Dlaczego nie żaden inny dzień tygodnia, dlaczego nie sobota jest Dniem Pańskim, ale właśnie niedziela? Tekst jest transkrypcją filmu, który możesz obejrzeć tutaj. Wersję filmu z lektorem można obejrzeć na kanale Ewangelii w Centrum.

 

Dobrze jest już być z powrotem, żeby móc otworzyć razem z wami Słowo Boże. Kiedy mnie tu nie ma, czuję głęboką niemożność bycia w kościele i staram się jak mogę, by znaleźć coś, co mogłoby mi zastąpić kościół Grace. Kiedy byłem w domu i nie mogłem nigdzie wychodzić – a tak właśnie jest od czasu operacji – byłem zdany na to, że ktoś z mojej rodziny włączy komputer, abym mógł odbierać strumieniowy przekaz audio z Grace – co bardzo mi się podobało i czego nigdy nie miałem dosyć.

Ale przy innych okazjach próbowałem też znaleźć coś w telewizji, co by wypełniło luki, i to już było bardzo trudne wyzwanie. Chcę, abyście wiedzieli, że Pismo Święte, w moim przekonaniu jest głębokie. Jest po prostu głębokie. Jest niezmiernie bogate. Jest tak głębokie, że przewyższa wszystkie idee, wszystkie filozofie, wszystkie opinie, wszystkie przemyślenia wszystkich istot ludzkich razem wziętych. Tymczasem okazało się to prawie niemożliwe, aby znaleźć w telewizji kogokolwiek, kto by po prostu chciał czerpać z głębi Pisma Świętego.

Opinii było mnóstwo. Spostrzeżeń, bardzo wiele. Ale prawie niemożliwe było znalezienie kogoś, kto rozumiałby piękno i wzniosłość Pisma Świętego. Powierzchowne głoszenie zdradza niezbyt wysokie mniemanie o Piśmie Świętym oraz powierzchowne zrozumienie jego wielkich, wspaniałych skarbów. Dlatego dobrze jest być tutaj i dobrze jest być z tymi, których się kocha i przez których się jest kochanym tutaj, w kościele Grace. A teraz, powiedziawszy już tyle o głębokich rzeczach w Piśmie Świętym – a jest ich wiele – muszę jeszcze dodać jeden przypis do tego.

Wczoraj przeczytałem książkę autorstwa Lelanda Rykena. Chciałbym ją wam też polecić. Jest to książka o procesie tłumaczenia Biblii na język angielski, omawiająca filozofię tłumaczenia. Na przykład, dlaczego King James, New King James, NAS i ESV są tłumaczeniami „słowo w słowo”  opartymi o formalną ekwiwalencję, w przeciwieństwie do wszystkich innych tłumaczeń, które są nazywane „dynamicznymi ekwiwalencjami”. I to jest książka warta przeczytania, jeśli tylko jest w księgarni, bo autor przysłał mi egzemplarz do przeczytania. Ale warto ją przeczytać, aby zrozumieć, że są ludzie nawet zajmujący się tłumaczeniem Biblii, którzy mają niewysokie mniemanie o niej.

Uważają, że nadrzędną władzę nad Pismem Świętym ma współczesny czytelnik, a nie autor. Ideą przekładu nie jest więc danie nam tego, co autor zamierzał, ale tego, czego życzyłby sobie czytelnik. Mamy więc takie przekłady jak The Message, The Living Bible, The New Living Translation, The NIV, The TNIV, The Message, Good News for Modern Man, itd. itd. itd. Wszystkie one czynią czytelnika suwerennym i chcą umieścić Biblię we współczesnym kontekście i współczesnym języku, bez względu na to, co autor zamierzał.

Zaryzykowałbym stwierdzenie, że te przekłady są popularne. Dominują w świecie ewangelikalnym i zdradzają ten sam brak zrozumienia tego, że kiedy sięgasz po Biblię, to chcesz mieć pewność, że czytasz to, co zamierzał autor, co natchnął Duch Święty, a nie coś, co jest wymysłem jakiegoś współczesnego komitetu na temat tego, co ich zdaniem czytelnicy chcieliby przeczytać. Tak więc jest to bardzo, bardzo ważna kwestia i do tego się to wszystko sprowadza.

Jesteśmy bardzo wdzięczni, ja jestem wdzięczny za wszystko to, co przez te wszystkie lata formowało mnie, a także służbę, jaką prowadziliśmy razem w kościele Grace, co doprowadziło nas do przekonania, że chcemy wiedzieć, co Bóg miał na myśli, mówiąc to, co powiedział, i chcemy wiedzieć, co powiedział pierwotnie, w taki sposób, w jaki to powiedział. Chcemy, aby to On był suwerenem nad swoim Słowem, a nie współczesny czytelnik. Dlatego używamy tłumaczenia, które jest tłumaczeniem dosłownym.

Ja głoszę z tłumaczenia New American Standard. New King James jest też dosłownym tłumaczeniem. ESV czyli English Standard Version, nowe, być może bardziej poetyckie, piękniej skonstruowane tłumaczenie, jest również „formalną ekwiwalencją”, jak to dziś się nazywa, czyli tłumaczeniem „słowo w słowo”, a nie jakąś formą parafrazy. Dlatego używamy tych tłumaczeń, których używamy, i dlatego ja używam NAS i New King James, który jest kolejnym doskonałym tekstem formalnej ekwiwalencji.

Tak więc, zwracamy się do Słowa Bożego i możemy tam znaleźć wszystko, co musimy wiedzieć. Nie potrzebujemy Biblii, która jest napisana we współczesnym klimacie. Nie potrzebujemy Biblii, która została zaktualizowana dla nas. Możemy wrócić do oryginału i uzyskać wszystko, czego potrzebujemy. Jedną z rzeczy, które musimy rozumieć, jest rola i znaczenie oddawania czci, i patrząc na to chcemy też rozumieć, jak wpisuje się w to niedziela czyli dzień Pański.

Wygłosiłem poprzednio kazanie o sabacie, ponieważ są ludzie, którzy są pogubieni w kwestii sabatu, a dziś wieczorem chcę wam trochę opowiedzieć o dniu Pańskim. Nie będzie to długie kazanie, ani długie nabożeństwo, ale chcę wam powiedzieć to, co Pismo Święte ma do powiedzenia, ponieważ uważam, że jest to bardzo ważne. Dziś jest niedziela, prawda? Jesteście tutaj. Zawsze jesteśmy tu w niedzielę i jest ku temu powód, nie stało się to przypadkowo.

Dzieje się to według pewnego wzoru i to nie tylko tutaj, w Grace Community Church. Ten wzór widoczny jest także w kościołach w całych Stanach Zjednoczonych. Jest to potwierdzony przez wieki tradycyjny sposób, który sięga wstecz i wstecz, aż do czasów Nowego Testamentu. Lud Boży, wierzący w Pana Jezusa Chrystusa, oddawał cześć w niedzielę.

W ciągu mojego życia byłem w wielu miejscach na kuli ziemskiej. Byłem tak daleko, jak jest Kazachstan w Azji Środkowej, i tamtejsi wierzący czczą Boga w niedzielę. Zawsze oddawali cześć w niedzielę i dzisiaj nadal oddają cześć w niedzielę. Byłem wiele razy w Wielkiej Brytanii – w Anglii, Irlandii, Szkocji – i tamtejsi wierni czczą Boga w niedzielę. Byłem na Białorusi, w niezwykłym kraju, który ostatnio stał się głośny z powodu antychrześcijańskiej, a nawet prześladowczej mentalności tamtejszych przywódców i twardej postawy wobec kościoła.

Tamtejsi wierni spotykają się w niedzielę. Także w innych krajach byłego Związku Radzieckiego – w Rosji, na Ukrainie – wierzący spotykają się w niedzielę. Spotykają się w niedzielę w Indiach. Spotykają się w niedzielę w Chinach. Spotykają się w niedzielę na Filipinach. Spotykają się w niedzielę w Nowej Zelandii i Australii. Spotykają się w niedzielę w górach Ekwadoru, wśród Indian w wiosce Colta, których odwiedziliśmy z Patrycją. Spotykają się w niedzielę w Brazylii, w dżunglach i w miastach.

Spotykają się w niedzielę w całej Ameryce Południowej. Spotykają się w niedzielę nawet w Izraelu. Jak to się stało? Dlaczego nie spotykają się wszyscy w różne dni? Dlaczego niektórzy z nich nie spotykają się w czwartek, inni we wtorek, jeszcze inni w środę, a jeszcze inni w sobotę? Zawsze tak było, i zawsze tak było w całym kościele chrześcijańskim w historii. I pamiętam, że w dzieciństwie było to dla mnie pewnym ciężarem, ponieważ byli ludzie, którzy nakładali na niedzielę wszelkiego rodzaju ograniczenia.

