gdzie nie ma kontaktu fizycznego, jest to ciągle prawdą. Jeśli wejdziesz w relację chłopak-dziewczyna, nastąpi pewne emocjonalne połączenie, pojawi się pewna jedność, pewna wspólnota, która, jeśli nie wypełni się w końcu w małżeństwie, to nastąpi pewne złamanie, coś się wydarzy, co będzie sprawiało problemy i może wpłynąć na resztę twojego życia. Proszę, zrozum, to nie tak, że chrześcijanie muszą unikać kontaktu fizycznego, a do całej reszty Biblia nie ma zastrzeżeń. Nieprawda. Kiedy wchodzisz w relację z dziewczyną, możesz wziąć kawałek jej serca, który zostanie z tobą do końca życia. Ona natomiast może mieć w sobie pustkę, która zostanie z nią do końca życia. Nie chodzi tylko o to, że relacje fizyczne są niebezpieczne; każdy rodzaj relacji z płcią przeciwną, która skłania się ku relacji romantycznej mężczyzny i kobiety, może mieć bardzo, bardzo niebezpieczne i bardzo szkodliwe konsekwencje. Proszę, zrozum to. Czy powinienem powtórzyć? Ponieważ nie wydaje mi się, żebyśmy zbyt często tak poważnie podchodzili do tej kwestii. Nie tylko to, co fizyczne może prowadzić do grzechu; relacja, w której dwa serca są związane w pewien sposób, ale nie pozostają w tym stanie – to przyniesie problemy. Tak będzie. Mentalność konsumenta – to po prostu złe.
Inna rzecz, która jest z tym związana… Często młodzi ludzie myślą: „Żeby wiedzieć, czy ta osoba jest odpowiednia, musi zajść jakiś kontakt fizyczny, bo dzięki temu będę wiedzieć, czy jesteśmy kompatybilni.” To znów kłamstwo. Kłamstwo, które jest bardzo niebezpieczne. W rzeczywistości, gdy schodzi się dwoje chrześcijan, młody mężczyzna i młoda kobieta, oboje prawdziwie oddani Panu, to kontakt fizyczny, jeśli wejdą w jakiś kontakt fizyczny, relację fizyczną, nie pomoże im to w rozpoznaniu, czy powinni się pobrać. To przyniesie tylko dezorientację. To może właściwie zniszczyć ich relację, zanim się ona zacznie. Podam przykład. Jeśli jesteś chrześcijaninem, to wiesz coś o Bożym Słowie, a Duch Święty pracuje w tobie, przekonując o grzechu. Powiedzmy, że jesteś młodym mężczyzną i naprawdę chcesz być pobożny i wszedłeś w relację z młodą kobietą, która wydaje się być tą, którą masz poślubić. Jednak pewnego wieczoru, w pewnym miejscu, gdzie nie powinieneś był być, wszedłeś w jakiś kontakt fizyczny. Co teraz? Powiem ci, co teraz. Jesteś przekonany o grzechu. Oto, co się stanie. Młody mężczyzna zacznie myśleć: „Popatrz, co zrobiłem… tak mi wstyd… miałem ją prowadzić, miałem uszanować jej ojca, a zrobiłem coś takiego.” Dlatego może zerwać relację, z powodu wstydu, albo młoda dziewczyna pomyśli: „Chciałam być służącą Chrystusa, chciałam być czysta, chciałam być taka, a pozwoliłam, żeby coś takiego się stało. Co ten chłopak myśli o mnie?” Widzisz, to nie sprzyja relacji, ale raczej ją niszczy, wprowadza wielkie zamieszanie. Jeśli coś takiego stało się w twoim życiu, powinien to być głośny sygnał alarmowy i powinieneś z tego pokutować. Nie musi to koniecznie rozbić relacji. Bóg może naprawić wszystko przez pokutę, przez wiarę, przez wyznanie grzechu. Musisz wiedzieć, że to niebezpieczne. Skrajnie niebezpieczne. Dlatego mentalność konsumenta jest niewłaściwa.
