Czy ktokolwiek z ludzi, może powiedzieć, że chce pokutować i uwierzyć, ale nie może? Tekst jest transkrypcją filmu, który możesz obejrzeć tutaj. Cała seria dostępna jest tutaj: Gdy kalwinizm zmierza w złą stronę.
Chcę po raz kolejny zająć się hiperkalwinizmem. Trzecie nauczanie w trwającej serii, którą zatytułowałem: „Gdy kalwinizm zmierza w złą stronę”. I jak już mówiłem, nie przepadam za używaniem tego terminu. W rzeczywistości, przez większą część naszych 12 lat jako kościół, raczej nie używałem terminu kalwinizm z kazalnicy. Powodem, dla którego nie lubię go używać, jest to, że ma on tendencję do wprowadzania w umysłach niektórych ludzi (jeśli nie mają wiedzy), że jest to system stworzony przez człowieka, że jest to system, który ma związek z Janem Kalwinem i że oznacza to, że wierzysz we wszystko, w co wierzy John Kalwin. Z historycznego punktu widzenia kalwinizm jest po prostu tytułem, który oznacza, że wierzysz w to, czego Biblia naucza w pięciu punktach. Tym właśnie jest. I jest tam to, czego uczy Biblia. Uczy, że człowiek jest całkowicie zdeprawowany, nie jest tak zły jak może być, ale jest zły na wskroś. Jego sumienie jest złe, jego wola jest zła, jego intencje są złe, jego pragnienia są złe, jego serce jest złe. On jest zły. I jest zły do tego stopnia, że nigdy nie może czynić dobra. Nawet w swoim dobru jest zły. Jest skażony grzechem, jest skażony egoizmem, jest skażony brakiem miłości Boga. Jest zdeprawowany. Wierzymy, że Bóg bezwarunkowo wybiera grzeszników do zbawienia. Na podstawie niczego. Zanim zrobili coś dobrego lub złego, aby cele Boże według wyboru mogły się ostać. Bóg wybiera Jakuba zamiast Ezawa. Wierzymy w zadośćuczynienie, które Bóg przygotował dla wybranych. Wierzymy, że Bóg nie próbuje wymyślić całego planu w trakcie jego realizacji. Miał na myśli pewien cel. Tym celem było zbawienie pewnych ludzi i zapewnił zadośćuczynienie, aby to zrobić. Wierzymy w nieodpartą łaskę. Innymi słowy, wierzymy, że kiedy Bóg wzywa, to ludzie przychodzą. Kiedy Bóg mówi… Kiedy Jezus Chrystus mówi: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”, to tak się dzieje! Wierzymy w to! Wierzymy, że Bóg jest wszechmocny. Nie wierzymy, że ludzka wola jest wszechmocna. Wierzymy, że Bóg może pokonać ludzką wolę, kiedy tylko zechce. Człowiek ma swoje plany i wymyśla je, ale ostatecznie wiemy, że serce króla jest w ręku Boga. Jest ono jak rzeka – On kieruje nim, gdziekolwiek zechce. On sprawia, że ludzie chcą i czynią wszystko dla Jego upodobania – tak mówi Pismo Święte. Wierzymy w to. Wierzymy w wytrwałość świętych. Ale dlaczego? Ponieważ Jezus powiedział, że daje życie wieczne, a jeśli można je utracić, to nie jest to życie wieczne. Życie wieczne jest wieczne! Ew. Jana 3:16! Wiemy to! Ewangelia w małej, skrótowej formie. Jeśli wierzysz, to nie zginiesz. Dlaczego? Bo masz życie wieczne. I jeśli może być odebrane, jeśli można je stracić, to nie jest ono wieczne. To jest po prostu pięć prawd, które znajdują się w Piśmie Świętym. Z powodu różnych historycznych poczynań nazwano je kalwinizmem. Istnieją bowiem inne systemy, które się temu sprzeciwiają. Nie musimy teraz zagłębiać się w całą tę historię. Ale jest pewien błąd. Hiperkalwinizm. Muszę wyjaśnić kalwinizm, ponieważ chcę zająć się błędem – hiperkalwinizmem. Czym on jest? Jest to wzięcie tego, co Bóg mówi – że człowiek nie może przyjść, jeśli Ojciec go nie pociągnie, ponieważ jest on tak zdeprawowany. Że człowiek jest zły, jest martwy w upadkach i grzechach. Są tacy, którzy przyjęli te doktryny o suwerenności Boga, o tym, że są wybrani, o tym, że Bóg ma plan co do tego, kogo chce zbawić, o tym, że łaska jest nieodparta, są tacy, którzy przyjęli to i użyli swoich racji i logiki i doszli do punktu, w którym nie mają już Ewangelii. Nie mają biblijnej Ewangelii. I dostrzegacie, gdzie to może doprowadzić, prawda? Ok, masz grzesznika. Ten grzesznik nie czyni nic dobrego. Jak może czynić dobro? Jeśli Bóg przez swoją nieodpartą łaskę wnika w życie tego człowieka, daje mu pragnienie, otwiera mu oczy (On jest Bogiem, który mówi: „Niech się stanie światłość”), otwiera oczy grzesznika, aby dostrzegł jakieś piękno w Chrystusie. Cóż, nie przyjdzie, jeśli nie zostanie pociągnięty, nie przyjdzie, jeśli Bóg nie powie: „Niech się stanie światło”. To prawda! Ale hiperkalwinista mówi wtedy: „Cóż, ponieważ on nie może nic zrobić, dopóki Bóg czegoś nie zrobi, to lepiej nie naciskajmy na niego, żeby coś zrobił. To, co musimy zrobić, to powiedzieć temu facetowi, że nie ma nic, co może zrobić, musi tam siedzieć, zaparkować i czekać, aż Bóg go odrodzi, aż Bóg otworzy jego oczy, aż Bóg powie 'niech stanie się światło’, aż Bóg to zrobi”. A więc wciskanie mężczyznom i kobietom obowiązku wiary i pokuty byłoby naciskaniem ich do robienia tego, czego nie mogą zrobić – a my nie chcemy tego robić. Nie chcemy też naciskać na nich, aby natychmiast uwierzyli i pokutowali, ponieważ mają tendencję do mówienia: „Cóż, próbuję i nie mogę”, „To zbyt trudne” lub cokolwiek innego. Hiperkalwinizm mówi o tym – spogląda i mówi: „Cóż, jeśli Bóg zamierzył zbawić wybranych i jeśli zadośćuczynienie jest tego celem (to znaczy, że Bóg skutecznie chciał odkupić ten lud), w takim razie Bóg nienawidzi pracowników nieprawości, a więc musi nienawidzić wszystkich odrzuconych ludzi na świecie i Bóg nie ma żadnej miłości do niewybranych”. W tym kierunku idzie to myślenie. Mówi ono również, że jeśli Bóg kontroluje to, kto zostaje zbawiony, a kto nie, to potrzeba ewangelizacji jest radykalnie ograniczona. Tzn. po