Wszyscy spotykali się w niedzielę, a kiedy byłem małym dzieckiem, ubrali mnie w taki mały garnitur, włożyli na mnie małą białą koszulę i przypięli małą muszkę i kazali mi tak pozostać przez cały dzień, przez całą niedzielę. I pamiętam, że były bardzo silne ograniczenia co do tego, co mogłem robić. Nie mogłem wychodzić z domu. Nie mogłem rzucać i łapać piłki do bejsbola na podwórku. Nie mogłem grać w piłkę. Kiedy mieszkaliśmy w Filadelfii, nie mogłem grać w stepbola, co było wspaniałą rzeczą do robienia na schodach tamtejszych domów szeregowych.

Musieliśmy tam po prostu siedzieć. Jedynym grzechem, który mogliśmy popełnić – i robiliśmy to jak szaleni – było obżarstwo. Ja to robiłem – to był jeden długi posiłek. Wychodziliśmy z kościoła około 12:30, szliśmy do domu i jedliśmy aż do powrotu do kościoła wieczorem. Ale to miał być dzień, w którym wszystko jakby się zatrzymywało, a my przeznaczaliśmy go na kontemplację Pana, czytanie Pisma Świętego, czytanie historii biblijnych, czytanie książek chrześcijańskich lub teologii, rozmowy o sprawach Bożych.

A co najważniejsze, spinaliśmy dzień porannym i wieczornym nabożeństwem w kościele, dorzucając do tego szkółkę niedzielną i może grupę młodzieżową przed niedzielnym wieczorem, i to wypełniało cały dzień. Tak właśnie było w całym kraju, w całych Stanach Zjednoczonych. Pamiętam, że kiedy przyszedłem do Grace Community Church w 1969 roku, w San Fernando Valley było tylko jedno centrum handlowe i było to pierwsze centrum handlowe, które tu zbudowano – Panorama City Mall.

Panorama City, to mała dzielnica, której część zajmujemy, która jest miejscem, w którym w czasach powojennych budowano małe domki dla weteranów II wojny światowej. Zbudowano tu pierwsze centrum handlowe, które nigdy nie było otwarte w niedzielę. Nic innego też nie było otwarte w niedzielę. Wszystkie sklepy były zamknięte. Nie było żadnych zorganizowanych imprez w niedzielę. Nie było żadnych zajęć sportowych dla dzieci w niedzielę. Nie było żadnych zaplanowanych aktywności i wydarzeń społecznych w niedzielę.

Istniały nawet prawa ustanowione przeciwko temu, prawa uchwalone przez państwa i rządy. Niedziela zawsze bardzo różniła się od soboty. Sklepy były otwarte w sobotę. Ludzie byli w ruchu w sobotę. Wszystkie wydarzenia, wszystkie sportowe imprezy były zaplanowane na sobotę – wycieczki, rekreacja, praca wokół domu. Jednak niedziela to był zupełnie inny dzień, i tak była tutaj traktowana. Tak też patrzyli na nią nasi przodkowie w Wielkiej Brytanii i w Europie, aż do czasów reformacji, a nawet później.

Pamiętam rok, w którym zmieniono lokalne prawo w San Fernando Valley, aby umożliwić otwarcie sklepów w niedzielę. Potem w końcu niedziela stała się taka jak sobota, z bardzo małą różnicą. Ale dosłownie przez wieki niedzielne nabożeństwa i społeczność wśród chrześcijan na całym świecie były zwyczajem kościoła. Można by zadać pytanie, czy to było przypadkowe? Czy to się tak po prostu samo stało?

Byłoby dość trudno przekonać kogoś do takiego pomysłu, ponieważ mamy tu wszystkie te różne kraje, wszystkie te różne języki i wszystkie te różne wieki, a tu mamy nieprzerwany schemat. Jak to się zaczęło? Kto to zapoczątkował? I dlaczego wciąż odprawiamy nabożeństwa w niedzielę? I dlaczego w pięciodniowym tygodniu pracy, który kończy się w piątek, nadal mamy pewien rodzaj przywiązania do niedzieli? Czy stało się to przez przypadek?

W ciągu ostatnich około 25 lat wiele kościołów zaczęło okrajać niedziele. Zredukowano niedzielę do jednogodzinnego, nieinwazyjnego doświadczenia, które możesz mieć w drodze na plażę, w stroju kąpielowym, jeśli chcesz. Zminimalizowano niedzielę do tej jednej godziny, którą można mieć szybko za sobą, a z kolei żeby dogodzić ludziom, którzy nie chcą sobie nawet w ten sposób zepsuć niedzieli, zorganizowano im nabożeństwa w sobotni wieczór. Można iść na nabożeństwo w sobotę wieczorem i w ogóle nie zwracać uwagi na niedzielę. Można więc spędzić cały dzień na plaży, a sobotnie nabożeństwo można odprawić w nocy, kiedy jest już ciemno i kiedy i tak nie można wyjść z domu i się bawić. To jest typowe dla współczesnego trendu. I wydaje się, że ludzie nie widzą różnicy między tym, czy zbierają się w sobotę czy w niedzielę. Nie wydaje się to być problemem.

Jest wiele osób, które chciałyby pozostawić niedzielę całkowicie wolną i przeznaczoną na gry, rekreację, pójście do centrum handlowego lub gdziekolwiek indziej, gdzie chcieliby pójść, więc wrzucenie nabożeństwa w sobotni wieczór, które trwa tylko chwilę, wydaje im się bardzo dobrym rozwiązaniem. Czy to więc naprawdę ma znaczenie? Czy ważne jest dla nas, aby mieć nabożeństwa w niedzielę? Czy nie moglibyśmy równie dobrze mieć ich innego dnia, i to jakiegokolwiek innego dnia? Odpowiadając na te pytania zacznijmy od tego, na czym skończyliśmy poprzednim razem.

Przejdźmy na chwilę do Kolosan 2. Prześledzimy kilka fragmentów z Pisma Świętego, a ja dam wam  wyciągnąć wasze własne wnioski. Kolosan 2:16: „Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatu. Wszystko to są tylko cienie rzeczy przyszłych; rzeczywistością natomiast jest Chrystus”. Pamiętacie, co mówiłem wam ostatnio o dniu sabatu? Już go nie ma, prawda? Już go nie ma.

Tak więc, cokolwiek mówimy o niedzieli, nie mówimy o sabacie. Sabat był siódmym dniem tygodnia. Został ustanowiony na mocy prawa Mojżeszowego. Pomiędzy upadkiem człowieka a czasem Mojżesza, nie było żadnych praw dotyczących sabatu. Nie było przestrzegania sabatu. To pojawiło się w prawie Mojżeszowym. Wieki upłynęły, w których żaden z patriarchów nie miał żadnych przykazań dotyczących sabatu.

Siódmego dnia po stworzeniu, pamiętacie, Bóg odpoczął i pobłogosławił ten dzień. Dlaczego? Jako dzień, który zawsze będzie upamiętniał fakt, że Bóg stworzył wszechświat w sześć dni, więc siódmy dzień zawsze będzie przypominał o Bogu jako naszym Stwórcy. Przerabialiśmy to na naszej ostatniej sesji. Każda sobota, która nadchodzi – która jest siódmym dniem tygodnia, podczas gdy niedziela jest pierwszym dniem tygodnia – każda sobota, która nadchodzi jest dobrym dniem, abyśmy pamiętali po pierwsze, że Bóg jest Stwórcą. I to jest częścią naszego dziedzictwa.

To dlatego ludzie nie pracowali w weekendy, ponieważ sobota mogła być dniem, w którym można było cieszyć się stworzeniem, w którym można było się zrelaksować. Nie trzeba było iść do pracy. To wszystko było chrześcijańskim rodzajem życia. Mogliście wyjść z domu, zabrać rodzinę, urządzić piknik, zagrać w piłkę, cieszyć się tym, co na zewnątrz, cieszyć się Bożym stworzeniem. To była część i to nieodłączna część pamiętania o Bogu jako Stwórcy.