Idźmy dalej. Myślę, że jedną z najważniejszych kwestii… mówię tu do chrześcijan – do nich skierowany jest ten tekst. Wiem, że słowo „chrześcijanin” to szeroki termin, ale mam na myśli jego biblijne znaczenie. Nie mówię o kimś, kto identyfikuje się z Chrystusem, czy chodzi do kościoła i mówi, że jest ewangelikiem, bo wielu takich, którzy twierdzą że znają Chrystusa, nie znają Go. Mówię o kimś, kto został zrodzony przez Ducha Świętego, jest nowym stworzeniem i prawdziwie ma nadzieję w Chrystusie, przylgnął do Chrystusa i jest w nim owoc życia Chrystusa. Wielu takich ludzi, którzy szczerze kochają Chrystusa, jest zniszczonych przez brak poznania. Po prostu nie wiedzą, że była, czy jest, jakaś alternatywa. Ozeasza 4:6 „Lud mój ginie z powodu braku poznania.” Kiedy byłem młodym mężczyzną i poznałem moją żonę, Charo, dzięki Bożej łasce, dzięki Jego łasce, przetrwaliśmy. Bóg nas ochronił, ale nie było to z powodu poznania, tylko przez łaskę, naprawdę. Wiele z tych rzeczy, których cię nauczę, ja nie wiedziałem. Nikt wtedy o tym nie nauczał. Wydawało się, że jedyną alternatywą jest robić to samo, co świat, tylko bądź święty. Wchodź w takie same rodzaje relacji, w te same zagrożenia, ale czytaj Pismo, módl się i bój się Boga. Powiem wam, że to nie jest prawda. Nie tylko musisz czytać Pismo, bać się Boga i modlić się… Musisz być bardzo ostrożny, ale też musisz rozumieć, że są pewne rzeczy, których uczy Pismo, które mogą nas ochronić i zachować od niebezpieczeństwa. Nie jest to mądre, jeśli ktoś ciągle czyta Pismo i modli się o siłę, po czym wchodzi na niebezpieczne tereny, na które Pismo zabrania wchodzić. Musisz czytać Pismo i być bogobojnym, ale też unikać pewnych rzeczy w relacji, które są bardzo niebezpieczne. Nie stawiaj się w takiej sytuacji! Podam przykład. Józef. Nie chcę mu nic ujmować, ale Józef wszedł sam do tego domu, wiedząc, że żona Potifara jest nim zainteresowana. Józef jest bardzo pobożnym człowiekiem, okazał to, ale chcę, żebyś się z tego nauczył, że jeśli grozi ci niebezpieczeństwo, otocz się ochroną. „Muszę iść do domu Potifara, żeby coś stamtąd wziąć. Muszę zabrać ze sobą kilka osób. Muszę wziąć kogoś ze sobą, żeby się chronić.” „Och, nikogo nie ma, więc muszę iść sam.” Nie idź sam! Po prostu nie idź. Jeśli nie możesz zrobić tego dobrze, nie idź. „Wiesz, akurat tak wyszło, że byłem z nią w takiej szczególnej sytuacji. Nikogo nie było i musieliśmy kontynuować.” Nie, nie musisz kontynuować. Pamiętaj, mądry człowiek widzi zło, widzi zagrożenie i skręca ze ścieżki. Nie musisz się sprawdzić we wszystkim, żeby być pobożnym; kiedy widzisz, że zbliża się coś, co jest testem, co może spowodować twój upadek, odwróć się od tego.
Czasem randkowanie wynika z pragnienia zaspokojenia żądz ciała, czasem żeby zaspokoić głębokie pragnienia, które mogą być biblijne. Często jest gdzieś ta idea mentalności konsumenta. Często też praktykowaliśmy te rzeczy, bo nie wiedzieliśmy, że była biblijna alternatywa czy biblijne zasady, dotyczące tych spraw. Teraz przyjrzymy się kwestii właściwego czasu na zaloty.
Właściwy czas na zaloty. Co mam na myśli? Kwestia odpowiedniego czasu zalotów jest często pomijana. Kiedy młody mężczyzna czy kobieta powinni zaczynać nawiązywanie romantycznej relacji? Nie mogę wejść do twojego domu i powiedzieć ci, kiedy jest właściwy czas. Jest tyle różnych czynników. Nawet gdybym dobrze cię znał, nie mógłbym tak rządzić twoim sumieniem. Natomiast mogę podzielić się z tobą pewnymi biblijnymi zasadami, które mogą pomóc ci zdecydować, kiedy jest właściwy czas. Po pierwsze, chcę mówić o tym, co nazywam „przebudzeniem”. Kiedy młodzi ludzie budzą się na płeć przeciwną. Teraz… Myślę, że czas tego przebudzenia, przez bezbożność naszej kultury, staje się coraz wcześniejszy i wcześniejszy. Uwierzyliśmy kłamstwu, że jeśli zachowamy dzieci w nieświadomości zła, nie będą umiały się mu sprzeciwić, ale to dokładne przeciwieństwo tego, co mówi Pismo – że mamy być jak dzieci, w tym, co złe. Mamy być niewinni w tych sprawach. Rodzice, posłuchajcie. Przyjdzie na te rzeczy czas – ale bądźcie bardzo ostrożni. Póki twoje dzieci są młode, twoim zadaniem jest chronienie ich niewinności. Gdy zaczynają dorastać i zadawać pytania, odpowiadaj na te pytania. Gdy nie zadają pytań, a jednak rozumiesz, że nadszedł czas, żeby skonfrontować je z pewnymi rzeczami, to musisz poruszyć te kwestie i uczyć o nich we właściwy sposób, w honorowy sposób. Chroń swoje dzieci. Nie pozwól, żeby temat relacji fizycznej mężczyzny i kobiety przedstawiał twojemu dziecku ktoś inny, zwłaszcza inne dzieci. Zwłaszcza bezbożne media naszego wieku. Nie jesteś mądry ani fajny, bo jesteś obeznany w temacie i też znasz cały ten brud, o którym wszyscy wiedzą. Nie potrzebujesz tego, żeby zrozumieć zło. By rozumieć zło, musisz rozumieć, kim jest Chrystus, a wtedy, kiedy Jego światło jest w tobie, wszystko, co przeciwne Jemu, Jego Ewangelii i Bożej woli, natychmiast rozpoznasz jako zło.
