„Problemem nie jest to, że jesteś słaby. Problemem jest to, że nie wiemy, jak bardzo jesteśmy słabi, ponieważ ta słabość doprowadziłaby nas do modlitwy.” Tekst jest transkrypcją filmu, który możesz obejrzeć tutaj.

To dla mnie wielki przywilej, że mogę być tutaj z wami. Nauczanie o modlitwie jest zawsze poważną odpowiedzialnością. Wiecie, nauczanie o modlitwie może być dość trudną rzeczą, ponieważ myślę, że czasami możemy sprawiać wrażenie, że jesteśmy kimś kim nie jesteśmy. Że możemy mieć fasadę wielkości, podczas gdy w rzeczywistości jest to tylko fasada. 

W moim życiu modlitwa była bardzo ważna, ale zawsze uważałem siebie za raczej słabego w modlitwie. I zawsze pamiętam o jednej rzeczy: w tej historii jest tylko jeden bohater, a tym bohaterem jest Jezus Chrystus. Nie ma wielkich mężów Bożych, nie ma wielkich mężów modlitwy, są tylko mali, słabi ludzie wielkiego i miłosiernego Boga, który okazał im łaskę. Proszę, zawsze o tym pamiętajcie. Zawsze. W tej historii jest tylko jeden bohater – Jezus Chrystus. 

Przeczytam tylko coś, a potem przejdę dalej do Ewangelii Łukasza. Ale chcę przeczytać coś z Pieśni Sługi Jahwe, które tak wiele nam objawiają o osobie i dziele Jezusa Chrystusa. Przeczytam tylko jeden werset z Izajasza 42:1: „Oto mój sługa, którego wspieram”. Jezus jest wcielonym Bogiem, Bogiem, który stał się człowiekiem. Ale stając się człowiekiem, odłożył na bok tak wiele przywilejów swojego bóstwa. On naprawdę był człowiekiem i czynił to, co czynił jako człowiek w mocy Ducha Świętego. On musiał być tym ostatnim Adamem i jako ostatni Adam musiał zwyciężyć dla swego ludu. I zwyciężył dla swojego ludu przychodząc w ciele, w podobieństwie grzesznego ciała. Nie w ciele, które było przed upadkiem adamowym, ale w ciele, które chociaż było nieskażone grzechem, cierpiało wszystkie konsekwencje upadku, słabość, ból, cierpienie, smutek, które mogło być kuszone. A jednak jest napisane, że Bóg Go podtrzymywał. Często boimy się myśleć w ten sposób, ponieważ jest tak wiele ataków na Jego bóstwo. Ale widzimy, że On był człowiekiem. A Bóg Go podtrzymywał. Wziął Go za rękę, Duch Święty dał Mu moc. Widzicie, mieliśmy ojca, który upadł, Adama. Potrzebowaliśmy brata, który mógłby zwyciężyć, który byłby prawdziwym człowiekiem i to był Jezus Chrystus. 

I dlatego musimy o tym pamiętać, kiedy zagłębiamy się w Ewangelie i widzimy Jego życie modlitewne. On nie modlił się tylko dlatego, że był uduchowiony. Nie modlił się tylko dlatego, że chciał okazać swoją pobożność. Modlił się, ponieważ potrzebował modlitwy. Potrzebował modlitwy. Ponieważ miał zwyciężyć jako ostatni Adam, miał zwyciężyć jako ciało z naszego ciała i kość z naszej kości, aby nie czerpać z niczego innego, jak tylko z siły swojego Ojca i mocy Ducha Świętego. I w ten sposób może być naszym przykładem. On może być naszym przykładem. 

Twój problem nigdy nie polega na tym, że jesteś za słaby. W rzeczywistości co Bóg czyni w naszym życiu od momentu, kiedy rodzimy się na nowo, aż do momentu, kiedy umieramy – On nieustannie pracuje nad tym, aby stworzyć w nas słabość. Problemem nie jest to, że jesteś słaby. Problemem jest to, że nie wiemy, jak bardzo jesteśmy słabi, ponieważ ta słabość doprowadziłaby nas do modlitwy, tak jak bycie prawdziwie wcielonym doprowadziło naszego Zbawiciela do modlitwy. 

