Wstęp
Uczono mnie, aby pisać wstępy z dowcipnym lub przekonującym zdaniem lub akapitem, który ma przyciągnąć czytelnika. Jednak piszę ten artykuł, wiedząc doskonale, że nie każdy zgodzi się z tym, co chcę powiedzieć. Wolałbym pominąć wszystkie elokwentne wypowiedzi i przejść od razu do rzeczy. Poruszam bardzo kontrowersyjny temat i piszę go, nie bojąc się tego, co może nadejść.
Bo „zmęczony jestem trzymaniem tego w sobie, nie mogę zwyciężyć” (Jeremiasza 20:9b),
I „Jestem pełen słów, / Duch w moim brzuchu mnie uciska. / Oto mój brzuch jest jak wino niewytrawione, nieotwarte; / Jak nowe bukłaki ma zaraz pęknąć. / Pozwólcie mi mówić, abym doznał ulgi; / Pozwólcie mi otworzyć usta i odpowiedzieć. / Niechaj teraz nie będę dla nikogo stronniczy, / Ani nie schlebiam żadnemu człowiekowi. / Bo nie umiem schlebiać, / Bo mój Stwórca szybko by mnie porwał” (Hiob 32:18-22).
I „I chociaż jestem młody, myślę, że ja również mogę mieć coś do powiedzenia w tej dyskusji” (Hiob 32:6-10).
W związku z tym pragnę wyrazić moje osobiste zdanie na temat serialu „The Chosen”. Obejrzałem w całości dwa pierwsze sezony oraz kilka dodatkowych filmów, które wyprodukował zespół, więc czuję, że mam coś do powiedzenia w tej dyskusji. W pierwszej kolejności wymienię kilka rzeczy, które cenię w serialu, następnie wymienię to, co mi się nie podoba, a na koniec poruszę bardziej aktualne kontrowersje dotyczące wersu „Ja jestem Prawem Mojżesza”. Zakończę ten artykuł moją osobistą radą dla tych, którzy zastanawiają się, czy powinni dalej oglądać ten serial. Powiem tutaj, że moja odpowiedź brzmi: nie. Ja również nie będę go więcej oglądać z powodów podanych poniżej.
Co cenię w „The Chosen”?
Pamiętam, że niedawno pewien brat zaprosił kilku innych chrześcijan i mnie na spotkanie w małej grupie, aby porozmawiać o „The Chosen”. Sondował nasze przemyślenia na temat serialu jako całości, chcąc uzyskać jasność, czy jako grupa możemy z całą pewnością stwierdzić, że mamy jednolity pogląd na ten serial. Celowo nie mówiłem pierwszy, ponieważ chciałem zobaczyć, co sądzą inni, aby się nie powtarzać i móc starannie opracować to, co jeszcze muszę dopowiedzieć. Kiedy przyszedł czas na moją odpowiedź, zacząłem od tego, co doceniam; oto, co powiedziałem:
Doceniam wysiłek i staranność, jaką reżyser włożył w przygotowanie serialu, zarówno jeśli chodzi o scenariusz, jak i atmosferę. Jenkins mądrze i celowo powołał zespół ludzi, których uważa za ekspertów w dziedzinie teologii. To oni starannie piszą i sprawdzają wszystkie elementy scenariusza[1]. Ma to na celu między innymi zabezpieczenie przed rażącymi błędami i herezjami teologicznymi, a także rozwój osobowości postaci biblijnych. Fakt, że reżyser stosuje tę zasadę, świadczy o tym, że jest on przynajmniej w pewnym stopniu świadomy niebezpieczeństw, które pojawiły się i mogą się pojawić przy tworzeniu filmu i serialu o życiu Chrystusa.
Doceniam również dokładność kulturową. Kiedy po raz pierwszy oglądałem ten serial w Szkole Biblijnej, uczestniczyłem w zajęciach z życia Jezusa. Mój nauczyciel nie polecał tego filmu i nieraz krytykował go na zajęciach. Pomyślałem jednak, że obejrzenie darmowego programu w trakcie zajęć będzie dla mnie zarówno zabawne, jak i budujące, choćby po to, aby przekonać się, czy jest on dokładny, czy nie. Mogę śmiało powiedzieć, że scenarzyści i producenci „The Chosen” wykonali wielką pracę, aby odtworzyć kulturę Izraela i Rzymu z I wieku.