Zawsze mówię ludziom; ostrzegam ich… Mam obecnie dwóch synów i córeczkę. Najstarszy ma 9 lat, mam też siedmioletniego syna, a najmłodsza córka niedługo skończy 4 lata. Kiedyś ktoś podszedł i mówi do mojego syna: „Przystojny z ciebie chłopak, wysoki; pewnie dziewczyny za tobą latają.” Złapałem tego człowieka za ramię, odwróciłem od mojego syna i powiedziałem: „Nigdy, NIGDY nie mów tak do żadnego z moich dzieci.” Mój syn miał wtedy jakieś 7 lat. Powiedziałem: „Mój synek nie ma być teraz budzony na te sprawy. Teraz jego zadaniem jest udawać astronautę w ogrodzie, w swoim domku na drzewie, skakać na trampolinie i walczyć z wymyślonymi smokami; robić różne wspaniałe rzeczy jako dziecko. Przyjdzie czas na jego przebudzenie, ale nie pan ma go budzić. Będę go chronił, aż zobaczę, że Duch Boży w naturalny sposób budzi mojego syna, jednego i drugiego, i moją córkę, na te sprawy.”
Dzieci mogą się zafascynować takimi rzeczami, nie mając dojrzałości, by się nimi zajmować. To niebezpieczne, ale też powoduje, że tracą inne rzeczy z dzieciństwa, jak niewinność i radość dziecięca, ten czas eksploracji, odkryć i wyobraźni, te wszystkie rzeczy. Ty natomiast wnosisz te inne sprawy, o których nie były uczone, w których nie są wyszkolone, do których nie są dość dojrzałe emocjonalnie i duchowo. Nie rób tego. Wiele osób mówi: „Jeśli nie powiesz im niektórych rzeczy, kiedyś wyjdą z domu i będą szaleć.” Jest w tym trochę prawdy. Ja lubię patrzeć na to tak – nie wiem, kto to wymyślił, ale oto jak to widzę. Kiedy mowa o chorobie… Jeśli zaraz po narodzinach dziecka włożymy je do bańki, w której nie ma żadnych zanieczyszczeń – absolutnie nic, wszystko jest dziewicze, idealne, chronione, to kiedy to dziecko wyjdzie z bańki, umrze, bo nie wytworzyło żadnej odporności potrzebnej do przetrwania poza bańką. Jest też druga skrajność. Mogę wziąć moje dziecko i stwierdzić, że to świat pełen chorób, musimy wyrobić w dziecku odporność i rzucam je w ścieki i każę mu tam żyć. To też je zabije. To, co muszę robić, to: odnawiać umysł przez Boże Słowo, żebym wiedział, jaka jest wola Boża, sam muszę studiować Księgę Przypowieści, by być mądrym, i muszę wiedzieć, kiedy jest czas, żeby chronić, kiedy jest czas, żeby się wycofać. Te sprawy na pewno nie mogą być nauczane zasada za zasadą; to mądrość otrzymana przez Boże Słowo i Bożego Ducha. Nie ma nic, czym można zastąpić mądrości zdobytej przez lata przez modlitwę i Boże Słowo, w człowieku, który wychowuje dziecko. Unikajmy więc obu skrajności, ale nie pozwól dziecku przebudzić się na te sprawy przed czasem. Bądź bardzo ostrożny, szczególnie, że żyjemy w kulturze, która próbuje wepchnąć te rzeczy do umysłu twojego dziecka prawie od początku. To nie do wiary… Jednak to ty musisz czuwać, nadzorować swój dom.
