Krótka rozmowa na temat ewangelizacji ulicznej. Tekst jest transkrypcją filmu, który możesz obejrzeć tutaj.
Ostatnie polecenie naszego Pana jest naszym priorytetem. W kościele, w rodzinie, w mieście, aż po krańce ziemi. Dołącz do nas w październiku na wydarzenie „Białe, gotowe do żniwa”. Co z głoszeniem na ulicy?
Scott: Porozmawiajmy o głoszeniu na ulicy. To trochę kontrowersyjne. Wiesz, pamiętam, że na studiach byli tacy szaleni kaznodzieje, którzy krzyczeli bardzo głośno na placu. A potem spotkałem ulicznych kaznodziejów, którzy nie chcą mieć nic wspólnego z kościołem. Nienawidzą kościoła. Nie są częścią kościoła. Z nimi też mam duży problem. Są to więc swego rodzaju biegunowe przeciwieństwa, które przyciągają. Ale istnieje lepsza alternatywa. Więc porozmawiajmy o niej przez chwilę.
Paul: Cóż, po pierwsze wiemy, że istnieją niebiblijni pastorzy, niebiblijni starsi. To nie znaczy, że nie powinniśmy mieć starszych. Istnieją niebiblijni diakoni. To nie znaczy, że nie powinniśmy mieć diakonów. Istnieją niebiblijni kaznodzieje uliczni. Ale problemem nie jest głoszenie na ulicy. W Piśmie Świętym mamy wiele nakazów, aby wychodzić na drogi i między ogrodzenia. I spójrzmy prawdzie w oczy. Żyjemy teraz w pogańskim, bardzo pogańskim społeczeństwie, w którym większość ludzi nie usłyszy Ewangelii w kościele, tylko gdzieś indziej. Po pierwsze, uliczny kaznodzieja… Ponownie – mamy do czynienia z niezrozumieniem 1 Tymoteusza 3 i Tytusa 1. Myślimy, że te wymagania są tylko dla starszych, ale te wymagania są w rzeczywistości opisem dojrzałego człowieka. Jest tam powiedziane, że ten, kto jest starszym, powinien być dojrzały. Wierzę, że to samo odnosi się do ulicznego kaznodziei. Wiesz, powinniśmy być dojrzałymi ludźmi z charakterem. Kolejną rzeczą jest to, że powinniśmy być odważni. Większość mężczyzn, którzy są ulicznymi kaznodziejami, jest odważna, ale wiemy, że bycie odważnym jest darem. Ale wiemy też, że ci z nas, którzy być może mają dar bycia odważnym, wiedzą, że ta śmiałość może przerodzić się w arogancję. Prorocze spojrzenie na rzeczy może zamienić się w ducha krytykanctwa. Również ciało może działać przez działalność religijną, jak i każdą inną. Widzimy więc ludzi, którzy głoszą z pragnieniem zostania męczennikami. Nawet filmują siebie, a potem publikują w Internecie, jak są prześladowani. Nie sądzę, aby Jezus miał to na myśli. Są wspaniali i bardzo skuteczni kaznodzieje uliczni, niektórzy z nich, których znam, wcale nie głoszą. Chodzą po kampusie uniwersyteckim 8 godzin dziennie i modlą się. Nie tylko się modlą. Chodzą mówiąc: „Boże, pokieruj mną”. I gdy zobaczą kogoś siedzącego, podchodzą i po prostu wręczają mu traktat i mówią: „Czy mogę podzielić się z tobą Ewangelią?”. I tak robią przez cały dzień. Bardzo skuteczne. Są też inni ludzie – i ja to robiłem – zwiastują w parkach, zwiastują w autobusach. Ale są to konkretne sposoby na robienie tego. Wymaga to dużego rozeznania. I jedną z rzeczy, którą uznałem za najbardziej skuteczną w głoszeniu ulicznym jest to, że trzeba zawsze budować relację z ludźmi, do których się głosi. A to można zrobić w ciągu kilku sekund poprzez uśmiech ze spojrzeniem, z mówieniem do nich w pewien sposób i odnoszeniem się do nich tak, aby zobaczyli: „To nie jest szalona osoba. To jest ktoś, kto naprawdę myśli, że ma coś do powiedzenia”. I jeszcze jedna rzecz. Mimo że musimy mówić o grzechu i sądzie Bożym, nigdy nie zapominajmy, że Ewangelia jest dobrą nowiną. Uwielbiam mówić o chwale i pięknie Chrystusa. To jest właśnie Ewangelia.
Scott: Tak więc komunikacja miłości Boga; piękna, piękna Królestwa Bożego jest naprawdę ważna. Kaznodzieje uliczni często to gubią. I mam na myśli, że to też jest trudne, ponieważ jesteś wyśmiewany i tego typu rzeczy. Musisz w święty sposób szybko radzić sobie z takimi rzeczami.
Paul: Tak, to prawda. Niektórzy bracia z JeremiahCry, których znałem w Irlandii, byli kaznodziejami, dobrymi braćmi i dobrymi kaznodziejami, i oni brali jakby małą drabinę i stawali na jej szczycie. Pewnego dnia, gdy ich widziałem, skarżyli się, że ludzie ciągle strącają ich z drabiny. To było jak prawie coś w rodzaju cyrku, gdzie ludzie rzucali piłkę i sprawdzali, czy uda im się strącić osobę do wody. To może być trudne, ale tutaj głoszenie uliczne jest bardzo podobne do indywidualnego zdobywania dusz w tym sensie, że kiedy wychodzisz na zewnątrz i nikt nie wie, co zamierzasz zrobić, jest to bardzo onieśmielające. Ale kiedy masz pierwszą linię za sobą i wszyscy… wiesz, nie ma nic do stracenia, a teraz wszyscy myślą, że jesteś szalony, wtedy staje się to o wiele łatwiejsze. Tak samo jest z wygrywaniem dusz, gdy osoba, której głosisz siedzi obok ciebie. Pierwsza wypowiedź jest zawsze najtrudniejsza.
—
Więcej transkrypcji z filmów Paula Washera możesz znaleźć tutaj.