Jaki jest cel Boży dla małżeństwa? Co mówi na ten temat Biblia? Tekst jest transkrypcją filmu, który możesz obejrzeć tutaj. Artykuł jest częścią serii na temat Relacji przedmałżeńskich. Wszystkie artykuły z tej serii możesz znaleźć tutaj: Relacje przedmałżeńskie.
Kontynuujemy nasze studium na temat biblijnych zalotów. Na ostatniej sesji mówiliśmy o czasie zalotów, kiedy powinien się zacząć. Mówiliśmy o potrzebie chronienia naszych dzieci i ich niewinności, aby pozwolić im wychowywać się bez potrzeby myślenia we wczesnych latach o sprawach związanych z relacją z płcią przeciwną. Musimy chronić ich niewinność i pozwolić dzieciom być dziećmi. Jak lubię mówić: Nasi mali chłopcy powinni myśleć o walczeniu ze smokami, budowaniu baz na drzewie, itd. To tragedia, że tak wiele małych dzieci już jest zaangażowanych… Ośmio, dziewięcio, dziesięciolatki myślą o relacjach romantycznych, o chłopakach i dziewczynach i nawet o rzeczach bardziej głębokich, związanych z fizyczną bliskością. To bardzo niebezpieczne i niezdrowe. Przychodzi czas, gdy Bóg budzi dziecko na rzeczywistość istnienia płci przeciwnej. To wspaniała sprawa, ale i sprawa, której trzeba strzec i chronić. Musimy też zawsze być obecni w życiu naszych dzieci, nauczając je Bożego Słowa i później instruując je o sprawach takich, jak zaloty i relacje z płcią przeciwną. Musimy edukować je w Bożym Słowie.
Mówiliśmy o „okresie młodzieńczym”, że jest to kłamstwo. Młody człowieku, musisz rozumieć, że albo jesteś chłopcem, albo mężczyzną. Jeśli pragniesz być mężczyzną, to dążysz do dobrej rzeczy. Musisz wzrastać w podobieństwie do Chrystusa, w charakterze, w poznaniu Boga i Chrystusa i tym wszystkim, co Pismo uznaje za cnoty. Musisz ciężko pracować, żeby przygotować się do bycia pobożnym mężem i ojcem. Mówiliśmy też o nieodzownej podstawowej prawdzie, która jest powodem wstępowania w związek z płcią przeciwną. Dlaczego się pobieramy? Przede wszystkim, zawsze, cokolwiek robimy, czy jemy, czy pijemy, robimy to na Bożą chwałę.
Inna rzecz, o której musimy myśleć to rozwój Królestwa Chrystusa. Jest to związane z tym, że każdy z nas jest powołany do służby w imię Chrystusa, do bycia częścią Wielkiego Posłannictwa. To małżeństwo powinno być czymś, co nie hamuje tego Posłannictwa, ale działa na jego rzecz. Musimy poślubić kogoś, kto ma takie samo myślenie odnośnie celu swojego życia. Kogoś, kto chce być używany przez Boga w najpełniejszy możliwy sposób. Mówiliśmy o małżeństwie dla Bożej chwały i dla rozwoju Królestwa Chrystusa.
Teraz chcę poświęcić trochę czasu na krótką sesję na temat upodabniania się do Chrystusa. Jednym z największych celów małżeństwa jest nasze upodabnianie się do obrazu Jezusa Chrystusa. Proszę, zrozum to. Przeczytajmy Rzymian 8:29 „Bo tych, których wcześniej znał, tych też przeznaczył, aby byli ukształtowani na obraz Jego Syna, aby On był pierworodnym wśród wielu braci.” On przeznaczył nas przed założeniem świata. Jego celem w zbawieniu nas, nie było tylko usprawiedliwienie, ale udoskonalenie, upodobnienie nas do obrazu Chrystusa. To, za czym powinniśmy gonić w tym życiu, to nie wielka służba czy użyteczność, ale wielkie podobieństwo do obrazu Chrystusa. Ponieważ jeśli będziemy upodobnieni do Niego, będziemy użyteczni. Będziemy zdolni do służby, Bóg będzie mógł nas użyć i robić różne rzeczy z naszym życiem. Wielkim celem Boga w duszy człowieka jest przemienienie jego charakteru na obraz Chrystusa. Bóg czyni to na różne sposoby: Przez Pismo, modlitwę, przez opatrzność, próby i doświadczenia w naszym życiu. Jednym z najlepszych środków przekształcania nas na obraz Chrystusa jest małżeństwo. To powinno być jednym z wielkich fundamentów naszego małżeństwa.