Posłuchajcie – panowie, ci z was, którzy są ojcami, to nie matka ma głównie chronić dzieci przed tymi rzeczami. To twoje zadanie. Nie tylko przez czuwanie nad nimi i odpędzanie od nich złych ludzi, ale też przez nauczanie ich Słowa Bożego. Musisz to robić. Choć pastor, starsi i inni mogą być bardzo pomocni itd, to twoim obowiązkiem jest chronić swoje dziecko, nie tylko przez bycie tarczą, ale przez uczenie ich prawdy. Prawdy zawartej w Bożym Słowie. Kiedy młodzi ludzie budzą się na płeć przeciwną, nie jest to znak, by stać się uczestnikiem, ale by zacząć przygotowania. Co mam na myśli? Powiedzmy, że chłopiec ma 12 lat i ty, tato, rozpoznajesz, że on zaczyna widzieć, że dziewczynki to urocze istoty. Zaczyna się tym interesować. Nie ma w tym nic złego. Musisz rozumieć, że w tym momencie nastąpiło przebudzenie, jednak nie jest znakiem od Boga, że to dziecko ma już uczestniczyć w tych sprawach. Jest to znak od Boga, że musisz przyspieszyć przygotowania. Nie ma dużo czasu, ten chłopiec obudził się na coś i niedługo opuści twój dom. Musisz więc zacząć przygotowywać go jeszcze intensywniej, do bycia mężczyzną. Doszliśmy do tego, że – i to media są za to odpowiedzialne – w telewizji można zobaczyć, czy to w programach czy serialach… Tak było już kiedy byłem dzieckiem: rodzice są zawsze głupi, a dzieci zawsze wiedzą lepiej. Rozwinęliśmy kulturę, w której gdy dziecko mówi: „jestem gotowy” – jest gotowe. Kiedy dziecko obudziło się na te sprawy, ponieważ nie wierzymy już w świat duchowy, w Boga, czy stworzenie człowieka na Jego obraz, ale że jesteśmy zwierzętami, poddanymi instynktom, to gdy twój syn mówi: „Podobają mi się dziewczyny!” albo córka mówi: „Podoba mi się ten chłopak!”, ty myślisz, że to czas, na ich uczestnictwo. Nic wcześniej w nich nie zainwestowałeś, ani nie planujesz inwestować, zanim zaczną wchodzić w relacje. Dopiero potem zastanawiamy się, czemu wszystko się rozpada. To absurd. Kiedy twój chłopiec albo córka zaczynają budzić się na te sprawy, nie bądź pruderyjny, jakby stała się jakaś okropna rzecz. To wspaniale, że tak się stało. Powiedz: „Teraz tym bardziej, ponieważ rozjaśniła ci się ta sprawa i dojrzewasz, musimy spędzać więcej czasu razem, więcej czasu z Bożym Słowem, żebyśmy wiedzieli dokładnie, jak powinieneś to wszystko zacząć.
Ojcowie, chcę się czymś z wami podzielić. Od kiedy moi chłopcy byli mali, rozmawialiśmy o małżeństwie. Oni jeszcze nie rozumieją dobrze tego tematu, ale rozmawialiśmy o małżeństwie. Wiedzą, że pewnego dnia opuszczą nasz dom i, mam nadzieję, zjednoczą się z Bożą kobietą, że będą mieć własną rodzinę. Wciąż myślą, że dzieci jakoś wyskakują nagle spod kamieni, ale wiedzą, że kiedyś nawiążą relację z młodą kobietą. Powiedziano im, że nie mają reagować chichotem na ten temat, ani się krzywić, ale mają zachowywać się jak mężczyźni, i że jest to dobra rzecz. Potem wyjaśniam im na okrągło, jak traktować młodą kobietę, jak się wobec nich zachowywać, jak chronić i okazywać szacunek im samym i ich rodzicom, itd. Już coś wiedzą i nawet słyszeli: „musisz modlić się o swoją żonę.” „Módl się o nią.” Mówię im też, żeby modlili się o swoich teściów, bo można mieć wspaniałego małżonka i bardzo trudnych teściów. Dobrze jest więc też o nich się modlić. Zachęcaj swoje dzieci. Powinni po twoim małżeństwie widzieć, że to dobra rzecz, że jest czymś, co kiedyś zrobią; a muszą zrobić to dobrze. Kiedy więc dzieci zaczynają zadawać pytania, powinniśmy się cieszyć. Powinniśmy potraktować to z wielką uwagą. To nie znaczy, że już czas, by brały udział w tych rzeczach, ale to czas przygotowań.