co mamy mówić światu, żeby przyszedł? Jeśli wybrani są wybrani, to Bóg ich zbawi. Bóg dopilnuje, aby narodzili się na nowo. Po co mamy się modlić i spędzać tydzień na modlitwie i poście, skoro Bóg i tak nad tym wszystkim panuje? To znaczy, po co Wielki Nakaz Misyjny? Po co tak bardzo starać się poświęcać i robić szalone rzeczy, jak robili to Hudson Taylor i William Carey? Dlaczego? Przecież jeśli Bóg ma zamiar zbawić pogan, to zrobi to! Widzicie, w tym właśnie kierunku idzie myślenie. Wielu z was wie, kim jest Phil Johnson. Jest on starszem razem z Johnem MacArthurem, prowadzi bloga. Posłuchajcie tego – napisał stronę o hiperkalwinizmie. Posłuchajcie go. Mówi coś takiego (jest bardzo wyczulony na to, w jakim kierunku zmierza dzisiaj doktryna w USA). Mówi: „Niepokoją mnie pewne subtelne tendencje, które zdają się sygnalizować rosnącą falę hiperkalwinizmu. Szczególnie w szeregach młodych kalwinistów i nowo zreformowanych. Zauważyłem te tendencje na wielu reformowanych forach teologicznych w Internecie, w tym na listach dyskusyjnych, na stronach internetowych, na forach. Historia uczy nas, że hiperkalwinizm jest takim samym zagrożeniem dla prawdziwego kalwinizmu jak arminianizm”. Czym jest arminianizm? Arminianizm neguje bezwarunkowe wybranie. Mówi, że jest ono warunkowe. Że w zasadzie spoczywa na człowieku. Bóg się wycofał, umożliwił wszystkim ludziom zbawienie. Cofnął się, nie ingeruje w wolną wolę człowieka. Pozostawia każdemu z nas możliwość uwierzenia, jeśli tak zdecydujemy, jeśli jesteśmy wystarczająco mądrzy, jeśli jesteśmy wystarczająco poruszeni przez kaznodzieję, aby to zrobić, a Bóg tego nie unieważnia. On spojrzał przed czasem, widział, kto będzie wierzył. Nie wierzą, że człowiek jest całkowicie zdeprawowany, ale że człowiek ma jakąś zdolność do czynienia dobra, aby wybrać Boga, kiedy Pismo Święte mówi, że nie ma nikogo, kto by Go szukał, przynajmniej o własnych siłach. Chyba, że Bóg się wtrąci. Tak właśnie to widzi. Widzi hiperkalwinizm jako takie samo zagrożenie dla prawdziwego kalwinizmu jak arminianizm. „Praktycznie każde odrodzenie prawdziwego kalwinizmu od czasów purytańskich zostało porwane (posłuchaj słów, których użył), porwane, sparaliżowane lub ostatecznie zabite przez wpływy hiperkalwinistyczne”. Współcześni kalwiniści dobrze zrobią, jeśli będą się strzec wpływu tych śmiertelnych tendencji”. Słuchajcie, tydzień przed wyjazdem do Karoliny Północnej przyniosłem wersję mojego ostatniego przesłania do kościoła w Austin. Jest tam człowiek, który właśnie wyszedł z zielonoświątkowego środowiska i przeszedł na myślenie reformowane. Ja wygłaszam kazanie, a on po prostu podnosi rękę. Ponieważ całkowicie wkupił się w hiperkalwinistyczne myślenie. Widać to w pytaniach, które zadaje. Wahadło wychyliło się daleko w drugą stronę. Wiecie, po pierwszych dwóch przesłaniach, które wygłosiłem na ten temat, ludzie podchodzili do mnie i mówili: „Bracie Tim, jestem hiperkalwinistą”. To jest tutaj! To jest w myśleniu. Są tacy, których tu widzę, którzy nie są w stanie przyjąć odpowiedzialności człowieka i suwerenności Boga i dojść do właściwych wniosków. A jeśli nie dojdziecie do właściwych wniosków, to powiem wam, jakie jest niebezpieczeństwo i powiem wam, co jest stawką. Stawką jest Ewangelia. To jest ogromne! Phil Johnson dostrzega odrodzenie. Posłuchajcie Iaina Murraya, autora-historyka. Dokonuje on takiej obserwacji: „W wielu kościołach nastąpił prawdziwy wzrost wiedzy i odrodzenie kalwinistycznego przekonania, które miało miejsce na całym świecie”. Postrzega to jako dobrą rzecz. To honoruje Boga, gdy uczymy, że Bóg jest odpowiedzialny, że Bóg jest autorem zbawienia, że na Bogu należy polegać, na Niego patrzeć, Jemu ufać. Bóg kontroluje, Bóg jest suwerenny, Bóg jest królem! Słyszeliśmy to tam w Psalmie 29. Jesteśmy mali przed tym Bogiem na tronie, który rządzi i czyni zgodnie ze swoją wolą w niebie i na ziemi. Jesteśmy niczym. Narody są kroplą w wiadrze przed tym Bogiem. Kalwinizm wywyższa chwałę Boga. To jest dobre! To jest wspaniałe! I Murray mówi, że to wychodzi teraz z ambon na całym świecie. Rzeczywiście nastąpiło odrodzenie. Ale zauważa też: „Temu ożywieniu doktryny ledwo co towarzyszy ożywienie ewangelizacji”. To jest to, co widzę. To nie jest dobre. Kiedy doktryna odżywa, ale pasja dla zgubionych nie. Co to ma być?! Czy to wygląda jak Jezus płaczący nad miastami? Jeśli ktokolwiek wiedział o suwerenności Boga, to był to Jezus Chrystus. Wiecie co? Był taki dzień, kiedy arminianizm był w całym kraju, ale gdziekolwiek kalwinizm się odradza, tam hiperkalwinizm depcze mu po piętach. Jeden z purytan powiedział: „Diabeł nie pozwala, aby wiatr błędu wiał w tym samym kierunku”. Ok, niech będzie odrodzenie kalwinizmu, ale wypchnijcie to wahadło na drugą skrajność, do miejsca, w którym żaden z nich nie ma już Ewangelii. I to właśnie się dzieje. Powiedziałem wam wcześniej, że moją obawą o nasze czasy są kościoły i jednostki, które wierzą, że Bóg jest suwerenny, wierzą, że człowiek jest zdeprawowany, wierzą, że Chrystus umarł za konkretnych ludzi, ale które nie mają już przesłania dla grzeszników. Straciliście to! Albo stajesz się po prostu bierny albo nie interesujesz się strategiami ewangelizacyjnymi. Słyszysz, jak Brandon wstaje i mówisz: „Bóg ma wybranych. Dlaczego więc musimy się tak mieszać do tego, że alfonsi i prostytutki są na ulicy Martin i Frio? To znaczy, jeśli oni są wybranymi i jeśli Bóg zaprojektował zadośćuczynienie tak, aby skutecznie dokonać odkupienia dla pewnych ludzi, jeśli są