Zasugerowaliśmy wam również, że kiedy pojawiło się Prawo Mojżeszowe, Bóg ustanowił dzień sabatu, którego ludzie mieli przestrzegać i mieli być posłuszni Bogu, a także nałożył na nich pewne ograniczenia, aby przypomnieć im o ich grzeszności. Tak więc każda sobota, która się pojawia, pełni dwojaką rolę: sprawia, że pamiętamy o Bogu jako Stwórcy i pamiętamy, jak grzeszni naprawdę jesteśmy – a naprawdę jesteśmy grzeszni. Ale sabat już minął. Kolosan 2:16 i 17: „Nie pozwólcie, aby was ktoś sądził z powodu dnia sabatu”. Już nie ma dnia sabatu.

Jest to część judaizmu, która została zastąpiona przez nowe przymierze, a nowe przymierze ma zupełnie inny dzień. Sobota, jak już powiedziałem, przypomina nam o Bogu jako Stwórcy i Bogu jako dawcy prawa, przypomina nam o pięknie Bożego stworzenia, o wspaniałości Jego stworzenia i o grzeszności naszych własnych serc. Ale kiedy dochodzimy do nowego przymierza, mamy nowy sposób przestrzegania tego święta, nie świętujemy Boga jako Stwórcy, nie świętujemy Boga jako dawcy prawa, ale w nowym przymierzu Bóg określa siebie jako kogo? Jako Zbawiciela.

Tak więc nowe przymierze ma swój własny dzień. Dzień, w którym skupiamy się na Bogu jako naszym Zbawicielu. Zobaczmy teraz, jak to wszystko się stało. Przejdźmy do końca ewangelii Mateusza. Wystarczy powiedzieć, i jest to argument historyczny, że kościół traktował tę sprawę poważnie; że od czasów Nowego Testamentu, kwestia niedzieli była dla kościoła ważna. I oto jesteśmy 2000 lat później, a kościół nadal spotyka się w niedzielę. Powiedziałbym, że jest to dość głęboko zakorzenione.

Ale w Ewangelii Mateusza 28, dzień po sabacie i to była niedziela, bo sabat jest w sobotę – „A po sabacie, o świcie pierwszego dnia tygodnia, przyszła Maria Magdalena i druga Maria, aby obejrzeć grób. I oto powstało wielkie trzęsienie ziemi, albowiem anioł Pański zstąpił z nieba i przystąpiwszy odwalił kamień i usiadł na nim. A oblicze jego było jak błyskawica, a jego szata biała jak śnieg. A strażnicy zadrżeli przed nim ze strachu i stali się jak nieżywi.

Wtedy anioł odezwał się i rzekł do niewiast: ‘Wy się nie bójcie; wiem bowiem, że szukacie Jezusa ukrzyżowanego.  Nie ma go tu, bo wstał z martwych, jak powiedział; chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idąc spiesznie powiedzcie uczniom jego, że zmartwychwstał, i oto poprzedza was do Galilei, tam go ujrzycie; oto powiedziałem wam’.  I odeszły prędko od grobu z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to uczniom jego.

A oto Jezus zastąpił im drogę i rzekł: ‘Bądźcie pozdrowione!’ One zaś podeszły, objęły go za nogi i złożyły mu pokłon. Wtedy rzekł do nich Jezus: ‘Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie braciom moim, aby poszli do Galilei, a tam mnie ujrzą’”.  Jest świt w niedzielny poranek, znajoma scena, prawda? To jest niedziela, kiedy Jezus zmartwychwstał i ukazał się Marii Magdalenie, Marii matce Jakuba. To jest dzień zmartwychwstania. Werset 7: „A idąc spiesznie powiedzcie uczniom jego, że zmartwychwstał”.

Powiedzcie im szybko, bo w tym dniu wiele się wydarzy. To jest zaraz o świcie, pamiętacie. Przed tym wydarzeniem, niedziela nie miała żadnego znaczenia w żydowskim kalendarzu, żadnego ważnego znaczenie, żadnego. Nie była traktowana jako szczególny dzień w jakimkolwiek sensie, religijnym czy społecznym. Była jak każdy inny dzień. Ale kiedy Pan zmartwychwstał pierwszego dnia tygodnia, pierwszy dzień tygodnia już nigdy nie będzie taki sam, ponieważ jeśli upamiętniasz stworzenie w siódmym dniu, i jeśli upamiętniasz prawo w siódmym dniu, to z pewnością chcesz upamiętnić zmartwychwstanie, prawda?

Jeśli świętujesz Boga jako Stwórcę i Boga jako dawcę prawa, to z pewnością chcesz regularnie i jeszcze radośniej świętować Go jako Zbawiciela. Przy okazji, mamy tu pierwsze niedzielne nabożeństwo w wersecie 9: „One zaś podeszły, objęły go za nogi i złożyły mu pokłon”. Małe nabożeństwo, ale wciąż nabożeństwo. Otwórzcie swoje Biblie na Ewangelii Łukasza 23 – i my tu tylko staramy się zbudować scenerię i nie będziemy wchodzić we wszystkie szczegóły. Mówiliśmy już o tym, gdy kończyliśmy księgę Łukasza, o wszystkich rzeczach, które się działy.

Kluczową rzeczą, o której należy myśleć w tym wersecie – wersecie 7 – jest słowo „spiesznie”. Przekażcie wiadomość, ponieważ ten dzień będzie bardzo wypełniony. Musimy rozpocząć ten dzień wcześnie. Łukasza 23:55: „A szły też za nim niewiasty, które razem z Jezusem przybyły z Galilei i widziały grób oraz jak składano ciało jego”. Wróciły, przygotowały przyprawy i wonności. W dzień sabatu odpoczywały zgodnie z przykazaniem. „Natomiast pierwszego dnia tygodnia” – Łukasza 24:1 – „ledwie zaczęło świtać, kobiety przyszły do grobowca, niosąc wcześniej przygotowane wonności”.

„Kamień zamykający wejście zastały jednak odsunięty, a po wejściu do środka nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy już nie wiedziały, co począć, oto nagle stanęli przy nich dwaj mężczyźni w połyskujących szatach. One, zdjęte strachem, pochyliły twarze ku ziemi i wówczas padły słowa: Dlaczego szukacie Żywego wśród umarłych? Nie ma Go tu, zmartwychwstał! Przypomnijcie sobie, co wam zapowiedział jeszcze w Galilei, że Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzesznych ludzi, zostać ukrzyżowany i trzeciego dnia zmartwychwstać. Wtedy przypomniały sobie Jego słowa. A po powrocie od grobowca doniosły o tym jedenastu oraz całej reszcie. Były to Maria Magdalena i Joanna, Maria, matka Jakuba, oraz pozostałe wraz z nimi. Opowiadały one o tym apostołom, Piotr natomiast wstał i pobiegł do grobowca. Tam nachylił się, zajrzał do środka, zobaczył tylko wstęgi płótna i odszedł do siebie, zdumiony tym, co zaszło”.

Pamiętacie, że Piotr i Jan poszli do grobu, jak mówią nam inni autorzy ewangelii, i zdali sobie sprawę, że nastąpiło zmartwychwstanie. I to był świt w niedzielę. Kobiety były pierwsze.  Następnie wracają, zdają relację. Przychodzi ich więcej, przychodzą apostołowie i bardzo, bardzo wcześnie rano staje się jasne, że Pan zmartwychwstał i żyje, co oznacza, że dokonał odkupienia na krzyżu. Został wskrzeszony dla naszego usprawiedliwienia.

Zwyciężył grzech, śmierć i piekło. Poniósł nasze grzechy w swoim własnym ciele na krzyżu, stał się za nas grzechem i tryumfalnie powstał z martwych – i jest jeszcze wcześnie. Jeszcze raz, tego samego dnia, werset 13: „Tego samego dnia dwaj spośród nich szli” – to wciąż pierwszy dzień, wciąż niedziela – „do wsi zwanej Emmaus, leżącej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Wymieniali między sobą myśli o tym, co zaszło. I rozmawiali ze sobą o wszystkich tych rzeczach, które się wydarzyły. Gdy tak rozmawiali i stawiali sobie nawzajem pytania, sam Jezus zbliżył się i zaczął iść z nimi.

Lecz ich oczy były zasłonięte, tak że Go nie rozpoznali. On zapytał ich natomiast: ‘Cóż to za sprawy omawiacie po drodze między sobą?’. Stanęli ze smutkiem na twarzach. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział: ‘Chyba jesteś jedynym przybyszem w Jerozolimie, który nie wie, co się w niej ostatnio wydarzyło?’ Pan zapytał: ‘A co takiego?’.

