Modlitwa na językach z psychologicznego punku widzenia
E. Mansell Pattison (M.D.) przeprowadził ciekawe badania behawioralne nad naturą glosolalii („Behavioral Science Research on the Nature of Glossolalia”, JASA 20, 09.1968). Mimo że badania te pochodzą z 1968 roku, dostarczają pomocnych danych, którymi chciałem się z Wami podzielić (łącznie z kilkoma moimi komentarzami). Pozwolę sobie przypomnieć, że jestem ogólnie sceptyczny wobec świeckiej psychologii i jej niechrześcijańskich założeń. Niemniej jednak, zawsze można znaleźć jakieś wartościowe dane.
Historia Glossolalii
Pattison słusznie jako zapowiedź współczesnego ruchu zielonoświątkowego (językowego), wskazuje rewolucje XVII i XVIII wieku. Pisze on: „Niezadowoleni z intelektualnie racjonalnych koncepcji religii, pietyści szukali bezpośrednich ludzkich dowodów na istnienie i działanie Boga”. Jest to tak trafna obserwacja socjologiczna. Jako były charyzmatyk mogę zaświadczyć, że kierowałem się duchowym niezadowoleniem i poszukiwaniem obserwowalnej i niezaprzeczalnej immanencji Boga. Oba te elementy są postrzegane jako niezbędne dla osobistego bezpieczeństwa i pewności wiary chrześcijańskiej.
Pattison wymienia następnie różne praktyki charyzmatyczne wśród dzieci hugenockich, kwakrów, metodystów i irvingowców: „Tak więc napady, transy, zachowania automatyczne i glosolalia były uważane za przejawy opętania przez Boga”. Czytając historię zjawisk glosolalii, zauważyłem, że zazwyczaj występowały one w grupach heterodoksyjnych lub heretyckich. Jednym z najwcześniejszych przykładów mogą być montaniści z II wieku. Montanus twierdził, że jest główną drogą, przez którą przemawiał Duch Święty. Inne nieortodoksyjne grupy to kwakrzy i irvingowcy. Wydaje się, że istnieje ogólny związek pomiędzy heterodoksją a heteropraksją/ksenopraksją (inne działanie/dziwne działanie).
Społeczno-kulturowe aspekty glosolalii
Pattison zauważa: „…w XVIII i XIX wieku…glosolalia była środkiem do przywrócenia doświadczalnej podstawy wiary religijnej… W kultach cargo w Melanezji, glossolalia podobnie weryfikuje roszczenia charyzmatycznego przywódcy do autorytetu. Wydaje się, że jest to główna społeczna funkcja glossolalii, praktykowana przez wielu szamanów i kapłanów, o czym informuje wiele etnografii.”. Interesujące jest to, że glossolalia jest często kojarzona z poczuciem wyższości.
Osobowość i psychopatologia Glossolalisty
Krytycy i świeccy psychologowie często identyfikują współczesną glosolalię jako oznakę niestabilności emocjonalnej, histerii, neurotyczności lub choroby psychicznej (historia badań behawioralnych nad glosolalią – patrz Cartledge, „Charismatic Glossolalia”, rozdział 4, „Behavioral Science Studies”). Z kolei osoby posługujące się językiem widzą w nim znak Bożej łaski. Glossolalia jest zwykle rozumiana jako służąca trzem celom: uwielbieniu, wstawiennictwu i walce duchowej.
W odpowiedzi na tak spolaryzowane opinie, Pattison czyni ważne spostrzeżenie: „kiedy glossolalia jest praktykowana jako część oczekiwanego rytuału, nie spodziewalibyśmy się znaleźć psychopatologii [choroby psychicznej], natomiast w sytuacjach, kiedy glossolalia nie jest kulturowym oczekiwaniem, lub grupa jest już częścią dewiacyjnej subkultury, spodziewalibyśmy się znaleźć korelację pomiędzy glossolalią a psychopatologią. . . .”. W tym sensie mowy na językach schizofreników nie można porównywać z mową na językach zielonoświątkowców. Zielonoświątkowcy i inni charyzmatyczni wyznawcy działają na podstawie założeń socjologicznych i teologicznych, które wśród ich rówieśników są rozumiane jako normatywne. Ja raczej zgadzam się z J. I. Packerem i Thomasem Schreinerem i widzę to doświadczenie jako formę psychologicznego odprężenia. Ogólnie uważam, że badania psychologiczne często nie są pomocne, ponieważ dane są interpretowane przez różne soczewki teorii psychologicznych (np. freudyzm). Te teorie psychologiczne nie odzwierciedlają antropologii Biblijnej. Lepszą interpretację można by uzyskać, obserwując różne bałwochwalcze pragnienia ludzkiego serca.