jednymi z nich, to będą mieli w tym swój udział. Bóg się o to postara. Ale Bóg jest Bogiem środków. I czego używa? Używa modlitw, używa potężnego głoszenia, czystego głoszenia. W całej historii mężczyźni i kobiety są zbawiani tam, gdzie Ewangelia jest głoszona w sposób czysty. I nie myślcie, że Bóg zamierza ominąć te środki. Nie robi tego. Tam, gdzie Ewangelia została utracona, ludzie przestają być zbawiani, a kościoły wysychają. To jest po prostu historycznie prawdziwe. Ja to widzę. Kościoły reformowane, które nie traktują poważnie spotkań modlitewnych. Coraz więcej kościołów reformowanych, które próbują tłumaczyć, dlaczego Wielki Nakaz nie jest dla nas, tłumacząc siebie z tej odpowiedzialności. Iain Murray ma rację! Biblijne prawdy kalwinizmu, całkowita deprawacja człowieka, bezwarunkowe wybranie przez Boga – wszystko to jest głoszone z coraz większej liczby ambon w całym naszym kraju. Ale w tym samym czasie, powstań Kościele Boży! Chrońcie tę Ewangelię! Musimy ją chronić przed tymi wszystkimi wpływami. Nie możemy wpaść w cielesną logikę hiperkalwinizmu. Zachowanie Ewangelii – to jest rzeczywiście to, o co chodzi. Nie wolno nam robić tego, co robili ludzie w innych wiekach. To, o czym myśli Phil Johnson, jest na horyzoncie; już tu jesteśmy. Nie możemy pozwolić, aby suwerenność Boga w zbawieniu doprowadziła nas do niebiblijnych wniosków na temat tego, czym jest Ewangelia i jak należy ją głosić. Odpowiedzialnością wszystkich mężczyzn i kobiet jest pokuta i natychmiastowa wiara. To jest odpowiedzialność Kościoła. Głosić Ewangelię całemu stworzeniu i w ten sposób naciskać na grzeszników. Andrew Fuller był jednym z tych, którzy z tym walczyli. Posłuchajcie, co mówi: „Efektem hiperkalwinizmu było to, że kościoły były pozbawione życia, a denominacja partykularnych baptystów umierała”. Fuller wcześnie został zanurzony w tym hiperkalwinistycznym nauczaniu i powiedział, że w swoich wczesnych latach nie zapraszał nienawróconych, aby przyszli do Jezusa. Dlaczego? Dlaczego?! Czego bali się na śmierć ci partykularni baptyści? Byli przerażeni nadmiernym zapraszaniem niewybranych, aby jakaś niewybrana osoba nie złożyła fałszywego wyznania. Ale to, co zrobili, to przestali głosić Ewangelię tam, gdzie wybrani nie mogli być zbawieni. Powiecie: Cóż to jest? Jak to możliwe? Cóż, Bóg po prostu nie użyje ich. Użyje kogoś innego. Ale On nie użyje ich. Właśnie dlatego tamte kościoły wyschły. Poszli gdzieś indziej. Spurgeon pojawił się na ziemi i ludzie poszli tam! Musisz przedstawić wystarczająco dużo Ewangelii, aby nawrócić wybranych. Fuller powiedział również, że według jego oceny, prawie nie było kaznodziei wśród baptystów partykularnych jego czasów, na którego kazania hiperkalwinizm nie miałby mniejszego lub większego letargicznego wpływu. A cena była ogromna. W ciągu 40 lat po 1789 r. liczba zborów baptystów partykularnych zmniejszyła się z 220 do 150. Spurgeon widział to samo w swoich czasach. Spójrzcie: Phil Johnson, Iain Murray, Charles Spurgeon, Andrew Fuller, widzą hiperkalwinizm… Używają terminów takich jak „porwać”, „okaleczyć”, „zabić prawdę”. Widzą jak ewangelizacja umiera przez jego wpływy, kojarzą ten system z letargiem i spadkiem. Dlaczego? Z jednego prostego powodu – hiperkalwinizm w niepokojący sposób wyrywa z kościoła samą Ewangelię i robi to… I robi to w bardzo subtelny sposób. Co to za sposób? Robi to w imię chwały Bożej. Robi to w imię suwerenności Boga. Wydaje się, że próbujemy wywyższyć Boga i upodlić człowieka, mówiąc mu, że jest tak zły, że nie może przyjść. Ale powiem wam, że efekt jest odwrotny. To hańbi Boga i w rzeczywistości pompuje pychę ludzi. Wydaje się, że jest to jedna rzecz, wydaje się, że jest to pokora, wydaje się, że jest to uwielbienie Boga, ale to nie jest to. Pokażę wam, co przez to rozumiem. Po tym jak skończyłem ostatnim razem, mogę powiedzieć, że mamy tu młodych kalwinistów, którzy nie mają o tym pojęcia. Dlatego chcę, żebyśmy się jeszcze raz zastanowili. I chcę, żebyśmy wrócili do tekstu, do którego przechodziliśmy ostatnio. Krótko. Jana 6:44. Tylko spójrzmy na ten werset, a potem przejdziemy do innego tekstu. Jan 6:44: „Nikt nie może przyjść do mnie”, mówi to Chrystus, nikt nie może przyjść do Chrystusa „jeśli go nie pociągnie Ojciec mój, który mnie posłał”. Taka jest prawda. I my stoimy przy tej prawdzie. To jest prawda. I to powinno uniżyć ludzi. Nie mamy ostatecznej kontroli. Desperacko potrzebujemy tego Boga. Jesteśmy bankrutami. To jest stwierdzenie ludzkiego bankructwa. Kiedy masz niezbawionego człowieka i przychodzisz do niego, młody kalwinisto, bierzesz ten werset i przychodzisz do osoby nienawróconej i dajesz jej w jakiś sposób odczuć, że to jest prawidłowe, że nie pokutuje. Pocieszasz ich, jakby to było poza ich mocą. To wszystko, co robisz, to zachęcanie ich do zwiedzenia. Mówisz im: „Dobrze, posłuchaj kazania, módl się, poproś Boga o nowe serce, poproś Boga, aby uczynił w tobie pokutę, poproś Boga, aby dał ci wiarę, czekaj na Pana”. Ale wiesz, co właśnie zrobiłeś? Nie uniżyłeś go, nie ukorzyłeś, nie uhonorowałeś Boga. To, co zrobiłeś, to odwołanie się do jego własnej sprawiedliwości. Bo czy wiesz, co on teraz myśli? Myśli, że chętnie by się nawrócił, właściwie przekonał siebie do tego: „Och, nawróciłbym się, byłbym prawdziwym chrześcijaninem, gdyby było w mojej mocy stać się nim!”