Chcę mówić o kłamstwie „okresu młodzieńczego”. Jest on kłamstwem. Kłamstwo okresu młodzieńczego. Przeczytam kilka zdań z moich notatek na ten temat: okres młodzieńczy jest zwykle definiowany jako etap między dzieciństwem i dorosłością, kiedy młoda osoba odkrywa swą tożsamość i kształtuje swoją niezależność. To wymysł myśli ewolucyjnej i jedna z największych przeszkód na drodze dziecka do dojrzałości. Trzymam się tego. Nie widzę w Biblii tej idei wieku młodzieńczego – jako tego czasu między byciem chłopcem a mężczyzną, a zwłaszcza jako czasu, kiedy chłopiec musi zacząć „kształtować swoją niezależność”, co jest tylko ładniejszą nazwą buntu. Jak w każdej sprawie, istnieją tu okropne skrajności. Są ludzie, którzy zgodziliby się ze wszystkim co mówię, ale ciągle traktują swojego 18-latka jakby miał 3 lata. To całkiem absurdalne. Chcemy, żeby nasze dzieci rosły, dojrzewały, uczyły się myśleć niezależnie, używając Pisma i logiki. Chcemy uczyć ich mądrości Bożego Słowa. Chcemy, by wzrastały!
Oto jest problem z okresem młodzieńczym: Po pierwsze, w Piśmie jesteś albo chłopcem, albo mężczyzną. Znam fragmenty mówiące o młodości itd, ale nie ma to nic wspólnego ze współczesnym rozumieniem okresu młodzieńczego. Cóż, gdybym miał wejść do pokoju, gdzie jest, powiedzmy, 12 młodych mężczyzn w wieku od 14 do 17 lat, i powiedziałbym: „cześć chłopcy”, albo do jednego powiedziałbym: „chodź tu, chłopczyku”, byliby oburzeni, prawda? Zezłościliby się: „Kogo nazywasz chłopczykiem?” Moim kolejnym pytaniem byłoby: „Więc jak cię nazywać? Czy jesteś mężczyzną? Czy jesteś dojrzałym mężczyzną?” „Jeśli nie jesteś chłopcem ani mężczyzną, to czym?” „Młodzieżą.” Co to znaczy? Obecnie znaczy to właściwie, że młody mężczyzna mówi: „Mam prawo do wszystkich przywilejów mężczyzny, bez potrzeby ani wymagania, by wypełniać obowiązki mężczyzny. Mam prawo do tych przywilejów, bez ćwiczenia się w ich mądrym używaniu, bez pracowania na to, bez potrzeby kształtowania charakteru, wzrostu wiedzy i odpowiedzialności. Ja żądam wszystkich przywilejów mężczyzny, choć nie podejmuję męskiej odpowiedzialności. To okropne, ale tak jest. Młody chłopak kończy 15 lat i żąda prawa do relacji z młodą dziewczyną. Powstaje pytanie czy jest w stanie podjąć się odpowiedzialności związanej z tą relacją? W większości nie. Absolutnie. Następnie kończymy w sytuacji, że mamy chłopców, którzy mają po 35 lat i ciągle są młodzieżą. Robią rzeczy, które są przywilejem mężczyzny, ale ciągle mają poziom odpowiedzialności 13-latka. To łączy się z potrzebą przygotowania dziecka, które się „przebudziło”. Nie ma być tak, że: „Jesteś w tym wieku, więc możesz korzystać z przywilejów mężczyzny.” Nie! Na przywileje trzeba zapracować! Czy masz charakter? Czy masz wiedzę? Czy masz mądrość? Czy można cię nazwać dojrzałym mężczyzną? Jeśli nie, to nie masz prawa do przywilejów dojrzałego mężczyzny. Jest tylu chłopczyków, wypinających dumnie pierś, żądających tego, co należy do mężczyzn, a jednak nie są mężczyznami. Jedna z rzeczy, których się nauczymy, to że jednym ze znaków, że nadszedł czas, byś uczestniczył w jakiejś relacji z młodą kobietą jest to, że wyrosłeś na mężczyznę. Podejmujesz obowiązki mężczyzny.