Gdy dotrzemy do Ewangelii Łukasza 11:1, przeczytamy: „A gdy przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, jeden z jego uczniów powiedział do niego: Panie, naucz nas się modlić, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów”. Wiecie, uważam to za niesamowite, że nigdzie nie przychodzą do Pana i nie mówią: „Naucz nas wypędzać demony”. Nigdy nie przyszli do Pana i nie powiedzieli: „Naucz nas głosić kazania”. Nigdy nie przyszli do Niego i nie powiedzieli: „Naucz nas chodzić po wodzie”. Ale pewnego razu poprosili Go „naucz nas” i chodziło o modlitwę. Muszę wierzyć, i kontekst na to wskazuje, że stało się tak dlatego, że On modlił się tak, jak nikt inny, kogo kiedykolwiek słyszeli. Nikt. Nikt. Jeśli wcielony Bóg, ten doskonały człowiek w ekonomii naszego odkupienia, musiał zrobić to, co zrobił w mocy Ducha Świętego jako człowiek czerpiący z siły Ojca, o ileż bardziej jest to konieczne dla nas. Nie mam czasu, aby zagłębiać się w doktrynę na temat modlitwy, może w tym tygodniu będę nauczał o modlitwie, ale chcę wam opowiedzieć pewną ilustrację, która mam nadzieję… Jest raczej powszechna, jest nawet trochę zabawna, ale powodem, dla którego ją opowiadam, jest to, że utkwiła mi w pamięci od momentu, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem to, co zamierzam wam zilustrować. 

Mieszkałem w Peru przez wiele lat. W Peru [na Oceanie] są wielkie fale, więc ktoś mnie przekonał: musisz nauczyć się surfować. Powiedziałem więc: „Cóż, jeśli znajdziesz plażę, na której ludzie mają na sobie ubrania, to spróbuję”. Więc spróbowałem. Nie poszło dobrze. Przede wszystkim ktoś powinien był mi powiedzieć, że czerwona flaga oznacza „Nie wchodź do wody, bo to niebezpieczne”. Próbowałem już surfować kilka dni, więc wszedłem do wody pewny, że nie umrę, ale wszedłem tam i zdałem sobie sprawę, że mam kłopoty. Mam poważne kłopoty. Po prostu się modliłem: „Nie chcę trafić do Japonii z Ameryki Południowej” – zostałem wessany i bardzo się bałem. I usłyszałem hałas za sobą. Brzmiało to jak bulgotanie lwa morskiego, kiedy jest zły (ponieważ mieliśmy tam wiele lwów morskich), więc to sprawiło, że bałem się jeszcze bardziej. Ale kiedy się odwróciłam, okazało się, że to nie był lew morski, tylko młody człowiek, prawdopodobnie 20-letni, ale drobny, mniej więcej takiej wielkości, który wisiał na desce i widziałam na jego twarzy przerażenie. Był już kilka razy strącony z deski, wchodził na nią z powrotem; tonął. Był przerażony. Pomyślałem więc, że wezmę swoją deskę i podpłynę do niego, a potem go złapię. Coś mnie jednak powstrzymało i zdałem sobie sprawę, że słyszałem te wszystkie historie – jestem dwa razy większy od niego, ale jeśli mnie złapie, to mnie zabije. Utopi nas obu. Więc wyszedłem i zebrałem kilku surferów, którzy naprawdę wiedzieli, co robią i powiedziałem: „Proszę pomóżcie, tu tonie człowiek”. Widziałem ich twarze, kiedy się do niego zbliżyli; chodzi o to, że to byli doświadczeni faceci, a widać było strach na ich twarzach, kiedy się do niego zbliżyli. Wszyscy byli młodymi mężczyznami, naprawdę wysportowani, eksperci w surfingu, ale byli przerażeni. I zajęło im to od 20 minut do pół godziny, aby doprowadzić tego młodego człowieka na brzeg. 

Teraz zapytacie: „Dlaczego opowiadasz tę historię?”. Chcę, żebyście się nad czymś zastanowili. Byłem prawdopodobnie cztery, pięć razy silniejszy od tego dzieciaka. Wszyscy ci faceci byli od niego wielokrotnie silniejsi. A jednak, gdyby tych trzech mężczyzn wskoczyło tam i próbowało go chwycić bez użycia dużej mądrości, on mógłby ich chwycić i utopić ich wszystkich. Teraz musicie zadać sobie pytanie: „Jak on by to zrobił?”. Jak ktoś, kto był o połowę mniejszy ode mnie, mógł utopić mnie i kilku innych mężczyzn? Czy to była jego dyscyplina? Nie. Czy to była jego odwaga? Nie. Czy była to jakaś siła woli, która dawała mu taką moc, by chwycić się mężczyzn o wiele większych od siebie i nie móc ich puścić? Co to było? To był strach. Z czego wynikał ten strach? Z całkowitej bezradności. Ten młody człowiek wiedział. Nie miał żadnej możliwości, aby podtrzymać swoje życie. Miał utonąć. I z tego powodu chwyciłby się każdego, kto by się do niego zbliżył, i nie można by go oderwać łomem. To nie była jego siła, to nie była jego dyscyplina, to nie było jego oddanie. To była jego potrzeba. Potrzeba go napędzała. On widział potrzebę. Widział bezradność. Widział: „Umrę, jeśli ktoś inny nie zadziała w moim imieniu”. A więc to była słabość. Odkrycie słabości. Zupełna i absolutna potrzeba. 