. To jest dokładnie to, co oni myślą. Wyobrażają sobie, że czekają, aż Bóg coś zrobi i wierzą, że robią wszystko, co martwy grzesznik powinien robić. Teraz spójrzcie ze mną na Ew. Łukasza 14, ponieważ chcę, abyście coś zobaczyli. Ok. Czy Pismo Święte nie uczy, że ludzie są martwi w upadkach i grzechach? Oczywiście, że tak. Ludzie nie mogą przyjść do Chrystusa. Ale musimy to zrozumieć. Wiem, że poruszyliśmy część tego tematu (jeśli byliście tu trzy tygodnie temu), ale czułem, że musimy wrócić i spędzić tu trochę więcej czasu, ponieważ widziałem poziom zamieszania, który sprawił, że poczułem: „Wow”. Jeśli usłyszałem to od tylu osób, niewątpliwie były też inne osoby, które nic nie powiedziały, które właśnie drapią się po głowach. Żaden człowiek nie może przyjść do Chrystusa, jeśli Ojciec go nie pociągnie. Ale przyjrzyjmy się naturze jego niemożności. Spójrzcie ze mną na Ew. Łukasza 14, zaczynając od wersetu 16. To jest przypowieść. Przedstawia ona wezwanie grzeszników z Ewangelią, aby przyszli do Chrystusa, aby przyszli na Wieczerzę Małżeńską Baranka. „Pewien człowiek wyprawił wielką wieczerzę, i wielu zaprosił” – widzicie więc zaproszenie. To zaproszenie Ewangelii jest tutaj zobrazowane. „I w godzinie wieczerzy, posłał swojego sługę, aby powiedzieć zaproszonym: Przychodźcie, bo wszystko jest już gotowe”. Czy nie to właśnie mówimy grzesznikom? Przyjdźcie! Wszystko jest gotowe! Wszystko, co było konieczne dla waszego zbawienia, zostało wykonane. Wy nie… Spójrzcie… Nawet pan Hart w hymnie, który śpiewaliśmy… Czy Pismo Święte mówi, że wszystko, czego On od ciebie wymaga, to to, żebyś czuł, że Go potrzebujesz? Powiem ci, co mówi Pismo: „Przyjdźcie. Wszystko jest gotowe”. Bo jak tylko powiesz: „Och! Muszę poczuć, że ja Go potrzebuję”. Czy wiesz, gdzie teraz patrzysz? Jak bardzo ja to czuję. Nie jesteś wezwany, aby przyjść, ponieważ czujesz cokolwiek. Teraz spójrz. Pismo Święte mówi do osób, które mają określone uczucia. Jeśli pragniesz, jeśli jesteś spragniony, jeśli jesteś obciążony lub obarczony ciężarem. Przemawia do nich, aby zachęcić ich do przyjścia. Ale to nie jest podstawa, na której przychodzicie. Pismo Święte nakazuje wam przyjść. To jest podstawa, to jest nakaz, aby przyjść. Ponieważ zostało wam nakazane, wszystkim ludziom na całym świecie zostało nakazane pokutować! Przyjdź! Wszystko jest już gotowe. Nie ma tu nic o patrzeniu na siebie, próbując dowiedzieć się, czy masz to, czy tamto. To nie zależy od tego, co masz! Wszystko jest gotowe! Chodź. Ale oni wszyscy w podobny sposób zaczynają wymyślać wymówki. Jezus doskonale portretuje grzesznika, który odrzuca Ewangelię. „I zaczęli się wszyscy, jak jeden, wymawiać. Pierwszy powiedział mu: Kupiłem pole, muszę iść i je zobaczyć; proszę cię, miej mnie za wymówionego”. I wiecie co? Jeśli jesteś tutaj i nie jesteś jeszcze nawrócony, możesz przestać grać w tę grę, ponieważ to jest właśnie gra, w którą grasz. Nie zamierzasz iść do piekła, zamierzasz to kiedyś naprawić. Ale w tej chwili masz pole do troszczenia się. „Później”. Wielu młodych ludzi myśli w ten sposób. Teraz będę korzystał z życia, a sprawy z Bogiem uporządkuję później. „A drugi powiedział: Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, miej mnie za wymówionego. A inny powiedział: Pojąłem żonę (teraz uważaj na te słowa), dlatego nie mogę przyjść”. Zauważyliście to? „Nie mogę”. Czy zauważyłeś, że nie możesz przyjść do Chrystusa, jeśli Ojciec cię nie pociągnie? Czy zauważyliście, że ten człowiek mówi: „Nie mogę”? Czy widzicie, jakiego rodzaju jest to „Nie mogę”? Nie mogę, ponieważ kocham inne rzeczy bardziej niż Chrystusa i bardziej niż pragnę zbawienia, które On oferuje. Kocham swój grzech. Nie chcę iść do piekła. To jest jeden z problemów, z którymi mamy do czynienia cały czas. Mamy ludzi, którzy nie chcą iść do piekła, a potem robią wszystkie akrobacje, zalewają się łzami i tym podobne, a potem są sfrustrowani. Oczywiście, że są sfrustrowani, ponieważ chcą iść do Nieba bez odrzucenia grzechu. Ci ludzie robili sobie wymówki. Czy wiesz, dlaczego nie możesz przyjść? Ponieważ kochasz swoją żonę bardziej niż Chrystusa. To właśnie powiedział Jezus do tych faryzeuszy. Nie możecie przyjść, nie możecie uwierzyć, ponieważ pożądacie chwały, która pochodzi od siebie nawzajem. Kiedy pragniesz czegoś bardziej niż zbawienia, czegoś bardziej niż Jego samego, nie możesz przyjść. Dlaczego? Ponieważ nie przyjdziesz! Czy widzicie jakiego rodzaju jest ta niemoc? Werset 20: „A inny powiedział: Pojąłem żonę, dlatego nie mogę przyjść”. Jeśli jesteś rodzicem… Wiecie, mój syn ma awersję do brokułów. Brokuły są dobre dla ciebie. Moja żona dodaje do nich ser, aby przekonać go do jedzenia. Ale jeśli powiem mojemu synowi: „Joshua, zjedz swoje brokuły”. On mówi: „Nie mogę”. Nie chodzi mu o to, że nie ma rąk. Nie chodzi o to, że nie ma zębów w ustach, żeby przeżuć. Ma na myśli coś podobnego do tego. Nie mogę, bo mam do tego awersję. Taki rodzaj „Nie mogę” mamy w Piśmie Świętym. Chcę się na tym skupić, bo – bracia i siostry – kiedy mamy do czynienia ze zgubionymi, nie daje się im żadnej kryjówki poza Chrystusem. W ogóle. Widzicie ich wymówki takimi, jakimi są. Widzicie ich niezdolność taką, jaka jest. To nienawiść do Chrystusa i niechęć do Boga. Tym właśnie jest. Jest to brak gotowości do poddania się. Czytajmy dalej: „I wrócił ów sługa, i oznajmił to swojemu panu”. A teraz popatrzcie na to: „Wtedy rozgniewał się gospodarz”. Czy widzicie, dlaczego się rozgniewał? Wszystko jest gotowe. Ofiara została złożona. Zasługa jest zabezpieczona. Na przebłaganie, na oddalenie gniewu Bożego za twoje grzechy. Oto posiłek weselny. Nie wymagam od was niczego poza tym, żebyście przyszli! Po prostu przyjdźcie! Odpowiedzieli: „Nie możemy”. Dlaczego? Miłość do pola, miłość do wołu, miłość do żony. Proszę, miej mnie za wymówionego. To kogoś rozgniewa. To rozgniewa Boga. I słusznie, sprawiedliwie Go to rozgniewa. „…i powiedział swojemu słudze: Wyjdź szybko na place i ulice miasta, i wprowadź tu ubogich, ułomnych, chromych i ślepych. I powiedział sługa: Panie! Stało się, jak rozkazałeś, i jeszcze jest miejsce. I powiedział pan do sługi: Wyjdź na drogi i między płoty, i przymuszaj, aby wejść”. Takie jest właśnie nasze powołanie. Pozyskujesz kogoś i jeśli jest on niechętny, to zmuszasz go do wejścia. Przy wszystkich ich wymówkach zmuszasz ich do wejścia. To jest to, do czego jesteśmy powołani. „…aby został napełniony mój dom. Albowiem mówię wam, że nikt z owych mężów, którzy są zaproszeni, nie skosztuje mojej wieczerzy”. Czy widzicie to niebezpieczeństwo? Musisz powiedzieć ludziom, kiedy mówią „Nie mogę przyjść” lub podają jakąkolwiek wymówkę, kiedy naciskasz na nich, aby odwrócili się od swojego grzechu, opuścili swój grzech i wpadli w miłosierne ręce Chrystusa. Kiedy naciskasz, aby to zrobili, a oni w jakikolwiek sposób odwracają się, odchodzą, podają wymówkę, mówią, że nie mogą, wymyślają taki lub inny powód, mówią, że to jest trudne, nie mogą tego zrozumieć. Jest taki punkt, w którym muszą zrozumieć, co mówimy. Muszą zrozumieć Ewangelię, muszą zrozumieć, kim jest ten Chrystus, w którego należy wierzyć. Przyznaję wam to. A my musimy głosić doskonałości Chrystusa. O to chodzi w naszym zwiastowaniu. Do tego właśnie jesteśmy powołani. Ale powiem wam, że kiedy wymyślają te wymówki, to po prostu dlatego, że kochają swój grzech. Spójrzcie… Ew. Jana 5:40. Jezus mówi: „I nie chcecie przyjść do mnie”. Nie chcecie, odmawiacie przyjścia. O to właśnie chodzi – żeby przyjść. Przyjdź! Wszystko jest przygotowane. Jeśli nie przychodzą to dlatego, że odmawiają. „I nie chcecie przyjść do mnie, abyście mieli życie”. Hiperkalwinizm uważa, że mężczyźni i kobiety mają uzasadnioną wymówkę, aby nie przyjść do Chrystusa. Staje po stronie grzesznika! I obwinia Boga za to, że grzesznik nie jest zbawiony. Ale Pismo Święte nigdy nie popiera tego pomysłu. Nigdy! Nigdy. Kiedy nie naciskamy na ludzi, aby pokutowali i wierzyli natychmiast, narażamy na szwank Ewangelię. Powiem wam, że Pismo Święte wszędzie potwierdza, że jest jeden powód, dla którego człowiek natychmiast nie przychodzi pod krzyż. Dlaczego nie przychodzi? Dlatego, że jest niegodziwie ożeniony z własną pożądliwością. Właśnie tego wyraźnie uczy nas ta przypowieść. Proszę cię, miej mnie za wymówionego. Dlaczego? Mam woły. Mam ziemię. Mam żonę. I jeśli ty – w tym pomieszczeniu – nie przyszedłeś jeszcze do Chrystusa, masz swojego woła, masz swoją ziemię, masz swoją żonę. Cokolwiek to jest. I to jest jedyny powód. Nie waż się obwiniać Boga! Bóg jest zły na ciebie, że nie przyszedłeś, że odrzuciłeś Jego zaproszenia. I powiem ci, że nadchodzi czas, kiedy On powie, że ta osoba, którą zaprosiłem, nie dostanie już zaproszenia, nie przyjdzie, nie jest już mile widziana. Lepiej uwierzcie, że Pismo Święte uczy tej prawdy. Jest taki moment, kiedy odrzucasz te zaproszenia, gdzie Bóg mówi: „To wszystko! To na tyle!”. Te zaproszenia są ważne, są prawdziwe, są do grzesznika i wzywają cię do przyjścia, ponieważ wszystko, wszystko, co jest potrzebne do twojego zbawienia, zostało dokonane! To właśnie dlatego pan domu jest zły! Ludzie, którzy nie chcą przyjść, są niegodziwie przywiązani do swoich bożków i to jest jedyny powód, dla którego grzesznicy nie przyjdą do Chrystusa. To jedyny powód. Nie ma żadnego innego. Żadnego innego. I wiecie co? Jeśli powiecie ludziom Ewangelię, a oni nie przyjdą, to my nie mamy innej dobrej nowiny dla grzeszników. Żadnej innej! Nic poza tym, że cały fundament swojej nadziei znajdą w Jezusie Chrystusie! Muszą natychmiast porzucić wszelkie fałszywe podstawy nadziei i przyjść do Chrystusa jako grzesznicy i polegać tylko na Nim w kwestii zbawienia. Posłuchajcie, jeśli powiecie grzesznikowi… Przy okazji, rodzice, dotyczy to tego, w jaki sposób wychowujecie swoje dzieci. Mówicie grzesznikowi, aby prosił Boga o nowe serce – to jest chybienie. Pozwólcie, że zadam wam to pytanie. Pomyślcie, niech wasze umysły przejdą tam i z powrotem przez Pismo Święte. Gdzie kiedykolwiek znajdziecie Jezusa Chrystusa lub Jego apostołów nawołujących ludzi do robienia rzeczy, które jeśli mężczyzna lub kobieta będą robić, to i tak pójdą do piekła? Czy zrozumieliście to, co właśnie powiedziałem? Jeśli zachęcamy mężczyzn i kobiety, mówiąc: „Módl się do Boga o nowe serce”, to przekonacie się, że wielu z tych ludzi jest po prostu zwiedzonych i pójdą do piekła. Gdzie Jezus Chrystus lub Jego apostołowie kiedykolwiek, kiedykolwiek zachęcają, naciskają i błagają ludzi, aby robili cokolwiek, co nie zapewni im zbawienia? Nigdy. Nie zobaczysz ich mówiących grzesznikom, aby czekali w niepokutującym stanie, aż Bóg coś zrobi. Nigdy nie zobaczysz, aby naciskali na ludzi, aby robili cokolwiek innego, niż to, co natychmiast prowadzi do życia wiecznego. Posłuchajcie Ew. Jana 8:51: „Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Jeśli ktoś zachowa moje Słowo, nie będzie oglądać śmierci na wieki”. Czy widzicie, co On mówi? Wszystko, co wam powiedziałem, jest po to, abyście byli zbawieni. Wszystko. Nigdy nie naciskałem na was, żebyście zrobili coś, co nie doprowadzi was do zbawienia. Czy słyszycie, co mówię? Jesteśmy teraz światłem świata! Jesteśmy tymi, którzy otrzymali pałeczkę. To jest nasz dzień, aby zanieść Ewangelię