Rozpatrzmy kilka scenariuszy. Młody mężczyzna wchodzi do mojego biura, w oczach ma gwiazdy i mówi, że znalazł tę jedyną i chce się żenić. Zawsze zadaję wtedy pytanie: „Czemu chcesz się z nią ożenić?” Często odpowiedź brzmi: „Wiesz, jest piękna i chcę z nią być. Kiedy jesteśmy razem, świetnie się czuję. Dobrze nam się rozmawia. Ona spełnia moje wymagania.” Ja siedzę i słucham, a gdy skończy, mówię: „OK, zobaczmy, czy dobrze zrozumiałem. Chcesz się ożenić z tą dziewczyną, bo spełnia wszystkie twoje egoistyczne, samolubne pragnienia.” Młody mężczyzna wygląda wtedy na zaskoczonego i mówi: „Nie o to mi chodziło!” „Ale to właśnie powiedziałeś.” Chcesz ją poślubić, jest piękna. Cudownie, a co kiedy przestanie być piękna? Co będzie, kiedy pojawi się ktoś piękniejszy? Co zrobisz? Czy będziesz jak większość mężczyzn w naszym kraju i zostawisz ją? Chcesz z nią być, bo świetnie wam się rozmawia. Co jeśli już nie będziecie mogli rozmawiać? Co jeśli pojawi się ktoś, z kim rozmawia ci się lepiej? Co zrobisz wtedy? Ona cię uzupełnia. Co będzie, gdy pojawi się ktoś, kto uzupełnia cię lepiej, niż ona? Niewątpliwie tak się będzie działo. Co wtedy zrobisz? Jeśli to są fundamenty dla małżeństwa, to mamy problem. Dlatego widzimy wielu ludzi na Zachodzie, którzy są w wielkich tarapatach. Czemu? Pobrali się ze złych powodów!
Teraz chcę byśmy przyjrzeli się czemuś… Kocham moją żonę. Uważam, że jest piękna i jestem błogosławionym mężczyzną. Jednak to nie jest podłożem naszego małżeństwa. Naszym fundamentem jest, jak wierzę, powołanie. Wiele lat temu zostałem powołany by zostać kaznodzieją. Niektórzy dyskutowaliby z tym, ale wierzę, że tak jest. Bóg powołał mnie do bycia kaznodzieją. Wierzę też, choć to stara szkoła, że to nie jest opcja ani drzwi, które przypadkowo były otwarte, czy że to z powodu moich talentów, szczerze wierzę, że Bóg powołał mnie, by głosić. Złożył na mnie to zadanie, to przeznaczenie, bym głosił. Nie mogę się od tego uwolnić. To nieodwołalne. Nie mogę zmienić sobie ścieżki kariery. To coś, co Bóg kładzie na człowieka i to ma być jego powołaniem, tym, co robi. Tym żyje, tym oddycha, Bóg tak zarządził. Patrząc teraz na małżeństwo, oto jego fundament: Bóg powołał mnie, nieodwołalnym powołaniem, żeby troszczyć się o Jego konkretną córkę. Żeby oddać za nią moje życie. Chcę, żebyście zrozumieli siłę tych słów. Powiedzmy, że jest piękna. Chwała Bogu! Zostaję w małżeństwie. Powiedzmy, że jakaś choroba niszczy jej ciało, albo uległa strasznemu wypadkowi i jest sparaliżowana, zdeformowana, jest warzywem… Nigdzie nie odchodzę. Czemu? Ponieważ fundamentem małżeństwa nie jest jej uroda, fundamentem małżeństwa jest to, że Bóg powołał mnie, nieodwołalnym powołaniem by oddać życie dla tej konkretnej córki. Nie dla wielu Jego córek. Dla jednej. Mojej żony. To jest moje zadanie. Powiedzmy, że dobrze nam się rozmawiało i mieliśmy cudowne rozmowy. Super! Zostaję w małżeństwie. Powiedzmy, że jest inaczej. Przechodzimy przez czas trudności w komunikacji. Wydaje się, że nie mamy wiele wspólnego. Co robić? Jeśli podstawą naszego małżeństwa jest nasze pragnienie bycia uzupełnianym i spełnionym, to zostawimy małżeństwo. Jeśli wiem, że zostałem powołany przez Boga, by oddać życie dla tej dziewczyny. Czy jest piękna, czy nie bardzo, czy dobrze mi jest z nią przebywać, czy trudno, to jestem powołany, by trwać przy niej.