Innym aspektem, który mi się podoba (choć jestem ostrożny), jest ukazanie prawdziwego człowieczeństwa Chrystusa. W większości programów i filmów jest On bardzo stoicki i nietykalny lub w jakiś sposób boski. Prawdą jest, że Chrystus był prawdziwym Bogiem z prawdziwego Boga, Światłością ze Światłości wiecznej; niemniej jednak większość filmów przedstawia prawdziwe bóstwo Chrystusa ze szkodą dla Jego prawdziwego człowieczeństwa. „The Chosen” zazwyczaj w odpowiednim stopniu przedstawiają prawdziwe człowieczeństwo Chrystusa.[2]
To podsumowuje moje przemyślenia na temat tego, co mogę docenić w „The Chosen”. Jednak, mimo że w tych trzech punktach wykonano dobrą robotę, to do innych aspektów mam krytyczne uwagi.
Co mi się nie podoba w „The Chosen”?
Zanim zacznę, zdaję sobie sprawę, że moje poglądy mogą się różnić od poglądów innych bogobojnych chrześcijan. Część tej różnicy zdań wynika z odmiennych podstaw teologicznych np. złamanie drugiego przykazania Mojżesza, część niezgody lub jej brak, wynika z tego, że niektórzy zbyt to poszerzają. Tak więc niektórzy mogą znaleźć krytykę, o której nigdy nie pomyśleli, inni mogą stwierdzić, że pominąłem coś, co byłoby dla nich naprawdę ważne. I znowu, to mi nie przeszkadza. Zdaję sobie sprawę, że umieszczając moje szczere myśli w Internecie, praktycznie błagam podobnie myślących ludzi z różnych wyznań i organizacji/stowarzyszeń, aby się obrazili lub nie zgodzili – lub co gorsza, stali się moim wrogami! To mi nie przeszkadza. Stoję na gruncie moich przekonań wynikających ze Słowa Bożego i mojego sumienia.
W związku z tym, oto moje antypatie/zarzuty i obawy:
– Pierwszym aspektem tej produkcji, który mi się nie podobał był brak chronologii biblijnej. [3]Zdaję sobie sprawę, że Jenkins stara się przede wszystkim pokazać, jak wyglądało życie Chrystusa w oczach jego otoczenia. To chyba dobrze, ale chciałbym, aby włożył on więcej wysiłku w to, aby zachować jak najdokładniejszą chronologię. Nie jest tak trudno wziąć do ręki „Harmonię Ewangelii” Roberta Thomasa i Stanleya Gundry’ego lub „One Perfect Life” Johna MacArthura i korzystać z niej. Ponadto ma zespół konsultantów, których uważa za ekspertów w dziedzinie teologii (więcej na ten temat za chwilę); z pewnością mogliby oni lepiej poprowadzić fabułę, czyż nie?
Jednym z powodów, dla których mam problem jest zły obraz życia Mesjasza. Chrześcijanie od II wieku dokładali wszelkich starań, aby zachować uzasadnioną i dokładną chronologię dla celów apologetycznych i czytelniczych. [4]W czasach, gdy ludzie niemal naturalnie zakładają sprzeczność między Synoptykami, a Janem, lepiej byłoby zachować przynajmniej jedną formę uzasadnionej chronologii, choćby jako dodatkową korzyść dla serialu. [5]Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy będą się tym przejmować, albo uznają mnie za drobiazgowego. To ich prawo, ale to była pierwsza rzecz, na którą zwróciłem uwagę jako student na zajęciach z życia Chrystusa, i była ona dla mnie, jeśli nie dla nikogo innego, naprawdę irytująca. Uważam, że dostarczyłem wystarczających powodów, dla których należało to zrobić inaczej.