do naszego pokolenia. Czy w przeciwieństwie do Jezusa i Jego apostołów mamy naciskać na mężczyzn i kobiety, by robili coś, przez co nie trafią do nieba, skoro oni nigdy tego nie robili? To właśnie osiągniecie, jeśli będziecie naciskać na ludzi, aby robili cokolwiek, co nie jest związane z natychmiastową wiarą i pokutą. Zgadza się? Czy widzicie to? Czy rozumiecie, co mówię? Przyjmijcie tę rzeczywistość, gdy będziecie szkolić swoje dzieci. Weźcie tę rzeczywistość, gdy ewangelizujecie zgubionych, gdy przychodzą tu goście, o których wiecie, że są poza Panem. Musimy na nich naciskać. Naciskać ich – przyjdźcie, przyjdźcie. Nie ma nadziei, nie ma bezpieczeństwa, chyba że przyjdziesz. Żadnego! Nie chcesz tam zostać. Nie naciskajcie na grzeszników, żeby zrobili… Na przykład: „Idź czytać Ewangelię Jana”. To jest wspaniałe, ale to nie wystarczy. Musimy ich naciskać, by robili to, co (jeśli się zastosują) prowadzi do życia wiecznego. I spójrzcie. Rzecz w tym, że jeśli masz do czynienia z grzesznikiem, a sama Ewangelia i błogosławieństwa, obiecane błogosławieństwa nie są wystarczająco dobrą wiadomością, nie kompromituj Ewangelii, nie próbuj wymyślać czegoś innego. Jeśli nie ma nic w Chrystusie, jeśli nie ma nic w łasce, jeśli nie ma nic w Ewangelii lub w życiu wiecznym, co odpowiadałoby gustom niepokutującego grzesznika, to nie rozpieszczaj go nadzieją, że więcej modlitwy lub więcej proszenia Boga o nowe serce, lub więcej proszenia Boga, aby dał mu pokutę, lub więcej proszenia Boga, aby dał mu wiarę, będzie w jakiś sposób drogą nadziei dla niego. Czy rozumiecie to? Ani Jezus, ani Jego apostołowie nigdy nie naciskali na ludzi, aby używali środków do pokuty i wiary. Oni używali środków, aby wywołać pokutę i wiarę. Głosili Słowo! Głosili Chrystusa! Używali środków, aby wywołać pokutę i wiarę u ludzi, którym głosili. Ale nigdy nie kazali ludziom robić rzeczy, które mają wywołać pokutę i wiarę. Oni nakazywali im pokutować i wierzyć natychmiast! Czy słyszycie, co mówię? Nie pozwalajcie grzesznikowi stać bezpiecznie w zbliżaniu się do pokuty i wiary, mówiąc do niego: „Cóż, skoro nie jesteś gotowy do pokuty i wiary w tej chwili, albo nie możesz, albo z jakiegokolwiek powodu wydaje ci się to teraz niemożliwe”, nie stajesz po prostu po jego stronie i nie mówisz: „przecież nie możesz i dlatego jesteś usprawiedliwiony”. Pamiętajcie – on nie może przyjść, bo ma żonę, która jest dla niego ważniejsza, albo cokolwiek innego to jest – ma woły, ma pole i nie może przyjść. A Jezus mówi, że nie przyjdzie. To dlatego, że nie lubi brokułów. A pan domu się gniewa. A jeśli ty chcesz go przycisnąć, to go przyciśnij. Pokuta była przesłaniem wczesnego kościoła. Pojawia się Jan Chrzciciel. Czy powiedział: „Módlcie się, aby Bóg was nawrócił”? Pojawił się na scenie i mówi: „Pokutujcie”. Powiedział, że siekiera jest przyłożona do korzenia. Lepiej pokutuj już teraz i uwierz! Jezus Chrystus wychodzi na scenę i mówi to samo: „Pokutujcie, bo bliskie jest Królestwo Niebieskie”. To jest to, co oni głosili. W Dzień Pięćdziesiątnicy Duch Boży spada na pierwszy Kościół, Piotr idzie głosić i co mówi? „Pokutujcie i przyjmijcie chrzest, każdy z was!”. Nie szukajcie w jakiś sposób środków, aby dojść do pokuty i lepszego stanu umysłu. Nic z tych rzeczy! Porzućcie swój bunt już teraz! I poddajcie się Bogu. Poddajcie się Jego miłosierdziu. O to właśnie chodzi. Paweł: „Bóg wprawdzie pomijał czasy tej nieświadomości, teraz jednak nakazuje wszędzie wszystkim ludziom pokutować”. Pokutować! Rzeczywiście to zrobić. Nie chodzi o to, by ominąć sprawę, twierdząc: „Cóż, muszę poszukać jakichś środków, które uczynią mnie lepiej postrzeganym”. Nigdy w ten sposób. Słuchajcie, jeśli król oferuje ci ułaskawienie… To znaczy, pomyślcie o tym… Jesteśmy w kraju, wszyscy jesteście buntownikami, wszyscy zbuntowaliście się przeciwko temu Królowi. Mianuje mnie ambasadorem, a ja przychodzę tutaj i staję przed wami z Jego upoważnienia. Z upoważnienia Króla, oto jestem! Przychodzę do was i w Jego imieniu oferuję wam przebaczenie, ponieważ On oferuje wam przebaczenie. Przynoszę to przesłanie. Oferuję ułaskawienie Jego poddanym, którzy zbuntowali się. I jestem tutaj, aby przekazać wam to przesłanie jako Jego ambasador. Oferuję wam ułaskawienie, oferuję wam miłosierdzie tego Króla. Ale jest to oparte na warunku. Jest oparte na warunku, że buntownicy złożą broń, poddadzą się i zrezygnują z buntu. Co zamierzam zrobić? Przyjdę do was. Mogę z wami porozmawiać. Mogę wam powiedzieć, czym jest Jego ułaskawienie. Mogę wam powiedzieć, że jest ono bardzo miłosierne. Mogę wam powiedzieć, że ma wobec was życzliwe serce. Mogę wam powiedzieć o autorytecie, przez który przyszedłem. Mogę was błagać, mogę apelować, mogę wam mówić, mogę wam rozkazywać, mogę was ostrzegać, mogę wam grozić. Mogę zrobić wszystkie te rzeczy. Ale nie ośmielę się odstąpić od poselstwa, w którym nalegam, abyście pojednali się z waszym Królem. Złóżcie broń i poddajcie się temu miłosierdziu! Tego – kościele – musimy trzymać się mocno i nigdy nie odstępować. Nie dawajcie mężczyznom i kobietom żadnej nadziei, jeśli nadal są wrogami Chrystusa. Żadnej! To właśnie dzieje się w hiperkalwinizmie. To właśnie się dzieje. I my to widzimy. I widzę to w młodych kalwinistach tutaj. Nie ma nic poza nikczemnością, która utrudnia pokutę. Mówienie grzesznikowi, że nie może pokutować lub nie jest w stanie pokutować, jest dla niego upieraniem się, że musi trwać w swoim buncie. Co to ma być? Tak bardzo kochasz swój grzech, że nie możesz za niego żałować? Tak bardzo kochasz swój grzech, że nie możesz przyjść do Chrystusa i powiedzieć: „Panie, jestem w niewoli, czy mógłbyś mnie z tego wyciągnąć i uwolnić? Czy pomożesz mi?”