To wszystko zmienia. Widzisz, przychodzą w życiu momenty, gdy musisz podjąć decyzję, czego naprawdę chcesz. Czy chcesz tego, czego chce Bóg? Większość ludzi na tym świecie tego nie chce. Nie chcą być podobni do Chrystusa, chyba, że mogliby to zaliczyć przez wyjście do przodu na jakiejś ewangelizacji. Upodabnianie do Chrystusa to proces na całe życie, w którym Bóg działa przez Swego Ducha i Słowo, by nas zmienić. Również Boża opatrzność jest bardzo zaangażowana w upodabnianie nas do obrazu Chrystusa. Bóg organizuje i aranżuje wszystko, co dzieje się w naszym życiu, w jednym celu: żeby przemienić nas na obraz Chrystusa. Dlatego cel chrześcijanina nie może nigdy blednąć.
Podam przykład. Powiedzmy, że młody człowiek głosi i Boża moc jest nad jego życiem, Bóg używa go, by poruszać narody i dzieją się wspaniałe rzeczy. On widzi Boży cel. Powiedzmy, że nagle zostaje powalony straszną, niszczącą chorobą. Teraz ledwo może otworzyć usta. Nie może stać za kazalnicą, nie może pisać. Myślisz: „To nie ma sensu.” „To tragedia.” To absurdalne! Takie myślenie jest niebiblijne. Widzisz, Bóg jest suwerenny. To miało sens, że ten człowiek został użyty, by poruszać narody – tak samo celowe jest, że został powalony i uciszony. Jeśli wierzymy w absolutną suwerenność Boga, to mamy mocne poczucie celu. Rozumiemy, że właśnie tego ten młody mężczyzna potrzebował, by być przemienionym na obraz Chrystusa i właśnie tego potrzebował świat.
Teraz powiedzmy, że poślubisz osobę, która jest po prostu cudowna. Wszystko w niej jest cudowne. Przypuszczam, że tego potrzebowałeś w tym czasie i powiedzmy, że bierzesz ten ślub. Szukając przy tym Bożej woli z całego serca. Jak się okazuje odkrywasz, że obecnie ta dziewczyna chyba nie myśli podobnie do ciebie, wbrew temu, co się wydawało. To samo możemy powiedzieć o mężu. Możliwe, że ciężko wytrzymać z jej osobowością. Sprawia problemy i nawet wydaje się szkodzić twojej służbie i użyteczności dla Pana. Ponownie, mogę ci to powiedzieć: Bóg Niebios dokładnie wie, czego potrzebujesz. Szatan i chrześcijanie o dobrych chęciach, często będą mówić: „Musiałeś popełnić błąd.” Drogi przyjacielu, wiedz to: Nie wierzymy w fatalizm, ale w suwerennego Boga. Każdy włos na twojej głowie jest policzony, wszystko ma w sobie cel. W małżeństwie… możesz poślubić kogoś, kto właściwie przeszkadza w twojej służbie, ale musisz zrozumieć, że dla Boga twoja służba nie jest tak ważna, jak twoja przemiana na obraz Chrystusa. Dlatego Bóg tego użyje, ponieważ tego potrzebujesz.