Popatrzmy na kilka rzeczy. Skutek „okresu młodzieńczego”. Chcę znów przeczytać to z moich notatek, dla emfazy. Nastolatek wchodzi w wiek młodzieńczy, gdzie pozwala się mu uczestniczyć w przywilejach dorosłości, nie wymagając od niego podjęcia obowiązków dorosłości. To jest niebezpieczne! Zilustruję to. Czasami mam chwilę… teraz już niezbyt często, kiedyś polowałem więcej. Poluję na jelenie, indyki. Lubię używać długiego łuku. Długi łuk… jest bardzo długi i bardzo wolny, w porównaniu do współczesnych łuków. Dlatego strzała wypuszczona z niego ma prędkość około 55 metrów na sekundę, nie jak współczesne łuki 96 metrów na sekundę. Z tego powodu moja strzała leci znacznie wolniej, dlatego mój grot, czyli końcówka strzały, musi być bardzo ostra. Są nawet nakładki na groty strzały, żeby przymocować je bez dotykania, bo są ostre jak brzytwa. Moi chłopcy idą i strzelają ze mną. Nigdy nie montowałem grotu na ich strzały. Czemu? Te groty są niebezpieczne nawet dla mężczyzny. Poluję i strzelam z łuku od lat, ale kiedy wyciągam te groty i przyklejam do drewnianego promienia albo wkręcam do metalowego, muszę bardzo uważać. Jeśli dźgniesz się tym w nogę, czy skaleczysz nadgarstek… są jak brzytwy! Moi chłopcy ich nie użyją. Nie teraz. Czemu? Ponieważ nie są w stanie sobie z nimi poradzić. Mój najstarszy syn ma 9 lat i potrafi nawet naciągnąć jeden z moich łuków, ma wystarczająco dużo siły, ale nie ma umiejętności i mądrości, żeby wiedzieć, jakie to niebezpieczne. Widzisz, tu jest tak samo. Relacje są wspaniałym darem Boga, są też jednak skrajnie niebezpieczne. Nie daje się tego do ręki dziecku, nawet jeśli ma ono 35 lat. Inaczej wiele ludzi zostanie zranionych. Jakie są zagrożenia okresu młodzieńczego? Jak mówiłem, niedojrzała młodzież dostaje pozwolenie na udział w tym, co wymaga dojrzałości dorosłego, jeśli chce się uniknąć poważnych szkód.
Druga kwestia: motywacja dla młodzieży, aby dojrzewać do dorosłości jest mała lub żadna. Pomyśl o tym. Chłopiec kończy 14 czy 15 lat i myśli, że powinien mieć dziewczynę, wejść w związek itd. Jego rodzice mu ulegają, albo ulegają kulturze. Nigdy nie był ćwiczony ani nauczany i przygotowywany. Nie miał niczego, na co musiał zapracować, jako celu czy nagrody – to po prostu jakby jego naturalne prawo. Nie. W żadnym razie! Dziecko więc nie wzrasta w dojrzałości. Jeśli weźmiesz dziecko, które się przebudziło na te rzeczy… 13-latka, który mówi: „och, nawet nie wiedziałem…” Powiem mu: „Witaj w rzeczywistości, synu. Masz rację, ona jest piękna, miła i naprawdę czarująca.” „Tato, chciałbym się kiedyś z nią ożenić.” „Cudownie synu, chcę żebyś się ożenił, ale, żeby opiekować się czymś tak cennym… Nie tylko jest cenna sama w sobie, ale cenna dla swojego ojca i matki, cenna dla swojego Boga… Zanim może ci zostać powierzone coś tak cennego, musisz się wykazać.” Słyszałem, że w niektórych afrykańskich plemionach, młody mężczyzna musi iść, żeby zyskać swoje męstwo, i zabić lwa gołymi rękami. To pewnie nie będzie miało miejsca, ale jestem ojcem dziewczynki, która jest dla mnie bardzo cenna i myślałem, żeby powiedzieć młodym mężczyznom: „Jeśli chcecie się do niej zalecać, musicie zabić lwa gołymi rękoma.” Pewnie nie miałaby wielu okazji do małżeństwa, gdybym tak zrobił. Fakt jest taki, że, chłopcy, słuchajcie! Na to prawo trzeba zapracować. Jeśli zapukasz do moich drzwi, będąc tylko chłopcem, powiem ci, żebyś wrócił za kilka lat, kiedy będziesz mężczyzną.
Pozwól, że zapytam, młody człowieku, może masz 13, 14 lat, a może 21, pozwól, że zapytam: jak przygotowywałeś się do bycia mężczyzną? Czy myślisz, że to przychodzi samo z siebie, że urodziłeś się z wrodzoną wiedzą, o tym, co właściwe? Jak wielu z was, młodzi mężczyźni, myśli: „Bóg da mi pewnego dnia tak cenny skarb i muszę wiedzieć, jak ją traktować, jak o nią dbać. Muszę nabrać charakteru i mądrości, stawać się podobnym do Chrystusa, wzrastać w poznaniu Boga.” Nikt już tak nie mówi. Dlatego mamy taki problem. Właśnie tak powinniśmy myśleć. Musimy tak myśleć. Niektórzy z was od małego grają w bejsbol czy koszykówkę, przygotowując się, żeby spełnić sen o graniu zawodowo. Stale ćwiczyliście. Przygotowujesz się do kariery zawodowej, do tylu różnych rzeczy. Czy ktoś się kiedyś zatrzymał i zastanowił nad tym, że możesz się świetnie przygotować dla kariery, ale jeśli nie masz charakteru Bożego mężczyzny, to nic nie znaczy? Warto się nad tym zastanowić. Słuchajcie ojcowie, nie chodzi tylko o uczenie zasad małżeństwa, czy zasad zalotów, chodzi o uczenie Pisma, chodzi o modlenie się, by, przez Bożą łaskę, zostali odrodzeni przez Ducha Świętego, zostali chrześcijanami i nabierali chrystusowego charakteru. Osoba, która ma chrystusowy charakter, choćby nie znała wielu zasad z Pisma, poradzi sobie lepiej, niż ktoś, kto zna wszystkie zasady, ale nie ma charakteru. To ostrzeżenie dla nas.