‘Chodzi o Jezusa z Nazaretu’ – wyjaśnili. – ‘Wystąpił On wobec Boga oraz całego ludu jako prorok wielkiego czynu i słowa. Na Niego to arcykapłani i nasi przełożeni wydali wyrok śmierci i ukrzyżowali. A my mieliśmy nadzieję, że On jest tym, który będzie wyzwalał Izrael. Tymczasem upływa już trzeci dzień od tego wydarzenia’”.  I to miało znaczenie, oczywiście pamiętacie, ponieważ On powiedział, że zmartwychwstanie trzeciego dnia, a oni nie mieli jeszcze tej informacji – albo przynajmniej jeszcze w nią nie wierzyli.

„Ale niektóre z naszych kobiet zaskoczyły nas. Były wczesnym rankiem przy grobowcu, lecz nie znalazły Jego ciała. Doniosły nam o tym, a ponadto opowiedziały, że ukazali im się aniołowie z wiadomością, że On żyje!”. Tak naprawdę one jeszcze tego nie załapały; jeszcze w to nie wierzyły. „Wtedy Jezus rozpoczął: ‘O, nierozumni! O, gnuśnego serca’” – werset 25 – ‘nieskorzy do wiary w to wszystko, co powiedzieli prorocy.  Czyż Chrystus nie musiał znieść tych cierpień, by potem wejść do swej chwały?’. I poczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków, tłumaczył im każdy fragment Pism odnoszący się do Niego.

W ten sposób zbliżyli się do wsi, do której zdążali, a On sprawiał wrażenie, jakby chciał iść dalej. Wymogli jednak na Nim: ‘Zostań z nami, gdyż zbliża się wieczór i dzień chyli się ku końcowi’. Wstąpił więc, by z nimi zostać. Gdy zasiedli do stołu, wziął chleb, pobłogosławił, złamał i zaczął im podawać. Wtedy otworzyły im się oczy. Poznali Go! Lecz On znikł”. Co za dzień, co za dzień!

Rano ukazuje się apostołom i kobietom. Po południu ukazuje się tym dwóm na drodze do Emaus – dwóm bezimiennym uczniom – z wyjątkiem Kleopasa, tego drugiego bezimiennego. Ale jest jeszcze coś więcej. Zgodnie z wersetem 32: „A oni powiedzieli sobie: ‘Czy nasze serce nie płonęło, gdy mówił do nas w drodze i wyjaśniał znaczenie Pism?’

Jeszcze tej samej godziny wstali i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali jedenastu zgromadzonych wraz z innymi. Utrzymywali oni: ‘Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi’. Ci z kolei dokładnie opisali, co zaszło w drodze i jak Go rozpoznali po łamaniu chleba”. Co za niedziela! A przy okazji, mieliście tu pierwsze niedzielne nabożeństwo i pierwsze niedzielne kazanie. To widać w wersetach 25-27: „’O, nierozumni! O, gnuśnego serca, nieskorzy do wiary w to wszystko, co powiedzieli prorocy.  Czyż Chrystus nie musiał znieść tych cierpień, by potem wejść do swej chwały?’

I poczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków, tłumaczył im każdy fragment Pism odnoszący się do Niego”. Pierwsze kazanie w pierwszą niedzielę było kazaniem ekspozycyjnym. A więc, pierwsze nabożeństwo, pierwsza niedziela, a to jeszcze nie koniec. Zrozumiawszy, że Jezus żyje, biegną z powrotem do Jerozolimy jedenaście kilometrów – „Tam zastali jedenastu zgromadzonych wraz z innymi. Utrzymywali oni: ‘Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi’”.

Potem zrobiło się naprawdę ciekawie – werset 36 – „Gdy byli w trakcie opowiadania, sam Jezus stanął pośród nich i powiedział: ‘Pokój wam!’ Oni, zdjęci strachem, myśleli, że widzą ducha. Jezus jednak zapytał: ‘Dlaczego się niepokoicie i dlaczego w waszych sercach rodzą się wątpliwości? Przyjrzyjcie się moim rękom oraz moim stopom – to jestem Ja sam. Dotknijcie Mnie. Zauważcie, że duch nie ma ciała ani kości, a Ja – jak widzicie – mam’.

Po tych słowach pokazał im ręce i stopy. Gdy oni nadal z radości i zdumienia nie wierzyli, powiedział: ‘Czy macie tu coś do jedzenia?’ I podali Mu kawałek pieczonej ryby. On wziął ją i zjadł na ich oczach”. I teraz już wiedzą. Wiedzą, „że musi się wypełnić wszystko, co zostało o Mnie napisane w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach”.

Kronika Jana jest również dość interesująca. Ewangelia Jana 20 – i znowu nie staramy się opisać szczegółów, ale po prostu dajemy wam duży obraz – Jana 20, werset 1: „Pierwszego dnia tygodnia, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, do grobowca przyszła Maria Magdalena” – tuż przed świtem – „Zobaczyła, że kamień zamykający jego wejście jest odsunięty. Pobiegła więc do Szymona Piotra” i powiedziała jemu i innym uczniom. I teraz oni stają się częścią tej wspaniałej historii. To jest relacja Szymona Piotra i innego ucznia, którzy przybywają, znajdują chustę, która okrywała Mu głowę i leżące płótna.

To właśnie wtedy Maria Magdalena stanęła przed Jezusem i powiedziała później w wersecie 18, że widziała Pana. Z kolei w rozdziale 20, werset 19, kontynuujemy historię, którą zostawiliśmy w Łukasza 24. „A gdy był wieczór, tego pierwszego dnia tygodnia” – ci dwaj z Emaus wrócili do górnego pokoju, gdzie było jedenastu – jest to „pierwszy dzień tygodnia”. Zauważcie to, prawda? Werset 19: „A gdy był wieczór, tego pierwszego dnia tygodnia”. Nic dziwnego, że Jezus powiedział: „Idźcie szybko i powiedzcie wszystkim”, ponieważ przez to całe bieganie tam i z powrotem, czas uciekał.

Ważne było, aby wszystkie te przypadki ukazywania się Chrystusa mogły się wydarzyć w tym pierwszym dniu. Tak więc, jest to pierwszy dzień tygodnia, „a drzwi były zamknięte”. Pamiętacie, że Łukasz powiedział, że byli przestraszeni i zaskoczeni, kiedy On przybył? Oczywiście, ponieważ drzwi były zamknięte, a On wszedł przez ścianę. „Przyszedł, stanął pośród nich i rzekł do nich: ‘Pokój wam’”.

Powiedział: „Pokój wam”, ponieważ oni bez wątpienia byli w stanie paniki, kiedy On się pojawił – paniki, ponieważ myśleli, że On nie żyje, i paniki, ponieważ drzwi były zamknięte. „Po tych słowach pokazał im ręce i bok. Uczniowie ucieszyli się, że zobaczyli Pana. A Jezus znów im powiedział: ‘Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam’”. Daje im więc powtórne polecenie. A potem „tchnął na nich i powiedział: ‘Przyjmijcie Ducha Świętego’”.

I to jest zapowiedź, obietnica przyjęcia Ducha Świętego. Co za dzień! W piątek wieczorem, kiedy Jezus umarł, ich nadzieje były rozbite, zmiażdżone i zniszczone. Najlepsze, co mogli sobie wyobrazić, to to, że mogą odpocząć w sabat, ponieważ nie mogli wykonywać żadnej pracy ani podejmować żadnych podróży, więc nawet kobiety, które miały namaścić Jego ciało, musiały poczekać, aż skończy się sabat. Wtedy dopiero mogły pójść i zrobić to, co było właściwe, czyli namaścić zwłoki Jezusa.

Na to jedynie mogły mieć nadzieję, na akt życzliwości wobec martwego ciała tego, w którym pokładały swoje zaufanie. Kiedy niedziela się skończyła, wszyscy już wiedzą, że Jezus ożył z martwych. Piotr wie, Jan wie, Maria Magdalena wie, inne Marie, inne kobiety wiedzą, inni uczniowie wiedzą. A w niedzielę wieczorem wszyscy uczniowie już to wiedzą, z jednym wyjątkiem. Kogo tu brakuje? Tomasza. Tomasz był nieobecny.