– Nie podoba mi się również wiele swobód twórczych. Rozumiem, że jeżeli zamierza się zrobić program lub film o wydarzeniu historycznym, to naturalnie zostaną wprowadzone pewne kreatywne szczegóły. Szczerze mówiąc, nie martwi mnie to zbytnio (o ile widz rozumie, że jest to po prostu kreatywność twórców. Istnieje jednak coś takiego, jak pójście za daleko, szczególnie jeśli chodzi o Ewangelię i Ewangelie.
Na przykład, chociaż nie jestem zbytnio zaniepokojony tym, że Chrystus przygotowuje swoje własne kazanie do Kazania na Górze, to jednak uważam za nieco dziwne to, że specjalnie każe Mateuszowi zapisywać tekst podczas próby i prosi go o radę. Z jednej strony, próby są czymś, co pokazuje człowieczeństwo Chrystusa i rzeczywistość, w której mógł On przemyśleć pewne szczegóły w kontekście swojego wcielenia. Z drugiej strony, aspekt Mateusza wydaje się nieco niedorzeczny.
A skoro już jesteśmy przy tym temacie to nie rozumiem, dlaczego Mateusz stał się pozornie autystyczny. Wydaje się, że tylko po to, aby pokazać, że Chrystus powołuje do swojej pracy ludzi niezwykłych i aby odwołać się do idei, że nie każdy jest „normalny” w służbie chrześcijańskiej. Czy jednak naprawdę trzeba to robić, w przypadku jednego z przyszłych apostołów? A szczególnie w przypadku Mateusza, który był już poborcą podatkowym – jak bardzo trzeba być „nienormalnym” lub „niezwykłym”? Poborcy podatkowi byli znienawidzeni przez współobywateli Izraela, ponieważ byli zdrajcami i w mniemaniu Żydów byli zbyt daleko od zbawienia lub służby. Cała ta sprawa wydaje się wymuszona i nie podoba mi się to. Rozumiem, że niektórym nie spodoba się to, co powiedziałem lub nie zgodzą się ze mną, ale tak właśnie czuję się w tej całej sytuacji.
W serialu jest również pewna niechęć do bóstwa, której bardzo nie lubię. Prawdopodobnie największym tego przykładem jest odcinek, w którym odbywa się wesele w Kanie. W pewnym momencie uczniowie zaczynają tańczyć, a Jezus dołącza do nich. Gdy cały tłum świętuje w tym ciekawym tańcu, Piotr pyta Jezusa, czy pomoże Andrzejowi poprawić jego umiejętności taneczne. Na co Jezus odpowiada dowcipnie: „Niektórych rzeczy nawet ja nie potrafię.” Być może jestem zbyt drobiazgowy, ale wydaje mi się, że jest to trochę niepoważne. Bardzo wątpię, aby Chrystus kiedykolwiek żartował ze swojej boskiej natury. Przecież nie chodzi tylko o to, że Jezus jest boski, czy że jest Bogiem, ale o to, że Chrystus jest Jahwe Zastępów, a jeśli ktoś zna lub pobieżnie przejrzał Stary Testament – w którym teologia Jahwe jest bardzo ugruntowana – to nie ma się z czego śmiać. Jahwe jest święty (Kpł 19:11), a objawienie Jego chwały wystarczyłoby do zabicia Mojżesza, gdyby nie to, że Mojżesz był osłonięty zarówno rozpadliną skalną, jak i ręką Jahwe, a patrzył tylko na jego plecy (Wj 33:22; 34:6-7). Izajasz nie przedstawia ani jednego dowcipnego komentarza na temat chwały Chrystusa, lecz wyznaje swój grzech w obecności takiej świętości (Iz. 6:5; por. J 12:41). Być może jestem drobiazgowy, ale jeśli tak, to jestem drobiazgowy wobec Starego i Nowego Testamentu, a ich towarzystwo ma dla mnie większe znaczenie niż czyjekolwiek inne.