Psycholingwistyczne aspekty glosolalii
Pattison zajmuje się kwestią replikacji glosolalii. Pisze on: „Al Carlson z Uniwersytetu Kalifornijskiego nagrał dwa rodzaje glosolalii: jeden rodzaj został nagrany przez glosolalików podczas ćwiczeń duchowych, a drugi przez ochotników, którzy zostali poproszeni o spontaniczną wypowiedź w nieznanym języku, nie słysząc nigdy glosolalii. Te próbki mowy były następnie oceniane przez glosolalików. Te dwa rodzaje glossolalii nie zostały odróżnione od siebie. W rzeczywistości „wymyślone” glossolalie były lepiej oceniane jako „dobre glossolalia” niż rzeczywiste glossolalie”. Takich danych właśnie szukam. Bardziej pomocne wydają mi się badania lingwistyczne. Niebiblijna antropologia nie wydaje się tu przeszkadzać.
Pattison przytacza inny przykład: „Werner Cohn, na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej, zabrał naiwnych studentów do kościołów zielonoświątkowych, aby usłyszeli glossolalię, a następnie poprosił studentów, aby przemówili w glossolalii w laboratorium. Byli w stanie z powodzeniem to zrobić. Ich nagrania były następnie odtwarzane glossolalistom, którzy opisywali glossolalie jako piękne przykłady”. Jest to przynajmniej pewien dowód na to, że współczesne glossolalia nie są wytwarzane przez Ducha Świętego.
Etapy glosolalii
Pattison postrzega glosolalię jako zachowanie wyuczone. Opisuje proces uczenia się glosolalii w następujący sposób: „jednostka, która uprawia glosolalię, uczestniczyła w religijnych lub quasi-religijnych spotkaniach, na których po raz pierwszy usłyszała te wypowiedzi. Istnieją dowody na to, że jeśli dana osoba chce mieć glossolalię dla siebie, zaczyna uczyć się, jak ją odtworzyć. W niektórych sytuacjach przywódcy religijni mogą wręcz podać kilka przykładowych wypowiedzi, prosząc inicjowanego o powtórzenie za nimi fragmentów glossolalii. W niektórych przypadkach doradca sugeruje, aby inicjowany wyobraził sobie „obce słowa” i spróbował je wypowiedzieć. W innych przypadkach charyzmatyczny przywódca mówi językami, a wtajemniczony może próbować naśladować przywódcę szepcząc lub mówiąc do siebie. Usłyszane wypowiedzi glosolaliczne są przechowywane w pamięci do momentu podjęcia decyzji o mówieniu językami. Przechowywane fragmenty wspomnień mogą być przywoływane do świadomości, a nawet ćwiczone, tzn. powtarzane w kółko, aż do opanowania akceptowalnej formy glossolalii.”.
W tym miejscu przypomina mi się ważne spostrzeżenie, które poczynił Kildahl. Pisze on: „Chociaż żadne dwie osoby posługujące się językiem nie brzmiały dokładnie tak samo, to jeśli wybitny przywódca mówił w rodzaju starotestamentowego stylu hebrajskiego, to ci, którzy byli przez niego uczeni, również mówili w ten sposób. Jeśli lider grupy wykazywał hiszpańską dykcję i maniery, jego zwolennicy również rozwinęli ten styl” (The Psychology of Speaking in Tongues, 53). Ta demonstracja uwarunkowań związanych z grupą jest kolejnym elementem, który kwestionuje nadnaturalne zaangażowanie Ducha w te zjawiska. Zauważ również, że Księga Dziejów Apostolskich zawsze przedstawia dar języków jako spontaniczny. Nigdy nie był obecny instruktor.
Ramy koncepcyjne dla glosolalii
Wiele osób mówiących językami jest przekonanych, że ich doświadczenia nie są wytworem ich rozumu. Mówienie językami omija umysł (1 Kor. 14:14). Jako dowód może posłużyć fakt, że są oni w stanie mówić językami podczas wykonywania jakiejkolwiek innej prozaicznej czynności (np. czytania książki). Jednak Pattison podnosi coś, co stawia pod znakiem zapytania twierdzenia osób mówiących językami. Pisze on: „Mowa zewnętrzna może, ale nie musi być związana z mową wewnętrzną. Zazwyczaj jest, ale nie każdy akt mówienia jest przejawem myśli. Mowa, podobnie jak w przypadku mowy automatycznej, może być odtwarzaniem gotowych skutków aktywności poznawczej z niewielkim lub żadnym udziałem myślenia wymaganego do wytworzenia wypowiedzi. Psychologowie rosyjscy badali automatyczną wypowiedź zewnętrzną w odniesieniu do mowy wewnętrznej. Stwierdzili oni, że jeśli jednostki są proszone o powtarzanie nonsensownych słów i jednoczesne wykonywanie zadań umysłowych (angażowanie mechanizmu mowy wewnętrznej), to z początku zadania umysłowe są wykonywane nieefektywnie, ale w miarę jak produkcja tych słów przez jednostkę staje się coraz bardziej automatyczna, staje się ona coraz bardziej efektywna w jednoczesnych zadaniach umysłowych niezwiązanych z wypowiedziami. Tak więc, w miarę jak proces tworzenia wypowiedzi staje się bardziej automatyczny, konieczne jest mniejsze zaangażowanie kory mózgowej i stopniowo przywracana jest mowa wewnętrzna”.