Jana 20:21: „A Jezus znów im powiedział: ‘Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam’. Następnie tchnął na nich i powiedział: ‘Przyjmijcie Ducha Świętego’”. Werset 24: „W czasie tego spotkania z Jezusem nie było wśród nich Tomasza, jednego z Dwunastu, zwanego Dydymos”. Taki wątpiący; prawdopodobnie stał osobno w kącie myśląc: „Miałem rację. Miałem wszelkie powody, by wątpić”. „Uczniowie przekazali mu zatem: ‘Widzieliśmy Pana’. On zaś odpowiedział: ‘Jeśli na Jego rękach nie zobaczę śladów gwoździ i ich nie dotknę, i jeśli w Jego bok nie włożę mojej ręki – nie uwierzę!’”

To jest fantastyczne. Werset 26: „Po ośmiu dniach uczniowie znów byli razem”. Jaki to był dzień? Niedziela. Nic się nie wydarzyło w ciągu siedmiu dni. Dopiero ósmego dnia uczniowie znów są zebrani razem. Czy byli zebrani razem w pozostałe dni? Oczywiście, że tak i to znaczy, że się ukrywali. „I przyszedł Jezus, gdy drzwi były zamknięte” – i znowu – „stanął pośród nich, i rzekł: ‘Pokój wam!’

Potem zwrócił się do Tomasza: ‘Zbliż tu swój palec i obejrzyj moje ręce; zbliż swoją rękę i włóż w mój bok, i nie bądź bez wiary, ale wierz’. Wtedy Tomasz mu odpowiedział: ‘Mój Pan i mój Bóg!’ Wtedy Jezus powiedział: ‘Uwierzyłeś dlatego, że Mnie zobaczyłeś? Szczęśliwi, którzy nie zobaczyli, a jednak uwierzyli’. Wielu też innych znaków dokonał Jezus wobec swoich uczniów. Nie zostały one opisane w tej księdze” – mówi Jan. Ale to, co chcę, żebyście zauważyli, to to, że niedziela nagle stała się bardzo, bardzo szczególnym dniem.

Jezus po zmartwychwstaniu ukazuje się uczniom w nadprzyrodzony sposób w dwóch miejscach, oba przypadki w niedzielę. To właśnie w niedzielę dowiadują się, że On powstał z martwych. To w niedzielę, uzmysławiają sobie, że Stary Testament jest spełniony. To w niedzielę, że dowiadują się, że Ojciec potwierdził odkupieńcze dzieło Chrystusa na krzyżu. To w niedzielę On obiecuje im, że otrzymają Ducha Świętego, aby ich wyposażył w moc do przyszłej służby.

To właśnie w niedzielę cała Jego przeszła służba i Jego śmierć nabierają sensu – to właśnie w niedzielę. W tę niedzielę Jezus powstał z martwych. W tę niedzielę pojawił się rano. W tę niedzielę pojawił się po południu. W tę niedzielę pojawił się wieczorem. W tę niedzielę pokazał się jako żywy kobietom. Mieli pierwsze nabożeństwo w tę niedzielę. Jezus wygłosił pierwsze kazanie w tę niedzielę. Spotkał się z dwoma uczniami w tę niedzielę.

Łamał z nimi chleb i ukazał się im, a potem w cudowny sposób zniknął. Spotkał się tej nocy z jedenastoma, bez Tomasza, w tę niedzielę, i dwa razy ogłosił im pokój i jadł z nimi. Musiał nauczać kilka razy w tę niedzielę, nie tylko na drodze do Emaus, ale bez wątpienia w górnym pokoju ponownie, jak powiedział im, że rzeczywiście przyszedł, aby wypełnić wszystkie obietnice Starego Testamentu. W tę też niedzielę powiedział uczniom, że przebaczenie grzechów jest teraz dostępne dzięki temu, czego dokonał, i że jest ono dostępne dla wszystkich, którzy upamiętają się i będą wierzyć.

W tę niedzielę, ustanowił wielkie posłannictwo, aby szli i głosili ewangelię. Rozpoczął, niejako, nieograniczoną światową misję ewangelizacyjną, zlecając swoim uczniom i apostołom, aby głosili ewangelię i zabrali ją aż po krańce świata. I w tamtą niedzielę, jak już powiedziałem, obiecał im, że będą mieli moc od Ducha Świętego. Wielkie nowe przymierze zostało ratyfikowane. Przebaczenie grzechów dla wszystkich grzeszników w każdym wieku, którzy przychodzili do Boga, zostało dokonane.

Co za dzień! I była to niedziela, a przedtem niedziela nie miała absolutnie żadnego znaczenia – żadnego. Ale od tego dnia, niedziela nabrała zupełnie innego znaczenia. Niedziele już nigdy nie będą takie same. Niedziela stała się w ich umysłach dniem zmartwychwstania w Nowym Przymierzu, ponieważ Bóg wybrał ten dzień. Jeśli siódmy dzień został przeznaczony przez Boga do radowania się Nim jako Stwórcą, a następnie został zepsuty przez upadek, jeśli siódmy dzień był również przeznaczony przez Boga, aby wywołać bojaźń w sercu z powodu naruszenia Jego świętego prawa, to tu jest zupełnie inny dzień.

To nie jest dzień przeznaczony na świętowanie stworzenia, ani na rozpatrywanie grzechu, czy grzeszności grzechu; to był dzień na świętowanie zbawienia. Zmartwychwstanie było jak wstawanie nowego dnia, a więc nowe przymierze ma nowy dzień. Sabat przeminął, nastał nowy dzień i jest to dzień świętowania dzieła Chrystusa. Na tym jednak nie koniec. Dlaczego osiem dni później? Pan mówił coś o niedzielach, ustanawiając dzień upamiętnienia nowego przymierza.

Przejdźmy do Dziejów Apostolskich 2 i spróbuję to trochę rozwinąć. Dzieje Apostolskie 2. „A gdy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, byli wszyscy razem zgromadzeni w jednym miejscu. Nagle od strony nieba dał się słyszeć szum. Był jak uderzenie potężnego wiatru. Wypełnił cały dom, w którym się zebrali. Wówczas zobaczyli jakby języki ognia” – nie był to prawdziwy ogień, ale wyglądał jak ogień – „rozdzieliły się one i spoczęły na każdym z nich. Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i zaczęli mówić innymi językami, stosownie do tego, jak Duch im to umożliwiał”.

To jest właśnie przyjście Ducha Świętego. Tak jak Jezus obiecał – kiedy Pismo mówi: „tchnął na nich” w Ewangelii Jana 20, była to obietnica. Było to przyrzeczenie, które wypełniło się w dniu Pięćdziesiątnicy. Oto jest monumentalne wypełnienie się proroctwa. Przy okazji, wróćcie do rozdziału 1 i wersetu 8: „Otrzymacie moc Ducha Świętego” – Dzieje Apostolskie 1:8 – „kiedy na was zstąpi”. On nadchodzi, i niedługo po tym, jak Jezus złożył tę obietnicę, Duch Święty rzeczywiście przyszedł.

Duch Święty przyszedł, jak wszyscy wiemy, aby wyposażyć wierzących w moc, potrzebną do wypełnienia zadania głoszenia cudownej ewangelii, a także aby potwierdzić ich wiarę, zapieczętować ich wiarę, dać im pewność i zaufanie, dać im wewnętrzne świadectwo ważności ewangelii. Jezus wielokrotnie składał taką obietnicę.

Jana 14:16: „Ja natomiast będę prosił Ojca i On da wam innego Opiekuna, aby był z wami na wieki; Ducha Prawdy, którego świat nie może przyjąć, bo Go nie widzi ani nie zna. Wy Go znacie, ponieważ trwa przy was i będzie w was. Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was”. Dosłownie: „Przyjdę do was w Duchu Świętym, który jest Duchem Chrystusa”. Jezus składa tę obietnicę w Jana 14, Jana 15, Jana 16, i znowu, i znowu.

Duch Święty przyjdzie. Zamieszka w was. On dosłownie ochrzci was „w Moje ciało”, czyniąc z was kościół. On da wam dary, duchowe dary i uzdolnienia. Da wam moc do ewangelizacji. I Duch Święty rzeczywiście przyszedł zgodnie z obietnicą. I co jest fascynujące, to to, że dzieje się to w dniu Pięćdziesiątnicy. To właśnie wtedy narodził się Kościół. To wtedy uczniowie zostali obdarzeni mocą.

To jest pierwszy raz kiedy Chrystus chrzci wierzących, i chrzci On w swoje ciało, za pomocą Ducha. To jest dzień, w którym królestwo się rodzi. To jest wspaniały, cudowny dzień. Pamiętacie, że w rozdziale 2 i wersecie 14, Piotr wstaje i wygłasza to wielkie kazanie na temat znaczenia śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa? W wersecie 23 mówi: „Następnie został On wydany zgodnie z wcześniejszym postanowieniem i uprzednią wiedzą Boga. Jego to przybiliście do krzyża rękami ludzi lekceważących Prawo i w ten sposób zamordowaliście.