Ponadto mam poważne obawy, że zarówno niektórzy aktorzy, jak i konsultanci nie są ewangelicznymi chrześcijanami, ale są rzymskimi katolikami. Istnieje również problem mormonizmu, ale nie chcę się na nim skupiać w tym artykule; nie można jednak ignorować aspektu rzymskokatolickiego. Jeśli ktoś ogląda jakiekolwiek materiały zza kulis programu, to jest całkowicie oczywiste, że w sprawę zaangażowani są rzymscy katolicy. Jednym z konsultantów serialu jest ksiądz. Człowiek, który gra Jezusa, jest rzymskim katolikiem. Niektórym może to nie przeszkadzać, ale mnie tak, ponieważ uważam, że ewangeliczni chrześcijanie nie powinni być ekumeniczni wobec rzymskich katolików, sprawiając wrażenie, że to oni mają prawdziwą ewangelię i, że możemy z nimi współpracować nad dokładnym przedstawieniem Pisma Świętego. Z historii Kościoła jasno wynika, że kościół rzymskokatolicki utracił ewangelię i stał się kościołem apostatycznym, a także, że nie ma biblijnego spojrzenia na Pismo Święte. Z tego powodu nie możemy oczekiwać, że będzie on dokładnie traktował Pismo Święte. Jeśli nie potrafią dokładnie obchodzić się z Pismem Świętym, to dlaczego ktoś miałby uważać, że dobrym pomysłem jest konsultowanie się z rzymskim katolikiem w sprawie życia Jezusa lub pozwalanie rzymskim katolikom na odgrywanie kluczowych ról biblijnych? Mój umysł nie może tego pojąć.
W rzeczywistości najbardziej niepokojący jest człowiek, który gra Jezusa. W jednym z wywiadów Jonathan Roumie został zapytany, jak przygotowuje się do tego, aby mieć umysł Jezusa Chrystusa, kiedy wchodzi w tryb aktorski. W wywiadzie tym przyznaje słusznie, że nikt nie może naprawdę mieć umysłu Chrystusa. Następnie jednak opisuje, jakie dyscypliny duchowe uprawia, aby być jak najbardziej dojrzałym i bogobojnym w swojej pracy aktorskiej. Stwierdza: „Nigdy nie mogę wczuć się w umysł Jezusa i nawet nie próbuję; Pan tego nie robi, jak Pan wczuwa się w umysł Boga”. Reporter pyta następnie, jak przygotowuje się do roli, na co Roumie odpowiada: „Zaczynam od modlitwy; wszystko zaczyna się od modlitwy”. Ale proszę zwrócić uwagę na to, co mówi potem: „Idę do mojej wiary, czytam Biblię, modlę się, idę na mszę, przystępuję do sakramentów – robię rzeczy, które napełniają mnie duchowo, aby przygotować się na nadchodzące tygodnie. I w ten sposób wiem, że jestem wyposażony, wie Pan? Dosłownie zbroja Boża; to jest moja zbroja”.
Proszę pomyśleć o tym, co Jonathan właśnie powiedział: chodzenie na mszę i przyjmowanie rzymskokatolickich sakramentów jest częścią jego zbroi Bożej (nawiasem mówiąc, nie znajduję takich elementów zbroi w Liście do Efezjan 6:10-18) i to one napełniają go duchowo do roli Jezusa Chrystusa, Zbawiciela tych, którzy wierzą. Przykro mi, ale jeśli ktoś myśli, że istnieje neutralność, jeśli chodzi o to, jak aktorzy przedstawiają swój pogląd na Zbawiciela i uczniów, to jest w grubym błędzie. Miejsce by nie pozwoliło, ale można by powiedzieć więcej na temat Marii i tego, jak jest przedstawiana w serialu, a także wielu innych umiarkowanych interpretacji pewnych wydarzeń z życia Chrystusa. Nie przepraszam za to: rzymskokatolicki aspekt Jezusa jest w tym serialu mocny i obawiam się, że będzie się tylko nasilał. Tego nie można ignorować.