Idźmy dalej. Chcę, żebyśmy zwrócili uwagę na coś bardzo ważnego. W czasie zalotów… Mówiliśmy o przebudzeniu, o kłamstwie „okresu młodzieńczego”. Teraz chcę mówić o niezastąpionej pierwszej prawdzie. Młody mężczyzna i młoda kobieta muszą uchwycić ostateczny boski cel dla małżeństwa. Muszą wyjść poza zwykły romans ku biblijnej rzeczywistości. Przy rozpoznawaniu, czy nadszedł czas na małżeństwo, trzeba zadać sobie ważne pytanie: Czy ta osoba rozumie, po pierwsze, że małżeństwo służy przede wszystkim wywyższeniu Boga? Pobierają się nie dla zaspokojenia pożądania, nawet nie dla zaspokojenia pobożnych pragnień, ani dla rozproszenia samotności. Pobierają się dla Bożej chwały i rozszerzania Jego królestwa. Pamiętaj o 1 Koryntian 10:31: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą.” Czy możesz szczerze powiedzieć: Do tego dążę. Podstawowym powodem, dla którego to robię, jest to, że wierzę, że to przyniesie Bogu chwałę. Musimy tu być ostrożni. Nie chcę, żebyś był przeduchowiony. Co mam na myśli? Czasem młodzi mężczyźni przychodzą i mówią mi: „Czuję, że to Boży cel i wola, żebym poślubił tę dziewczynę na Jego chwałę.” Mówię wtedy: „Chwała Bogu! Czy kochasz ją? Czy uważasz, że jest piękna?” „Cóż, bracie, tak naprawdę liczy się Boża chwała.” Odpowiadam: „To, co naprawdę liczy się najbardziej, to Boża chwała, ale jest dużo innych rzeczy, które mają znaczenie.” Nie tylko: czy czujesz, że to uwielbi Boga, ale: czy cieszy cię to? Czy ona cię pociąga? albo on, jeśli jesteś młodą kobietą. Czy zachwycasz się tym? Czy masz wobec tego wielkie nadzieje? Czy szalejesz za tą osobą? Czy głęboko się o nią troszczysz? Czy chcesz spędzić z nią resztę życia? Chciałem to powiedzieć, żebyśmy nie byli niebiblijnie „przeduchowieni”, mówiąc, że „chodzi tylko o Bożą chwałę”. Chodzi właśnie o to, ale dużo innych rzeczy łączy się z tą chwałą i celem. Nie zapominaj o tym. Jeśli Bóg powołał cię, żeby poślubić tę osobę, to stworzy w tobie głębokie i trwałe pragnienie, żeby być z nią, pomagać jej i ją błogosławić. Mamy więc pobierać się dla Bożej chwały i dla poszerzania królestwa Chrystusa.
Widzimy serce Chrystusa w Mateusza 6:9-10, kiedy mówi: „Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje! Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie.” Rozwój Królestwa Bożego. Czy Jego królestwo się rozwinie przez twoje zjednoczenie z tą kobietą? To bardzo ważne. Możemy patrzeć na to nie tylko kosmologicznie, na cały wielki obraz, ale też indywidualnie i osobiście. Czy ta relacja, którą mam z tą dziewczyną, albo którą ma dziewczyna z tym chłopakiem, czy to rozwija w nich dzieło Chrystusa? Wiecie, mam świadczyć różnym ludziom, mam być w tym świecie, a nie z niego, ale też jestem ostrzegany, że jeśli wejdę w relację z niewierzącym, która zaczyna wywierać na mnie zły wpływ, to muszę się z tego wyrwać. Muszę chronić się przed tym złym wpływem. Jedną z rzeczy, które chcę, byście zrozumieli to, że wchodząc w relację, musisz zapytać siebie: czy ta relacja prowadzi do mojej większej pobożności? Czy też ta osoba jest przeszkodą dla pobożności w moim życiu?