Bóg jednak wzbudził Go. Zerwał więzy śmierci! Było niemożliwe, aby był On przez nią trzymany”. Następnie przechodzi do głoszenia z Psalmu 16 ekspozycji obiecanego zmartwychwstania Mesjasza. I przynosi to fenomenalny rezultat: „Słowa te” – werset 37 – „przeszyły ich do głębi serca”. Piotr mówi: „Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego”.  I trzy tysiące ludzi się nawróciło.

A dlaczego o tym mówię? Czy zastanawialiście się kiedyś, jaki był dzień tygodnia w dniu Pięćdziesiątnicy? Chcecie wiedzieć, jaki to był dzień? Otóż tak się złożyło, że była to niedziela. Według Księgi Kapłańskiej 23:16, Święto Tygodni – Pięćdziesiątnica – zostało ustanowione, aby ofiarować pierwociny żniw pszenicy, i byłby to maj – czerwiec. Nazywane jest ono Pięćdziesiątnicą, ponieważ miało miejsce pięćdziesiąt dni po sabacie, poprzedzając Święto Pierwocin.

Tak więc, mamy sabat, plus 50 dni – prosta kalkulacja. Sabat plus 7 sabatów – 49 dni – wypadłby w sabat, prawda? W ten sposób, 50 dni wypadałoby w pierwszy dzień następnego tygodnia. Zatem Pięćdziesiątnica wypada w niedzielę. Wszystkie te wskazania na niedzielę nie stanowią jednak przykazania, aby świętować pierwszy dzień tygodnia, tak jakby miał on szczególną ważność w prawie mojżeszowym. Nie mamy też żadnego nowotestamentowego przykazania w sprawie pierwszego dnia tygodnia.

Mamy tylko bardzo oczywisty fakt, że Bóg wypełnił ten dzień najważniejszymi wydarzeniami związanymi z założeniem kościoła, czyli zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa i przyjściem Ducha Bożego. Wydarzenia zmartwychwstania, narodzin kościoła, wyposażenia kościoła w moc, dokonania zbawienia, przyjścia Ducha Świętego – te wspaniałe fundamentalne kategorie, które są w samym centrum naszego odkupienia – to są elementy rzeczywistości, które zastąpiły cienie i formy sabatu.

Dzieją się one w niedzielę, a Pan wtedy wybrał swój własny dzień. I tak jak mówiłem wam dziś rano, kiedy ustanowił dwunastu apostołów, pozostawił przywódców Izraela w tyle. Kiedy nasz Pan ustanowił pierwszy dzień, zostawił za sobą siódmy dzień. Prawo Mojżeszowe dotyczące siódmego dnia przeminęło. To byłaby najgorsza rzecz z możliwych dla ludzi, którzy nazywają siebie chrześcijanami, aby brać ograniczenia przeznaczone dla Mojżeszowego Sabatu i próbować narzucić je na niedzielę.

To jest też przeciwne intencji naszego Pana. Nie pozwólcie, aby ktokolwiek zmuszał was do przestrzegania dniu sabatu. Nie jesteście już pod prawem mojżeszowym. Nie jesteście pod ograniczeniami, ceremoniami i restrykcjami prawa mojżeszowego. Mamy nowy dzień. Zostawiliśmy judaizm za sobą. Zostawiliśmy za sobą sabat. Zostawiliśmy za sobą przywódców Izraela. Mamy nowe przymierze. Mamy nowych sług tego nowego przymierza i mamy nowy dzień. Nie jest on podobny do mojżeszowego sabatu, zupełnie nie.

Myślę, że nadal można myśleć o siódmym dniu, o sobocie, w pewnym sensie, jako o dniu, który przypomina nam, że Pan stworzył wszystko w ciągu sześciu dni. Sądzę, że wspaniale jest tak robić. Wciąż można sobie przypominać, że prawo Boże odnoszące się do sabatu zostało dane ludziom i dobrze jest pamiętać, że jest się grzesznikiem. Ale nie ma nic w Nowym Testamencie, co by brało ograniczenia i restrykcje Starego Przymierza z mojżeszowego sabatu i nakładało je na pierwszy dzień tygodnia.

Pamiętajcie, proszę, że od 2 Księgi Mojżeszowej, kiedy to Bóg odpoczywał, aż do nadania prawa mojżeszowego, wieki później, przez cały ten okres czasu, nie było żadnych ograniczeń narzuconych na kogokolwiek w sobotę. Był to po prostu dzień, w którym wspominało się Boga jako Stwórcę, mimo że ludzie byli grzeszni. Nie było żadnych ograniczeń ani skrępowania. To nie przyszło wcześniej niż do Mojżesza. Zaczęło się od Mojżesza, a skończyło na zniesieniu starego przymierza i ustanowieniu oraz ratyfikacji nowego przymierza.

Niedziela nowego przymierza jest więc czymś w rodzaju starego sabatu z Księgi Rodzaju. Pamiętacie, jak Bóg pobłogosławił dzień sabatu i uczynił go dniem błogosławieństwa, aby ludzie pamiętali o swoim Stwórcy. Otóż On pobłogosławił też pierwszy dzień i uczynił go dniem wspominania naszego Odkupiciela. Kiedy Bóg pierwotnie ustanowił dzień odpoczynku, był to dzień odpoczynku. Za czasów Mojżesza był to dzień wszystkiego, tylko nie odpoczynku. Ale dla nas dzień Pański ma być dniem radości. Ma być dniem błogosławieństwa.

Ma to być dzień, który nie jest obwarowany zewnętrznymi przepisami. Myślę, że w pewnym sensie, w Chrystusie, odpoczynek pierwotnie ustanowiony w Edenie został odzyskany. Jaki jest cel pierwszego dnia tygodnia? Dusza ma zostać odświeżona. Dusza ma być odświeżona radością, pokojem, duchowym zachwytem. Dusza ma być odświeżona Bożą prawdą. Dusza ma być odświeżana w oddawaniu czci, w nauczaniu, w głoszeniu Słowa Bożego. To jest słodki dar od Boga i powinniśmy być bardzo wdzięczni, że żyjemy w kraju, w który wciąż istnieją pozostałości przywiązania do niedzieli, chociaż szybko przemijają, czyż nie? Ale to zawsze miał być dzień odpoczynku. To nie jest dzień, który ma być przesiąknięty restrykcjami i ograniczeniami zapożyczonymi z prawa mojżeszowego.

To jest zawsze problem z teologią przymierza. Nie wiedzą, gdzie coś się kończy, a gdzie zaczyna nowe. W Liście do Galacjan 4:9: „Teraz jednak, gdy już Go poznaliście, a raczej, gdy zostaliście przez Niego poznani, dlaczego znów powracacie do słabych i nędznych zasad, którym ponownie chcecie służyć?” Nie chcecie do tego wracać. „Przestrzegacie dni, miesięcy, świąt i lat!” Nie róbcie tego. „Martwię się”  – mówi Paweł – „o was. Czy czasem mój trud nad wami nie poszedł na marne?” To znaczy, czy zmarnowałem swój czas, uwalniając was w Chrystusie? Czy zamierzacie powrócić do przestrzegania dni, dni sabatu, miesięcy, pór roku, lat? Nie jesteśmy pod żadnym prawem sabatu w ogóle. Otóż niedziela zmartwychwstania była bardzo szczególną niedzielą. Następna niedziela była też bardzo szczególną niedzielą. Pięćdziesiątnica była bardzo szczególną niedzielą. I bez wątpienia, po Pięćdziesiątnicy niedziela była bardzo dobrze ugruntowana w sercach ludu Bożego. Czy oddawali Bogu cześć tylko w niedzielę? Nie. Jak często oddawali cześć? Każdego dnia. Dzieje Apostolskie 2:46: „Codziennie też jednomyślnie gromadzili się w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z wielką radością i w prostocie serca”.

Jak widać, oni doświadczali tego każdego dnia i tym właśnie powinna być niedziela. Powinna być dniem gromadzenia się razem. Powinna być dniem oddania się nauce apostolskiej, społeczności, łamaniu chleba i modlitwie. Powinien to być dzień wspólnego spożywania posiłków z radością, szczerością serca, chwaleniem Boga. Powinien to być dzień szczęśliwy, radosny. To nie jest dzień powściągliwości. Nie jest to dzień, w którym mamy być pod ciężką presją prawa.