Wreszcie, bardzo nie lubię efektów, które tworzy ten serial. Przyznaję, że ma to mniej wspólnego z treścią, a więcej z naśladowaniem. Jednak, chociaż twórcy nie mogą kontrolować czegoś takiego, nie należy ignorować faktu, że naśladownictwo staje się coraz bardziej niepokojące. Nie mogę przytoczyć konkretnego przykładu, ale jeśli ktoś pobieżnie przejrzy komentarze do postów na Facebooku i filmów na YouTube, znajdzie kilka osób, które praktycznie traktują „The Chesen” jak ewangelię. Pamiętam, jak jedna osoba zauważyła, że obawia się dnia, w którym ktoś będzie twierdził, że Jezus powiedział coś, czego w rzeczywistości nigdy nie powiedział, ale co zostało powiedziane w serialu. Dzieje się tak częściowo dlatego, że ludzie tak bardzo emocjonalnie przywiązują się do wiadomości przekazywanych przez ten film, że mają wypaczony pogląd na zapis biblijny i na to, co Pismo Święte rzeczywiście mówi. Ja również się tego obawiam. I znów przyznaję, że może to być poza kontrolą twórców, ale jest to przerażające i obawiam się, że będą musieli za to odpowiedzieć przed Panem.
Widzę ludzi, którzy pokładają więcej nadziei w przesłaniu „The Chosen” niż w przesłaniu Biblii. Są osoby, które szukają duchowego pokarmu w serialu telewizyjnym, który jak się okazuje niedokładnie przedstawia życie Chrystusa na wielu płaszczyznach. Zamiast tego powinni oni sięgnąć do nieomylnego Słowa Bożego i dogłębnie je przestudiować. Z pewnością nie można tego z czystym sumieniem zignorować, prawda?
Ktoś może pomyśleć, że pominąłem pewne rzeczy. Tak było. Nie mam miejsca, aby wypisać wszystkie moje obawy. A ponad to niektóre obawy, o których mówili ludzie, niekoniecznie muszę podzielać, ale myślę, że te pięć uwag wystarczy, aby przedstawić mój punkt widzenia.
Czy Jezus jest Prawem Mojżesza?
Należy poruszyć ostatni kontrowersyjny temat: czy Jezus jest Prawem Mojżesza? W zwiastunie 3. sezonu, Jezus powiedział faryzeuszom, że jest Prawem Mojżesza. Szybko spotkało się to z ostrą krytyką w mediach społecznościowych, w których zarzucono reżyserowi, że cytuje Księgę Mormona (3 Nefi 15:9); Dallas Jenkins odpowiednio zareagował.
Niektórzy pastorzy, których znam, powiedzieli, że wstrzymają się z krytyką tego wiersza, dopóki nie zobaczą go w kontekście. Nie zgadzam się z tym, ponieważ wydaje mi się, że zwiastun dostarcza wystarczająco dużo kontekstu, aby wiedzieć, do czego Jenkins zmierza.
Kontekst wydaje się być taki, że Jezus robi coś, z czym nie zgadzają się faryzeusze. Oni oczywiście uważają, że to, co Jezus mówi lub robi, jest sprzeczne z Bożymi przykazaniami i religią żydowską. Dlatego, jeśli nie zrezygnuje, muszą postępować zgodnie z Prawem Mojżesza (co sugeruje jakąś karę, prawdopodobnie ukamienowanie Jezusa).
Na to Jezus odpowiada, że jest Prawem Mojżesza. A Jenkins, na podstawie swojej odpowiedzi na krytykę i delikatnej wskazówce widza, sugeruje, że Jezus wypełnia Prawo Mojżesza. Chodzi o to, że mamy do czynienia z ironią: faryzeusze chcą przestrzegać Prawa Mojżesza, ale umyka im fakt, że Jezus je wypełnia.
Problem polega jednak na tym, że Pismo Święte nigdy nie mówi, że Jezus jest Prawem. Mówi jedynie, że przyszedł On wypełnić prawo (Mat. 5:18). Na to Jenkins odpowiada, że z teologicznego punktu widzenia można powiedzieć, że Jezus jest Prawem Mojżesza, ponieważ jest Słowem Bożym, Prawo Mojżesza jest Słowem Bożym, a Jezus wypełnia Prawo Mojżesza. Rozumiem, do czego on zmierza. Rozumiem również, że nie próbuje on aktywnie cytować Księgi Mormona.