. Jesteś tak bardzo w niewoli grzechu, że nie możesz po prostu wołać o Jego pomoc w ratowaniu. Przyjść do niego jako ktoś, kto nie ma nic do zaoferowania. Jesteś tak zdeterminowany, by trwać w swoim buncie, tak bardzo kochasz swój grzech, że nie potrafisz po prostu prosić Pana, by cię od niego uratował? Czy jesteś tak wielkim wrogiem Boga, że nie potrafisz wyznać tego grzechu, przeprosić Go i prosić o pomoc? Bracia, nic innego, jak tylko niegodziwość utrudnia pokutę. Nic oprócz kochania żony, ziemi i wołów nie czyni pokuty trudniejszą. Nasze przesłanie musi być pojedyncze. Musimy naciskać na grzesznika takiego jakim jest. Odejdź od patrzenia na siebie – czy coś czujesz czy nie czujesz. Masz polecenie od Boga, aby przyjść do Niego! Dlaczego? Ponieważ On mówi przyjdź. Dlatego! Nie musisz szukać w sobie, czy znajdujesz w sobie cokolwiek odpowiedniego, jakiekolwiek przygotowanie siebie, cokolwiek, co Bóg w tobie czyni. Nie musisz sprawdzać, czy On cię odradza. To nie jest podstawa, na której jesteś powołany. Jesteś powołany, ponieważ Bóg mówi: „Przyjdź!”. Zapytasz: „Czy mogę być zbawiony?”. On mówi: „przyjdź”, a jeśli tego nie zrobisz, to jest to bunt i On będzie zły. I On już jest zły. On każe ci przyjść. Przyjdź! Jedynie przez Jego łaskę, aby być zbawionym tylko przez Chrystusa. Musimy naciskać na brudnego grzesznika: „Przyjdź z całym swoim brudem”. Nie próbuj go oczyścić. Przyjdź do Chrystusa, upadnij przed Nim. Jego krew obmywa do czysta. Grzeszniku, idź do Chrystusa taki jaki jesteś, abyś został obmyty, abyś został ubrany w sprawiedliwość przez Niego, aby być wspomaganym przez Niego, aby być chronionym przed srogością gniewu Bożego, znajdując w Nim ochronę przed przekleństwem Bożego Prawa. Od grzmotów Prawa Bożego. Tam szukajcie schronienia. To jest wystarczające – krwawe zadośćuczynienie, które zostało dokonane na krzyżu. Bracia, musimy wepchnąć ludzi do Arki. Nadchodzą wody sądu! Wejdźcie, wejdźcie, wejdźcie! Jeśli będą tam stać i kłócić się, stać i stawiać opór, to zginą! Te miasta schronienia były obrazem Chrystusa, zostały założone, aby pokazać, że jeśli jesteś winny jakiejś zbrodni i tak długo jak nie byłeś wewnątrz tego miasta, to członkowie rodziny tego, którego przypadkowo zabiłeś, mogli przyjść i zabrać twoją głowę. Ale my jesteśmy winni celowo. I powiem wam, że groźby prawa są sprawiedliwe i gniew nadchodzi i przychodzi po nas celowo, z zamiarem i sprawiedliwie. I dyszy na was, a my musimy wcisnąć ludzi do miasta schronienia. To jest Chrystus. Tam teraz, tam teraz! Wołajcie do Niego: „Panie pomóż mi! Panie zabezpiecz mnie! Panie, chroń mnie! Panie, uratuj mnie!”. Musimy być jak Piotr na tych falach. Toniemy, nasze oczy muszą być skierowane na Niego. Jeśli oderwiesz wzrok od Niego do fal, do wiatru, to pójdziesz na dno! Pójdziesz do piekła! Musimy naciskać na ludzi, aby byli jak Syn Marnotrawny. Musimy naciskać na ludzi. Ty w całej swojej bezkarności i żebractwie, szmatach i nędzy i bankructwie – do Chrystusa natychmiast! Jest Ojciec, który jest tam i jest gotowy, aby cię przyjąć i włożyć na ciebie szatę i zabić utuczone cielę. Wszystko jest przygotowane. On czeka na ciebie! Obraz Syna Marnotrawnego nie jest tym hiperkalwinistycznym obrazem Boga, który chodzi i nienawidzi całego świata. Czy nie czytaliśmy? „Tak Bóg umiłował świat”. I czeka, a grzesznicy przychodzą… Widzisz obraz, który Jezus tworzy z samego serca Boga! On przybiega do grzesznika. Obejmuje go! Pochłania go w swoje ramiona. Musimy wprowadzać mężczyzn do domu Ojca. Wracajcie do domu, idźcie tam, gdzie jest bezpiecznie. Wejdźcie na arkę, do miasta schronienia. Jezus niczego od nas nie chce. Niczego! Kompletnie niczego. On zrobił wszystko. Jest to zakończone. I wszystko jest gotowe. Tak nam powiedziano: „Chodź! Wszystko jest gotowe”. Winni, nikczemni, nieudolni, zbankrutowani grzesznicy, którymi jesteśmy. Chodźcie, chodźcie. On nie wymaga żadnych uczuć. On daje wszystko. Nie wymaga od ciebie, abyś cokolwiek posprzątał. Czy to nie jest niesamowite? Tak naprawdę musimy poddać się miłosierdziu. Mężczyźni i kobiety są swoimi najgorszymi wrogami. Poddajcie się miłosierdziu. Naciskajcie na nich bracia, naciskajcie! Zagubieni, opuszczeni, bez środków do życia, bez dobrych uczuć, bez dobrych nadziei. Nie dajcie im żadnej dobrej nadziei, oprócz jednej. „Tego który przychodzi do mnie, nie wyrzucę precz”. To wszystko. I słuchajcie, zamierzam zakończyć w taki sposób – i młodzi kalwiniści musicie to zrozumieć. Ewangelia nie polega na tym, że Bóg ma wybranych ludzi, a resztę potępia. To nie jest Ewangelia. Ewangelia nie polega na tym, że Bóg jest suwerenny. Nie mówię, że w tych rzeczach nie ma żadnej prawdy. Jest wiele prawd, które nie są dobrą nowiną. Mówię o dobrej nowinie dla najpodlejszych, najbrudniejszych grzeszników. Ewangelia nie polega na tym, że są naczynia miłosierdzia i naczynia gniewu. Ewangelia nie polega na tym, że Bóg nienawidził Ezawa. Ilu młodych kalwinistów chce rozmawiać z grzesznikami o wybraniu, zanim zaczną błagać grzeszników o pojednanie z Bogiem. Ewangelia jest dobrą nowiną, że Ten, który nie znał grzechu, stał się grzechem, abyśmy my, którzy jesteśmy całkowicie zdesperowanymi grzesznikami i nie znamy nic poza grzechem, mogli stać się sprawiedliwością Bożą przez zaufanie Chrystusowi. Wydaje się, że coraz częściej młodym kalwinistom brakuje