To dzień, w którym świętujemy nasze odkupienie. Tak więc spotykali się każdego dnia, ale nie minęło wiele czasu, zanim skupili się na szczególnym dniu. Przejdźmy do Dziejów Apostolskich 20. To jest tylko trochę więcej historii. Łukasz pisze, że wraz z Pawłem „odpłynęliśmy z Filippi po Dniach Przaśników i po pięciu dniach dołączyliśmy do nich w Troadzie, gdzie spędziliśmy siedem dni”. Teraz spójrzcie na to, werset 7: „A pierwszego dnia po sabacie, gdy się zebraliśmy na łamanie chleba” – czyż to nie jest ciekawe?

Nie ma żadnego przykazania, które by ten dzień ustanowiło. Ale jesteśmy tu już w trakcie służby apostoła Pawła. Minęły lata od zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, a to nie jest nic nadzwyczajnego, to jest rzecz oczywista: „pierwszego dnia po sabacie, gdy się zebraliśmy na łamanie chleba”. Tak właśnie robili. Nadal się spotykali. A przy okazji, mieli wieczorne nabożeństwo. Myślę, że prawdopodobnie spotykali się przez cały dzień. Skąd wiemy, że to jest wieczorne nabożeństwo?

Ponieważ Paweł głosił do północy. „A w górnej sali, gdzie się zebraliśmy, było sporo lamp. Był tam też pewien młody chłopiec o imieniu Eutychos. Był senny i usiadł w oknie” Jego imię oznacza „szczęście”. Eutychus siedział w oknie i nie jest to dobre miejsce, jeśli zamierzasz zasnąć, „pogrążony w głębokim śnie. Kiedy Paweł długo przemawiał” – spójrzcie, nawet najwięksi kaznodzieje usypiają ludzi – człowiek ten „zmorzony snem spadł z trzeciego piętra na dół. Gdy go podniesiono, był martwy”.

Widzimy więc tutaj, że to jest wieczorne nabożeństwo, które trwało i trwało. Ten biedny człowiek nie mógł już dłużej wytrzymać. „Paweł zszedł na dół, przypadł do niego, objął go i powiedział: ‘Nie bójcie się, bo jest w nim życie’”. Wskrzesił go z martwych. I wiecie co? „Wróciwszy na górę, łamał chleb i spożywał, i mówił długo, aż do świtania”. To mi się podoba. Ten człowiek nie wiedział co to znaczy skończyć to, co się chce powiedzieć. Jeśli ktoś wypadł z okna i umarł, po prostu podnosisz go i przynosisz z powrotem.

To jakby Paweł powiedział: „Jeszcze nie skończyłem, a ty jeszcze nie skończyłeś słuchać”. „I przyprowadzili młodzieńca żywego, i byli wielce pocieszeni”. Więc, co oni robili? Spotykali się w niedzielę, a spotkanie trwało i trwało, ponieważ chwalili Boga i cieszyli się z tego, co słyszeli, a była to doktryna apostołów. To nie było jednogodzinne spotkanie w drodze na plażę. To byli ludzie głodni Bożych spraw. Kościół w Troadzie jest przykładem wzorca niedzielnego oddawania czci we wczesnym kościele, jak i od tamtego czasu.

Przejdźmy do 1 Koryntian, rozdział 16. Paweł pisze do Koryntian o składce na świętych, czyli kolekcie. Paweł próbował zebrać trochę pieniędzy dla ubogich świętych w Jerozolimie, a niektóre z kościołów pogańskich miały pieniądze, które mogły wysłać, aby im pomóc. Kiedy nastąpiło zesłanie Ducha Świętego, w Jerozolimie byli pielgrzymi i wielu z nich się nawróciło.

A wtedy nie chcieli już wracać do swoich miast. Do czego mieliby wracać? Była tam żydowska synagoga, były też pogańskie świątynie, ale nie było tam żadnych kościołów. Był tylko jeden kościół, ten w Jerozolimie, i dlatego zostali. Ale jak mieli tam żyć? W Jerozolimie byli wierzący, którzy, gdy przyjęli Chrystusa, zostali wyrzuceni ze swoich domów. Ktoś musiał ich przyjąć. Tak więc, zapewnienie pomocy w opiece nad tymi ludźmi było istotnym wyzwaniem.

Pamiętajmy, że niektórzy ludzie sprzedawali ziemię, a pieniądze dawali apostołom, aby je rozdawali w ramach opieki nad tymi ludźmi, jak dowiadujemy się we wczesnych rozdziałach Dziejów Apostolskich. Tak więc, Paweł miał ten pomysł zbierania pieniędzy dla świętych w Jerozolimie, i w ten sam sposób, w jakim pokierował kościołami w regionie Galacji, chciał, aby Koryntianie również tak zrobili, więc oto, co im powiedział: „Niech pierwszego dnia tygodnia każdy z was odkłada sobie to, co zdołał zaoszczędzić, aby zbiórki nie organizować dopiero wtedy, gdy przyjdę”.

„Chcę tylko, abyście uczynili z tego zwyczaj na waszym niedzielnym nabożeństwie”. Zbieranie kolekty odbywało się w pierwszy dzień tygodnia. To nie jest dzień, w którym jesteśmy bardziej święci niż inni. To nie jest dzień, w którym są jakieś ograniczenia co do tego, jak mamy się zachowywać. Jest to dzień, w którym świętujemy nasze zbawienie. To dzień, w którym oddajemy chwałę Bogu, kiedy skupiamy się na tym, co Chrystus dla nas zrobił. Dlatego właśnie spotykamy się razem i modlimy się. Dlatego spotykamy się razem i śpiewamy hymny.

Dlatego spotykamy się razem i czytamy Pismo Święte. To dlatego siedzimy później na zewnątrz i rozmawiamy o sprawach Chrystusa, mamy społeczność ze sobą i dzielimy się tym, czego się uczymy. Jest to dzień, w którym patrzymy na najważniejszą rzeczywistość w naszym życiu, a jest nią nasze zbawienie. I ostatecznie ten pierwszy dzień stał się tak cenny dla kościoła, że otrzymał swoją własną nazwę. Otwórzmy Biblie na Objawieniu, rozdział 1 – bo tam właśnie otrzymał swoją własną nazwę.

Jan – w wersecie 9 – jest na wyspie Patmos z powodu Słowa Bożego i świadectwa o Jezusie, ponieważ został tam zesłany przez wrogów ewangelii. I mówi w wersecie 10: „Byłem w Duchu” – kiedy? – „w dniu Pańskim”. Niektórzy myślą, że to oznacza „dzień Pana” czyli eschatologiczny dzień sądu. Nie, to nie to. Jan nie doświadczył ostatecznego sądu w dniu Pańskim na wyspie Patmos.

Poza tym dzień Pana – tē hēmera tou kuriou – to odrębny zwrot; dzień Pański to tē kuriakē hēmera – zupełnie inny zwrot użyty tylko tutaj. To nie jest eschatologiczny dzień Pana; to jest wyrażenie nieeschatologiczne. To jest dzień Pański i Jan nawet tego nie wyjaśnia. A kiedy Jan to pisze? Otóż pisze on 30-40 lat po Pawle. Pisze w 96 r. po Chrystusie, pod koniec pierwszego wieku, a w tym czasie dzień ten nie był już nazywany niedzielą, ani żadną inną nazwą, jaką był przedtem nazywany.

To był teraz dla wierzących dzień Pański. To nawet nie wymaga dalszego wyjaśnienia. Istnieją różnego rodzaju świadectwa z drugiego wieku – co byłoby zaledwie kilka lat później od czasu, gdy Jan pisał w 96 roku – wszelkiego rodzaju dowody na to, że w drugim wieku był to zwyczajowy sposób odnoszenia się do pierwszego dnia tygodnia. Pierwszy dzień tygodnia był dniem Pańskim; dniem, w którym czcimy Pana.

Ta nazwa niedzieli jest powszechnie spotykana w wielu wczesnochrześcijańskich pismach i używana przez całą historię kościoła, aż do czasów obecnych. Ja nie nazywam niedzieli „niedzielą”; nazywam ją dniem Pańskim. Słyszycie, że często to powtarzam – dzień Pański, dzień Pański. To właśnie w dniu Pańskim Jan otrzymał swoje widzenie. Jego pierwsza wizja dotyczyła Jezusa, Pana Kościoła, prawda? Co on tam mówi? „Byłem w Duchu w dniu Pańskim i usłyszałem za sobą potężny głos jakby trąby”.