Jedną z rzeczy, które pomogły mi w życiu – choć często od tego zbaczałem i bywałem przytłoczony smutkiem i żalem – jest to, że Bóg wie, czego potrzebuję, by być przemienionym na obraz Chrystusa. On wie, jakiego małżonka potrzebujesz, by być upodobnionym do obrazu Chrystusa. Naprawdę wie. Ja patrzę na to tak: Wiesz, Bóg dał ci, albo da ci, żonę, która będzie silna w tym, w czym musi, byś nie był kuszony ponad to, co możesz znieść. Wierzę też, że Bóg da ci żonę ze słabościami zaaranżowanymi w konkretny sposób, które czasem będą słabością w tych aspektach, gdzie najbardziej chciałeś, by była silna, Czemu Bóg tak zrobi? Czy dlatego, że cię nienawidzi? Nie, nie dlatego. Oto powód: upodabnianie do obrazu Chrystusa. Byś był jak Jezus. Co ci się kojarzy z Jezusem? Czy myślisz o gniewie, sądzie i tak dalej? Nie, kiedy ja myślę o Jezusie, to myślę o bezwarunkowej miłości, o miłosierdziu i łasce. Człowiek przemieniony na obraz Chrystusa, będzie manifestował bezwarunkową miłość, miłosierdzie i łaskę. Mam pytanie do ciebie. Jak możesz się nauczyć bezwarunkowej miłości poprzez twoje małżeństwo, jeśli twoja żona spełnia wszystkie twoje warunki? Jak masz się nauczyć łaski i litości, jeśli twój małżonek nigdy nie zawodzi? Jak masz nauczyć się bycia człowiekiem łaski, jeśli twoja żona nigdy się nie potyka? Pomyśl o tym. Zastanów się. Widzisz, młody człowieku, kiedy się ożenisz, to jeśli jesteś chrześcijaninem, nie ożenisz się z kobietą, która cię dopełnia. Nie ożenisz się z kobietą, która jest twoim spełnieniem. Przykro mi… chyba właśnie mówię tu przed kamerą, że wiele chrześcijańskich książek się myli. Ponieważ tak jest. Wiesz, mam żonę, którą kocham i która mnie kocha i jest znacznie lepsza niż cokolwiek, na co zasługuję, ale ona mnie nie dopełnia i nie zaspokaja. Widzisz, jestem chrześcijaninem. Duch Boga, sam Bóg, gorliwie mnie pragnie. Jest tylko Jeden, w którym masz spełnienie, Chrystus. Tylko Jeden może cię dopełnić i który cię dopełnił, jest nim Chrystus.
Jednym z ogromnych problemów związanych z ludźmi, którzy myślą o małżeństwie, jest to, że myślą: „Ta osoba mnie zaspokoi! Ona mnie dopełni!” Jeśli rzeczywiście cię dopełnia, to możliwe, że jesteś zgubiony i bez Chrystusa. Bóg zazdrośnie cię strzeże. Jeśli jesteś chrześcijaninem, nie pozwoli, by żona była dla ciebie wszystkim. Nie pozwoli, by mąż był dla ciebie wszystkim, żebyś była w nim całkiem zaspokojona. On na to nie pozwoli! Szukanie tego jest niewłaściwe. To oczekiwanie od partnera czegoś, czego on nigdy nie mógł i nie może ci dać. To żądanie czegoś, co prowadzi do porażki.
Żona jest dla mnie błogosławieństwem i mam nadzieję, że ja choć w połowie tak samo dla niej, ale chcę, byście coś zrozumieli. Ona nie jest tą „idealną osobą”, która sprawia, że całe moje życie jest cudowne. Nie jest moim spełnieniem, tak, że nic innego już mi nie trzeba. Gdyby tak było, mój standard byłby bardzo niski i byłbym kimś, kto nie zna Chrystusa.