dobrego, solidnego, biblijnego przesłania ewangelicznego. Chcą rozmawiać z grzesznikami o Bożych dekretach i Bożej suwerenności, o całkowitej deprawacji człowieka i jego nienawiści do grzeszników. Posłuchajcie Phila Johnsona. Powiedział on, że jeden młody hiperkalwinista, z którym miał do czynienia, powiedział mu: „Przesłanie Ewangelii jest takie, że Bóg zbawia tych, którzy są Jego własnością i potępia tych, którzy nie są”. Phil Johnson powiedział to w taki sposób, bo nie wierzył, iż to jest Ewangelia. Więc co się dzieje? Dobra nowina o odkupieńczej śmierci Chrystusa i zwycięskim zmartwychwstaniu zostaje zastąpiona. Czym? Poselstwem o wybraniu, odrzuceniu, deprawacji, o tym, że Bóg nienawidzi ludzi czyniących bezprawie i nienawidzi tych, których wybrał, aby ich potępić. Nie ma nic, co mogliby z tym zrobić. To jest fatalizm. Hiperkalwinizm jest bardzo fatalistyczny. Wydaje mi się, że mogłem już o tym wspomnieć, ale czytałem, że Jan Kalwin był przekonany, że musimy unikać rozmawiania ze zgubionymi o tajemnych dekretach Boga, wybraniu i potępieniu, a najpierw zabrać ich do nauki o usprawiedliwieniu. Innymi słowy – bycie uznanym za sprawiedliwego na podstawie zasług Chrystusa przez wiarę w Niego. Potrzebujemy tego najpierw, przed mówieniem o wybraniu! W późniejszych wydaniach „Instytutów” Kalwina przeniósł on temat usprawiedliwienia przed temat wybrania właśnie z tego powodu. Czy zauważyliście kiedykolwiek, że ewangelizacyjne nauczanie apostolskich kaznodziejów w Księdze Dziejów Apostolskich ani razu nie wspomina o wybraniu. A jednak listy, które są pisane do ludu Bożego, rzadko kiedy są tego pozbawione. Czy kiedykolwiek to zauważyliście? Kalwin zauważył, że Pismo Święte na ogół wprowadza naukę o wybraniu, aby pokazać wierzącym bezpieczeństwo i pewność ich zbawienia oraz aby uniżyć chrześcijan przez pokazanie im, kto sprawia, że różnią się od innych. I to jest prawda. Ale kiedy wybranie jest stale wprowadzane do zgubionych, nieuchronnie okazuje się być przeszkodą w umysłach zgubionych mężczyzn i kobiet. Gwarantuję wam, że diabeł wykorzysta to w ten sposób. John Bradford, który jest często cytowany przez Whitefielda, powiedział te słowa: „Niech człowiek pójdzie do szkoły podstawowej wiary i pokuty, zanim pójdzie na uniwersytet wybrania i predestynacji”. Iain Murray mówi o Spurgeonie: „Kochał zarówno suwerenność, jak i odpowiedzialność i chciał widzieć, że obie są podtrzymywane. Ale gdy chodziło o głoszenie Ewangelii, uważał, że trzeba bardziej skupić się na odpowiedzialności. Tendencją hiperkalwinizmu jest zmuszanie grzeszników do zrozumienia głębokiej teologii, zanim po prostu przekona się ich do ucieczki do Chrystusa po schronienie”. Kościele, to jest prawdziwy problem. I wiem, że zostajemy wprowadzeni w suwerenność Boga i to nas ekscytuje. Ale jeśli naprawdę chcecie być zdobywcami dusz, słuchajcie tych mężczyzn z przeszłości, którzy byli zdobywcami dusz. Słuchaj Bradforda, słuchaj Spurgeona, słuchaj Kalwina. Oni wiedzieli… To staje się przeszkodą, kiedy zaczynasz rozmawiać ze zgubionymi o tajemnych dekretach, predestynacji, odrzuceniu, wybraniu i całkowitej deprawacji. Te rzeczy w rozmowie z grzesznikami są tylko przeszkodą. Naciskaj na nich ich odpowiedzialnością. To prawda w Piśmie Świętym, że bardzo często idziesz do tego, co zostało napisane do ludzi, którzy już byli chrześcijanami i nauka o wybraniu daje bezpieczeństwo, uniża nas. Jest ona wtedy cenna. Ale możemy z niej uczynić po prostu kamień potknięcia. Upewnij się, że głosisz Ewangelię grzesznikom, a nie tylko wprowadzasz ich w głęboką teologię. Możesz mieć wrażenie, że to wszystko jest wspaniałe i rzeczywiście te doktryny takie są. Ale jeśli naprawdę masz miłość do dusz, nie będziesz przynosił zgubionym ludziom tego, co będzie przeszkodą. Czy wiesz, że to, że coś jest prawdą, nie oznacza, że musisz się tym dzielić z każdym. Sam Jezus powiedział: „Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz nie możecie tego znieść”. Musimy postępować z ludźmi tam, gdzie są. Bracia, zakończę tym – słowa Pawła do Koryntian: „Bóg był w Chrystusie tym, który świat z samym sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków”. Oto Ewangelia! Bóg jednający świat, nie liczący ich przewinień przeciwko Niemu. „I tym, który w nas (to o nas!) złożył słowo pojednania, w miejsce Chrystusa jesteśmy posłani, jakby Bóg przez nas wzywał…”. Bóg jest Królem, my jesteśmy ambasadorami. Jaki jest Jego apel do tego świata? Bądźcie pojednani. „…w miejsce Chrystusa prosimy: Bądźcie pojednani z Bogiem. Albowiem On Tego, który nie znał grzechu, za nas uczynił grzechem, byśmy w Nim (w Chrystusie) stawali się Bożą sprawiedliwością”. To jest dobra nowina. Bracia, proszę, posłuchajcie tych słów, pomyślcie o tych sprawach. Rozmawiajcie o nich między sobą. Myślcie o tym, co Biblia mówi, że jest Ewangelią. Ten hiperkalwinizm niszczy kościoły. Niszczy. Chcemy zachować od tego czystość, chcemy zachować równowagę. Bracia, chcę, aby ten kościół był światłem, ale jeśli stracimy Ewangelię, będziemy ciemnością. Ojcze, modlę się, pomóż nam, pomóż nam, pomóż nam, Panie! Z łaski Bożej błagamy Cię, Ojcze, modlimy się do Ciebie, prosimy. Kościół – grunt, bastion, filar prawdy. Pomóż nam, Panie, zabezpieczyć ten depozyt prawdy. Wiarę, która została powierzona świętym, Kościołowi Bożemu. Panie, spraw, abyśmy byli jej wiernymi szafarzami. Obyśmy nie zbłądzili w tej Ewangelii. Zachowaj nas od błędu, Panie. W imię Chrystusa modlę się.
—
Więcej transkrypcji z filmów Tima Conwaya możesz znaleźć tutaj.