Gdy studiowałem… Naprawdę nie podoba mi się sposób, w jaki mówimy dzisiaj o mężach Bożych. Naprawdę… Po prostu przyprawia mnie to o mdłości. „On jest wielkim człowiekiem Boga, on był wielkim człowiekiem, albo ona była wspaniałą kobietą…” Po prostu w to nie wierzę. Dlaczego niektórzy ludzie mieli niezwykłe życie modlitewne? „Cóż, ich siła woli, ich dyscyplina, ich oddanie, ich pobożność.” Nie. Nie. Nie. Nie. Przestańcie wywyższać mężczyzn. Nie wierzę w to. Wierzę, że było tak: oni widzieli swoje potrzeby. Zdali sobie sprawę, że są najsłabszymi z miotu, że są najmniejszymi z tych, którzy wchodzą do pokoju, zdali sobie sprawę, że nie mają nic. Nic. Zdali sobie sprawę, że jeśli Bóg się nie poruszy w ich imieniu, to jest to beznadziejne. I o to właśnie chodzi. Widzicie? I właśnie dlatego nie chcę, aby ktokolwiek kiedykolwiek spojrzał na kogokolwiek i pomyślał: „O mój Boże, oni są tacy uduchowieni, oni są tacy, oni są tacy.” Nie. A jeśli oni myślą, że są tacy, to nie są tacy, za jakich ich uważacie. Chodzi o potrzebę. Chodzi o słabość. To dostrzeżenie: Zaraz, zaraz, przecież ja nigdy nie zrobiłem nic innego, jak tylko samemu ponosiłem porażkę. On nigdy nie zawiódł. On nigdy nie zawiódł. Ja nie mogę zrobić tego wszystkiego, nie mogę nawet wstać z łóżka. Ale On może uczynić wszystko i ja mogę uczynić wszystko w kontekście Jego woli, kiedy On się porusza. 

To jest to, co chcę, abyście zobaczyli. I wierzę, że Bóg, gdy coś robi z człowiekiem, to nie dba o to, co my myślimy. Bóg spędza dziesięciolecia, starając się zrobić jedną rzecz z mężczyzną i kobietą: kultywować słabość, stworzyć słabość. Wszystko, co jest przed nami postawione, abyśmy nie mogli powiedzieć: „Panie, tym razem dałeś mi górę, nie mogę, ja…”. Każde z nich ma cię przekonać do czegoś, o czym powinieneś być przekonany w odniesieniu do najmniejszego kretowiska, z jakim kiedykolwiek miałeś do czynienia: Ty nie możesz, ale On może. On może. Pamiętaj o tym: Bóg zawsze używa najmniejszych. Zamierzasz pokonać Midianitów i znajdujesz chłopca ukrywającego się w kadzi z winem, mniejszego syna, z mniejszej rodziny, z mniejszego plemienia. Zbiera armię, która mimo, że jest dość duża to w porównaniu z tym, z kim musi walczyć jest niczym, a Bóg mówi, że jest za duża. Jest za duża. Więc kończy na 300 ludziach, a i tak w końcu mówi: „Nie, odłóżcie miecze, chcę żebyście mieli tylko kilka glinianych dzbanów z ogniem”. Widzicie? Zabić Goliata chłopcem i kilkoma kamieniami. 

Więc mam nadzieję, że jeśli spojrzysz na swoje życie, zobaczysz wszystkie te obszary, zobaczysz, gdzie Bóg nieustannie pracuje w tobie, aby uczynić cię słabym. J.I. Packer napisał książkę o słabości i jest o niej film wprowadzający. Nie wiem, jak wielu z was go widziało. Ktoś z was? W książce jest mowa o słabości i widzicie to: cały film przedstawia starego człowieka, J.I. Packera, który wchodzi po schodach. Teraz jest tak słaby, że ledwo może tam wejść, a potem idzie i pisze: „Słabość”. I właśnie dlatego się modlimy. Dlatego się modlimy.

 

Więcej transkrypcji z filmów Paula Washera możesz znaleźć tutaj.

DOŁĄCZ DO NEWSLETTERA!
Chcę otrzymywać newsletter - wiadomości o nowościach i produktach związanych ze stroną Żyjesz Tylko Raz.
Chcesz otrzymywać powiadomienia o publikowanych przez nas treściach? Dołącz do newslettera!
Co jakiś czas będziemy przesyłać ci maila o nowych filmach, artykułach i innych produktach związanych z naszą działalnością. My również nie lubimy spamu, dlatego możesz być pewny, że nie będziemy zasypywać cię wiadomościami. W każdej chwili będziesz mógł zrezygnować z otrzymywania newslettera.