Odwraca się i widzi Chrystusa stojącego pośród świeczników, Chrystusa służącego w swoim kościele. To jest Pan kościoła służący swojemu kościołowi, a Jan otrzymał wizję Pana aktywnego w Jego kościele w niedzielę. Pan jest tym, który zainicjował tę wizję i zainicjował ją w niedzielę, w dniu Pańskim. Jan miał wiele wizji w Księdze Objawienia. Żadna z nich nie jest skojarzona z dniem, żadna z nich, ta jest jedyna.

To jest dzień Pański, ponieważ to jest dzień zmartwychwstania, to jest dzień Ducha Świętego. To nie jest poranek Pański. To nie jest popołudnie Pańskie. To nie jest wieczór Pański. To nie jest godzina Pańska. To jest dzień Pański. Co to dla was znaczy? Jest powód, dla którego nie mamy nabożeństwa w sobotę wieczorem. Czy to byłoby złe? Nie – nie ma zakazu, to nie byłoby koniecznie złe. Nie chcę być kimś, który łamie tradycję. Ale nie chcę być też tym, który łamie ten cudowny hołd dla zmartwychwstałego Chrystusa.

Chrystus powinien być wywyższany 24/7, prawda? I powinien być wywyższany w sobotę rano, i w sobotę wieczorem, i każdego innego dnia. Ale wydaje mi się, że Bóg położył swoją wszechmocną rękę na pierwszym dniu tygodnia i powiedział: „To jest mój dzień”. Niedzielne nabożeństwa wieczorne znikają wszędzie – jeśli w ogóle jeszcze gdzieś istnieją. Trudno byłoby wam znaleźć takie nabożeństwo. Ale jak już powiedziałem, to nie jest poranek Pański, to jest dzień Pański.

I chcemy się upewnić, że zgodnie z Listem do Hebrajczyków 10:25, „Nie opuszczajmy przy tym wspólnych spotkań, co jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodawajmy sobie otuchy, i to tym bardziej, im wyraźniej widać, że zbliża się ten Dzień”. W miarę jak zbliżamy się do powrotu Jezusa Chrystusa, powinniśmy wydłużać naszą społeczność, a nie ją skracać, prawda? Zmierzamy w złym kierunku. Nabożeństwa są krótsze, bardziej powierzchowne i jest ich mniej, w czasie, gdy powinny być głębsze, dłuższe i częstsze.

Ale znowu wracamy do tego, co powiedziałem wcześniej. Powierzchowne zwiastowanie zatraca głębię treści Pisma Świętego. Kościół jest pełen powierzchownych ludzi i powierzchownego rozumienia wysokiego priorytetu oddawania czci Bogu. Dlatego, tak długo, jak będę żył i oddychał, tak długo będzie niedzielny poranny zestaw dwóch nabożeństw i będzie niedzielne wieczorne nabożeństwo. A na niedzielnym wieczornym nabożeństwie i tak nie siadacie na drugim piętrze, którego tu nie ma, więc nie musicie się martwić, że wypadniecie i umrzecie. Najgorsze, co mogłoby się wam przytrafić, to uderzenie opadającą głową o ławkę przed wami, a z tym możemy sobie poradzić.

Czego Pan oczekuje od nas w swoim dniu? Mogę tylko powiedzieć, że to, czego On oczekuje, jest całkiem oczywiste, prawda? Że będziemy celebrować Go jako Zbawiciela, że będziemy radować się z Jego krzyża i zmartwychwstania. Że będziemy modlić się razem, mieć społeczność razem, łamać chleb razem przy Jego stole, i że będziemy słuchać nauki apostołów, słuchać zwiastowania Słowa i przyjmować Jego cudowną prawdę.

Nie mówię tu o legalizmie. Nie mówimy o narzuconych nam prawach sabatowych Starego Przymierza. Ale łaska na pewno nie wymaga mniej niż prawo. Wydaje mi się, że pytanie naprawdę brzmi tak: jak bardzo kochasz Chrystusa? Jak silne jest twoje pragnienie oddawania Mu czci? Nie mamy zamiaru narzucać ci żadnych zewnętrznych zasad. Wszystko w nowym przymierzu jest lepsze niż w Starym Przymierzu; wszystko, łącznie z tym dniem, ponieważ ten dzień nie jest uciążliwy, jest radosny.

I wiem, że tak czujecie, bo kiedy Clayton staje tu w niedzielę rano i wypełnia to miejsce wszystkimi muzykami, śpiewacie ze wszystkich sił z radości waszego serca. Nigdy nie chcę, by ludzie przychodzili na nabożeństwo jak na przystanek w drodze do czegokolwiek innego, co muszą zrobić. To nie znaczy, że nie możesz wykonać żadnej pracy po południu. To nie znaczy, że nie możesz cieszyć się rekreacją, społecznością i robić innych rzeczy.

Oznacza to tylko, że jest taki dzień, który sam Bóg przeznaczył dla ciebie, abyś skupił się przede wszystkim na chwale swojego zbawienia. Wykorzystaj każdą okazję, aby wypełnić go oddawaniem czci Bogu, chwałą, społecznością i Bożą prawdą. Nie jesteśmy pod presją przepisów starego przymierza. Nie znajdujemy się pod presją systemu potępienia. Nie potrzebujemy cieni. Mamy rzeczywistość, prawdziwy odpoczynek w Chrystusie. A to jest dzień odpoczynku i to nie odpoczynku w sensie świętowania stworzenia, ale odpoczynku w sensie świętowania nowego stworzenia, świętowania zbawienia.

Tak więc, zamiast pytać: czego nie powinienem robić w niedzielę, zapytaj: co powinienem robić? Do czego skłania mnie moja miłość do Chrystusa? Do czego skłania mnie moje serce dla Niego? Nic nie zabrania mi pracować. Nic nie zabrania mi się bawić. Ale najważniejsze jest to, aby powiedzieć: to jest dzień, w którym spośród wszystkich innych dni znajdę moją największą radość. A co jest moją największą radością? Moją największą radością jest oddawanie Bogu czci i społeczność z ludem Bożym. A nie możesz tego zrobić, jeżeli po prostu przyprowadzisz tu swoje ciało bez swojego serca.

Przeszukaj więc swoje serce. Czy to jest naprawdę dzień Pański dla ciebie? Mam nadzieję, że tak.

Ojcze, jeszcze raz dziękujemy Ci za Twoje Słowo, za jego orzeźwienie, piękno, prostotę i bogactwo, za jego spójność, która naprawdę nas przytłacza. I nawet jeśli studiujemy je tydzień po tygodniu, rok po roku, przychodzi do nas z taką świeżością, która przynosi radość naszym sercom. To jest Twój dzień. Chcemy go wypełnić tym wszystkim, co skupia się na Tobie, zachwycając się Tobą, kochając Ciebie, kochając Twój lud, kochając Twoją prawdę.

Odsuwając nasze serca od rzeczy tego świata, kierując nasze uczucia ku rzeczom wyższym, abyśmy byli określeni nie przez to, czego nie robimy, ale przez to, co robimy; abyśmy byli określeni nie przez to, czego nie wolno nam robić, ale przez to, czego pragnie nasze serce. Patrzę dziś na tutaj zgromadzonych i widzę, że ci ludzie są tu dziś, ponieważ to jest miejsce, w którym chcą być. Ze wszystkich miejsc, w których mogliby być, to jest to miejsce, w którym chcą być, ponieważ Cię kochają i chcą Cię czcić.

To jest Twój dzień. Niech całe nasze życie będzie wypełnione szczególnym zrozumieniem tego, jak wspaniałe jest cotygodniowe przypomnienie o naszym wiecznym zbawieniu, wbudowane w dzień Pański. Daj nam miłość do niego, ponieważ jest w nim wbudowana miłość do Ciebie. Dziękujemy Ci, w imię Chrystusa. Amen.

Więcej transkrypcji z filmów Johna MacArthura możesz znaleźć tutaj.

DOŁĄCZ DO NEWSLETTERA!
Chcę otrzymywać newsletter - wiadomości o nowościach i produktach związanych ze stroną Żyjesz Tylko Raz.
Chcesz otrzymywać powiadomienia o publikowanych przez nas treściach? Dołącz do newslettera!
Co jakiś czas będziemy przesyłać ci maila o nowych filmach, artykułach i innych produktach związanych z naszą działalnością. My również nie lubimy spamu, dlatego możesz być pewny, że nie będziemy zasypywać cię wiadomościami. W każdej chwili będziesz mógł zrezygnować z otrzymywania newslettera.