Czy rozumiesz? Jeśli jesteś chrześcijaninem, tylko Chrystus może cię zaspokoić. Natomiast celem jest to, żeby być upodobnionym do obrazu Chrystusa. Bóg użyje błogosławieństw i cnót twojej żony, by upodobnić cię do obrazu Chrystusa, ale Bóg użyje też tych problematycznych obszarów w twojej żonie nawet w większym stopniu, by upodobnić cię do obrazu Chrystusa.
Młode damy, które słuchacie, tak samo z wami. Bóg da wam męża, jakiego potrzebujecie. Pojawia się znów pytanie. Czego pragniesz? Uważaj, jak odpowiadasz. Wiesz, największy sąd, który spadł na faryzeuszy, to że Bóg dał im dokładnie to, czego chcieli. Dał im pragnienia ich serc. Chcieli ludzkiej chwały, Bóg dał im to. Dał im ich zapłatę w pełni, po czym poszli do piekła. Chcesz łatwego życia? Uważaj, czego pragniesz, ponieważ Bóg może ci to dać. Może to być znak nie Jego błogosławieństwa, ale Jego przekleństwa. Czego ty pragniesz? Łatwego życia, czy upodobnienia do Chrystusa? Czego chcesz? Idealnego partnera, któremu nie musisz służyć? Wobec którego nie musisz być miłosierny ani kochać bezwarunkowo, ponieważ jest doskonały? Czy chcesz partnera, który będzie od ciebie wymagał, byś był jak Chrystus?
Proszę, nie myśl, że jestem chorobliwie skupiony na tym punkcie. Małżeństwo jest wprost wspaniałą rzeczą! Jednak istnieje aspekt małżeństwa, o którym rzadko się naucza: że to właśnie problemy i trudności w małżeństwie powodują największe upodobnienie do Chrystusa w naszym życiu. Czemu więc chcesz się ożenić? Musisz się z nią ożenić, gdyż Bóg powołał cię, by oddać życie dla tej jednej kobiety. Ponad wszystkich innych. Nawet ponad wasze dzieci. Musicie wiedzieć, chłopaki, że w dzień waszego ślubu, kiedy mówicie jej „tak”, wiedzcie, że jednocześnie odpowiadacie reszcie świata. Ta odpowiedź, to: „nie”. Kiedy mówisz tej dziewczynie „tak”, mówisz „nie” każdej innej dziewczynie w twoim życiu.
Nie piszcie nienawistnych maili, za to, co teraz powiem, ale w pewnym sensie mówicie też „nie” nawet swojej mamie. Czy masz szanować swoją mamę? Oczywiście! Czy masz jej błogosławić i służyć? Tak. Natomiast ona nie jest już najważniejszą osobą w twoim życiu. Nie jest już kobietą twojego życia. Matki, posłuchajcie, to bardzo ważna prawda. Kiedy twój syn mówi jej „tak”, oddziela się od swojej matki i ojca i łączy się z inną i staje się osobną rodziną. Powinnaś móc oczekiwać długich lat przyjaźni, ale on ma teraz kobietę w swoim życiu, która, mówiąc po ludzku, jest najważniejszą osobą w jego życiu.
Dlatego, młodzi ludzie, czy chcecie być upodobnieni do obrazu Chrystusa? Czy naprawdę? Cóż… To drogo kosztuje. To straszniejsze, niż możesz sobie wyobrazić i wspanialsze, niż możesz sobie wyobrazić. To jest cel małżeństwa, żebyś miał okazję złożyć swoje życie służąc. Powtórzę to słowo – służąc. Opiekując się tą córką Boga.
W następnej sesji będziemy mówić konkretnie o czasie zalotów. Kiedy się je zaczyna? Jaki powinien być młody mężczyzna?
Niech Bóg ci błogosławi, dobrego dnia.