Problemem jest jednak to, że Pismo Święte nigdy nie mówi, że Jezus jest Prawem Mojżesza. Po części dlatego, że z teologicznego punktu widzenia Pismo Święte twierdzi, że kiedy Jezus przychodzi, ustanawia nowe przymierze, a w nowym przymierzu ustanawia nowe prawo z nowym kapłaństwem (Hbr 7:12, 22-24; 10:1). To prawo nazywa się prawem Chrystusa (1 Kor. 9:21; Gal. 6:2). Wydaje mi się problematyczne twierdzenie, że Jezus jest Prawem Mojżesza, skoro przyszedł ustanowić nowe prawo.
Ponadto, niezależnie od tego, czy Jenkins próbował aktywnie cytować Księgę Mormona, czy też nie, pozostaje kwestia tego, że kazał temu „portretowi „Jezusa powiedzieć coś, czego Pismo Święte nie mówi, a Księga Mormona mówi wyraźnie. Bez względu na jego intencje, to, co twierdzi za teologicznie wiarygodne, jest czymś, co zgadza się z Księgą Mormona i prawdopodobnie niewielu chrześcijan w historii kościoła kiedykolwiek tak twierdziło. Nie nazywam Jenkinsa heretykiem za to, że powiedział to, co powiedział. Twierdzę jedynie, że jego obrona jest dość słaba. Twierdzę również, że ci ludzie, którzy mówią, że potrzeba więcej kontekstu, są w błędzie, ponieważ sam zwiastun dostarcza wystarczającej ilości kontekstu, aby zrozumieć teologiczny punkt, który serial próbuje przedstawić.
Tak więc w mojej ocenie, niezależnie od intencji reżysera, nadal problematyczne jest to, że ta kwestia została wypowiedziana. Ponownie, rozumiem, że nie wszyscy zgodzą się z moimi uwagami, ale to jest mój punkt widzenia i ja go podtrzymuję.
Co więc powinienem zrobić?
Podsumowując ten artykuł, chciałbym porostu dać moją osobistą radę. Zalecałbym, aby – o ile ktoś nie jest uważnym i rozeznającym chrześcijaninem – zrezygnować z oglądania filmu „The Chosen”. Można by powiedzieć więcej o innych efektach, jakie wywołuje serial, jak na przykład o wypaczonym obrazie Jezusa, który ktoś nałoży na tekst Pisma Świętego, gdy będzie go czytał. I znowu, miejsce nie pozwala mi na zajęcie się takimi kwestiami.
Na podstawie mojej listy zalet i wad, ten artykuł może pomóc w ukierunkowaniu osoby zainteresowanej obejrzeniem serialu. Może również pomóc w zorientowaniu się, co zrobić, gdy twórcy bronią swojego stanowiska i krytycznie ocenić, czy obrona powinna być przyjęta, czy nie.
Jeśli ktoś chciałby po prostu obejrzeć „The Chosen”, aby uzyskać ogólne wyobrażenie o kulturowych aspektach Rzymu i Izraela w I wieku, to myślę, że oglądanie tego serialu mogłoby dać taki obraz. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć przyzwoicie zrealizowany film, podkreślający prawdziwe człowieczeństwo Jezusa, „The Chosen” mógłby okazać się w tym pomocny.
Pozwolę sobie jednak pośpieszyć ze stwierdzeniem, że generalnie nie należy szukać w tym serialu solidnej teologii. Trzeba również wziąć pod uwagę mające znaczenie powiązania rzymskokatolickie, jak również niewybaczalny brak struktury chronologicznej tego serialu.
Podsumowując. Powody, dla których większość ludzi ogląda „The Chosen”, nie są tymi, w których moim zdaniem twórcy wykonują dobrą robotę. Dlatego osobiście nie zachęcam do oglądania serialu.
I znowu, rozumiem, że nie wszyscy będą się ze mną zgadzać we wszystkich tych kwestiach. Zdaję sobie sprawę, że nawet bliskie mi osoby będą się zdecydowanie nie zgadzać z tym, co tu napisałem. Nie oczekuję, że zmienię zdanie wszystkich w tej kwestii, ale chcę zająć stanowisko w sprawie, którą uważam za ważną. I zajmę je tutaj, opierając się na moim przekonaniu o Piśmie Świętym i moim sumieniu w prawdzie. Niech Pan błogosławi czytającym ten artykuł.