Teraz chłopaki – zwłaszcza ci z was, którzy myślą o byciu kaznodziejami i misjonarzami, musicie być ostrożni. Czemu? Kiedy pojechałem do Peru, byłem misjonarzem – singlem. Mieszkałem sam i byłem wtedy taki pobożny! Mogłem czytać Biblię godzinami, modlić się i pościć, a także chodzić po górach i głosić Ewangelię. To wydawało się łatwe. Myślałem, że jestem duchowy, naprawdę żyję dla Jezusa. Dopiero kiedy się ożeniłem – to ciekawe – Bóg użył tego małżeństwa od samego początku, żeby uczynić mnie bardziej pobożnym, ale też ta relacja małżeńska ujawniła jak jestem bezbożny, jak niedojrzały, i że potrafię być cielesny. Kiedy jesteś sam, albo biegasz po górach głosząc Ewangelię w Andach, wtedy łatwo być duchowym. Natomiast kiedy wchodzisz w relację, zwłaszcza małżeńską… to ujawni wiele słabości w twoim życiu, o które się nie podejrzewałeś. Kiedy mówię, że jednym ze znaków, że masz pobrać się z daną osobą jest, że to rozwija pobożność w twoim życiu, nie zawsze będzie to tak wyglądać. Czasem ta relacja, w którą wejdziesz, ujawni bezbożność w twoim życiu i da ci okazję, by z tego pokutować. Wiedz – i ty znasz różnicę – jeśli to Boża wola, żebyś wszedł w tę relację, to będzie to rozwijać w tobie pracę Chrystusa, a nie będzie przeszkodą. Jeśli ta osoba odciąga cię od Chrystusa, musisz poważnie zastanowić się nad tym, co się dzieje. Robimy to więc dla Bożej chwały i dla rozwoju królestwa Chrystusa. Musisz sobie uświadomić, że w małżeństwie nie chodzi tylko o wesele, ale o to, co dzieje się po weselu, wspólne życie. Wiesz, że jako chrześcijanin jesteś powołany do służby. Do czego dokładnie jesteś powołany? Tu otwierają się różne możliwości. Duch Święty obdarował cię i powołał do czegoś. Musisz wiedzieć, że, czy jesteś misjonarzem, czy pastorem, policjantem, woźnym czy lekarzem, będziesz miał tę służbę, a twój partner będzie miał ogromny wpływ na twoją użyteczność dla Boga. Musisz bardzo na to uważać. Musisz myśleć o małżeństwie z osobą, która będzie dopełniać to, do czego Bóg cię powołał. Osobą, która ci w tym pomoże. To nie znaczy, że będzie doskonała, że zawsze będzie wyglądało, iż pasuje; może nawet nie wyglądać, że to właściwa osoba, żeby rozwijać daną służbę, którą Bóg ci dał. Natomiast w mądrości patrzysz na tę osobę i widzisz, że to bogobojna osoba, która tak samo pragnie zadowolić Boga, uwielbić Go i służyć w imię Jezusa. Jeśli jesteś młodym mężczyzną, posłuchaj! Chcesz ożenić się z młodą kobietą, która rozumie, że jej mąż ma powołanie i że ona ma pomagać mu je wypełnić. Ma być pomocnikiem i nie myśl, że twoja żona, lub przyszła żona, będzie tylko twoim przedłużeniem, że istnieje tylko dlatego żeby pełnić twoją służbę i wyłącznie pomagać tobie. Ona będzie głównie twoim pomocnikiem, ale i ty masz jej pomagać, ponieważ jest chrześcijaninem, sama jest Dzieckiem Boga. Są rzeczy, które Bóg da jej do zrobienia i musisz na to uważać, zachęcać ją, błogosławić i pomagać w tym. To bardzo ważne. Ona nie jest twoim przedłużeniem. Jest powołana, by być ci pomocą, by wejść w służbę, którą dał ci Bóg, ale nie myśl, że nie dano jej unikalnych darów, które mogą być użyte dla konkretnych celów, jakie Bóg ma dla niej. To tak bardzo, bardzo ważne. Będzie to dla Bożej chwały, dla rozwoju królestwa Chrystusa, a także – już trochę o tym mówiliśmy – ta relacja będzie przyczyniać się do rozwoju Chrystusowego charakteru w twoim życiu.
Tutaj przerwiemy na chwilę, a gdy wrócimy, chcę powiedzieć o tym coś więcej. Chciałbym zakończyć tę część, ale temat upodabniania się do Chrystusa jest tak obszerny, że zrobimy przerwę i w następnej sesji jeszcze coś o tym powiem. Myślę, że to będzie szczególnie pomocne w tych pierwszych latach, gdy jesteście już po zalotach, w małżeństwie. To może wam pomóc w niektórych trudnościach, jakie pewnie przechodzicie. Niech was Bóg błogosławi. Do zobaczenia – choć ja w sumie was nie widzę – na następnej sesji. Z Bogiem.
Przeczytaj piąty artykuł z tej serii: Podstawy biblijnego podejścia do relacji przedmałżeńskich – cz. 5