Zastrzeżenie: Wyrażone powyżej poglądy są wyłącznie poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy i opinie jakiejkolwiek organizacji lub podmiotu powiązanego z autorem.
AUTOR: Obadiah jest dyrektorem ds. przyjęć w Brookes Bible College w St. Louis, MO, a obecnie kontynuuje studia M.Div w Shepherds Theological Seminary w Cary, NC. Służył również w różnych posługach nauczycielskich w swoim lokalnym kościele, zwłaszcza w szkółce niedzielnej dla klas 1-3 oraz w innych programach dla dzieci. Obadiah można znaleźć na Facebooku i Twitterze, a także przeczytać jego osobisty blog pod adresem www.slaveofyahblog.wordpress.com
.
Nasz wcześniejszy tekst o tym serialu znajduje się tu: https://zyjesztylkoraz.pl/przyzwyczaj-sie-do-innego-jezusa-o-serialu-the-chosen/
.
Referencje:
[1] Chcę tu zaznaczyć, że choć doceniam wysiłki Jenkinsa włożone w przygotowanie tego przedsięwzięcia, nie oznacza to, że zgadzam się z tym, jak to zrobił i z kim to zrobił. Wskazuję jedynie, że zasada, którą się kieruje, jest mądra. Realizacja tej zasady to zupełnie inna dyskusja.
[2] Nie oznacza to, że pisarze nigdy nie posuwają się za daleko. Uważam, że tak jest. Jednak uważam, że niektóre przypadki, które zostały przedstawione przez innych, są nieco naciągane.
[3] Być może najlepszym tego przykładem jest odcinek siódmy sezonu pierwszego, w którym mają miejsce wydarzenia z Jana 3. Z kontekstu poprzednich i następnych odcinków wynika, że Jezus jest jeszcze w Kafarnaum, gdy odbywa rozmowę z Nikodemem; jest to również widoczne w samym odcinku siódmym, gdy Jezus zaprasza Nikodema, aby dołączył do Niego przed opuszczeniem Galilei. Ewangelie wskazują jednak inaczej: Jezus odbył tę rozmowę w Jerozolimie (por. J 2:23), zanim wyruszył przez Samarię.Niektórzy mogą powiedzieć, że to nieistotny szczegół, ale jest on problematyczny z dwóch powodów: (1) po pierwsze, narusza nawet oczywistą chronologię Ewangelii, co jest niepokojące. Pokazuje to nie tylko problematyczny pogląd na wątpliwe linie czasowe, ale także całkowite lekceważenie tego, co Pismo Święte mówi jednoznacznie – wszystko dla czego, udramatyzowanego wpływu narracji?
(2) W relacji biblijnej jest pewien szczegół, który często jest pomijany, ale jest ważny: Jezus celowo przechodzi przez Samarię z Jerozolimy, ponieważ ścigają go faryzeusze, zwłaszcza po tym, jak już prześladowali Jana Chrzciciela, aresztując go. Przejście Jezusa przez Samarię jest strategiczne, ponieważ wie, że faryzeusze nie odważyliby się wejść do tego regionu ze względu na konflikt i nienawiść, jaką żywili do siebie Żydzi i Samarytanie. To pokazuje, że Chrystus, w przeciwieństwie do faryzeuszy, jest łaskawy nawet dla Samarytan, a także dowodzi, że był mądrym człowiekiem. Punkty takie jak te są pomijane, gdy ignoruje się chronologię biblijną, zwłaszcza jej niepodważalne części.
[4] Patrz na przykład Diatessaron Tacjana.
[5] Mówię, że jest to uzasadnione w tym sensie, że chociaż istnieje tylko jedna prawdziwa sekwencja życia Chrystusa, to w naukowej dyscyplinie układania jej w całość istnieje wiele różnych poglądów na temat poszczególnych wydarzeń i szczegółów, z których każdy może być potencjalnie rzeczywistym wydarzeniem. Chodzi tylko o to, że ludzie ciężko pracowali, aby dać jakiś rodzaj harmonizacji.
You must be logged in to post a comment.